— To, że jestem jednym z Cayhallów? Nie zamierzam mówić każdemu, kogo spotkam, ale nie będę zaskoczony, jeśli wkrótce się to wyda...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Ha! Pora ci już, pora rozejrzeć się za jaką głupią panną…Było rzeczą powszechnie wiadomą, że John Nieven jest nieprzejednanym wrogiem kobiet,...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
miejskiej partyzantki? Baader (z odpowiednim naciskiem) — a czy wasza interwencja nie jest niezbitym dowodem na to, że taka partyzantka jest...
»
Uszczęśliwieni chłopcy natychmiast pobiegli na dwór, Una poszła pomóc cioci Marcie przy zmywaniu — choć gderliwa staruszka niechętnie przyjmowała jej...
»
W moich rozmowach ze Stanisławom Beresiem znajduje się kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...
»
Że ktoś ze mną zagra w berka, Lub przynajmniej w chowanego… Własne pędy, własne liście, Zapuszczamy — każdy sobie I korzenie...
»
— Czy moglibyśmy zwabić Gurboriana w pułapkę za pomocą rzekomego listu Voloriana? Przypuśćmy, że twój stryj zapragnął poznać prawdziwe...
»
— Mam nadzieję, że żądam większej forsy od tych tanich drani! I nie fałszywek, które ostatnio wpakowały mnie w takie tarapaty...
»
Ów największy Memnóg wstał i tak mi powiedział:— Czcigodny ojcze, wiemy dobrze, że będziemy potępieni i męczeni do końca świata, i...
»
— Właśnie ujrzałam, że pewien alizoński baron nosi na łańcuchu, oznace swej rangi, mój dar zaręczynowy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Jeśli chodzi o więźniów z bloku śmierci, to Sam jest jednym z najsławniejszych. Prasa zacznie węszyć.
Lee przysiadła na stopach i spojrzała na rzekę.
— Czy to może ci zaszkodzić? — zapytała cicho.
— Oczywiście, że nie. Jestem prawnikiem. Prawnicy bronią zboczeńców napastujących dzieci, zabójców, gwałcicieli, handlarzy narkotyków i terrorystów. Nie cieszymy się zbytnią popularnością. Jak może mi zaszkodzić fakt, że Sam jest moim dziadkiem?
— Twoja firma wie?
— Powiedziałem im wczoraj. Nie byli zachwyceni, ale pogodzili z tym. Ukryłem to przed nimi, kiedy mnie przyjmowali, i to był błąd. Ale myślę, że teraz wszystko jest okay.
— A jeśli on odmówi?
— Wtedy będziemy bezpieczni, prawda? Nic nie wyjdzie na jaw i nic nam już nie zagrozi. Ja wrócę do Chicago i poczekam, aż CNN pokaże relację z egzekucji. I jestem pewien, że któregoś chłodnego jesiennego dnia pojadę na cmentarz i złożę kwiaty na jego grobie, spojrzę zapewne na nagrobek i raz jeszcze zadam sobie pytanie, dlaczego to zrobił, w jaki sposób stał się taką szumowiną i dlaczego urodziłem się w takiej dziwacznej rodzinie, wiesz, pytania, które zadawaliśmy przez tyle lat. Poproszę cię, żebyś pojechała ze mną. Będzie to coś w rodzaju spotkania rodzinnego, tylko my, Cayhallowie, przemykający ukradkiem po cmentarzu z bukietem tanich kwiatów i w ciemnych okularach, żeby nikt nas nie rozpoznał.
— Przestań — powiedziała i Adam ujrzał łzy na jej twarzy. Płynęły po policzkach i dotarły już prawie do brody, kiedy Lee otarła je dłonią.
— Przepraszam — powiedział, a potem odwrócił się, żeby spojrzeć na kolejną barkę płynącą na północ. — Przepraszani, Lee.
Rozdział 8 
A. więc po dwudziestu trzech latach wracał w końcu do stanu, w którym się urodził. Nie czuł się specjalnie oczekiwanym gościem i chociaż niczego specjalnie się nie bał, jechał ostrożnie setką i nikogo nie wyprzedzał. Droga zwęziła się opadając ku płaskiej nizinie Delty i Adam przez milę patrzył na wijącą się po prawej strome odnogę rzeki, która wkrótce zniknęła. Minął miasteczko Walls, pierwszą większą siedzibę ludzką przy Trasie 61, i jechał dalej na południe.
Dzięki swoim lekturom wiedział, że autostrada ta przez dziesięciolecia służyła jako główny szlak setkom tysięcy biednych Murzynów z Delty, którzy podróżowali na północ do Memphis, St Louis i Chicago, szukając pracy i lepszych warunków życia. To w tych miasteczkach i wioskach, w tych rozpadających się domach, zakurzonych wiejskich sklepach i kolorowych barach ciągnących się wzdłuż Trasy 61 narodził się blues, który zaczął następnie rozprzestrzeniać się na północ. Znalazł gościnę w Memphis, gdzie zmieszawszy się z gospel i country, wydał na świat muzykę rock and rollową. Adam słuchał starej kasety Muddy Watersa wjeżdżając do okręgu Tunica, uznawanego za najbiedniejszy w kraju.
Muzyka nie potrafiła go uspokoić. Nie zjadł śniadania u Lee, powiedział jej, że nie jest głodny, ale w rzeczywistości burczało mu w brzuchu. I to coraz głośniej z każdą milą.
Odrobinę na północ przed Tunica pola rozszerzały się i biegły w każdą stronę aż po horyzont. Soja i bawełna sięgały już do kolan. Mała armia zielonych i czerwonych traktorów z pługami z tyłu przecinała nie kończące się płaszczyzny pól. Chociaż nie wybiła jeszcze dziewiąta, powietrze było już rozgrzane i duszne, a ziemia wysuszona i za każdym traktorem wzbijały się tumany kurzu. Czasem skowronek opadał w dół nie wiadomo skąd, akrobatycznie przemykał tuż nad ziemią i ponownie wzbijał się w powietrze. Samochody jechały powoli, a czasem musiały się niemal zatrzymywać, kiedy natrafiały na jakiś monstrualny kombajn, wlokący się jak gdyby nigdy nic środkiem drogi.
Adam nie denerwował się zbytnio. Na spotkanie był umówiony dopiero o dziesiątej i wiedział, że jeśli się nawet spóźni, to nic się nie stanie.
W Clarksdale zjechał z Trasy 61 i pojechał na południowy wschód Trasą; 49, mijając maleńkie osady Mattson, Dublin i Tutwiler i kolejne pola soi. Widział odziarniarki do bawełny, nieruchome teraz, czekające na zbiory. Widział gromady niszczejących szeregowych domów i brudne przyczepy mieszkalne, wszystkie stojące nie wiadomo czemu przy samej szosie. Czasem –pojawiał się ładniejszy dom, zazwyczaj w oddaleniu od innych, zawsze usadowiony majestatycznie pod grubymi dębami i wiązami, często z basenem w ogrodzie. Nie było wątpliwości, do kogo należą okoliczne pola.

Powered by MyScript