— Czy chodzi wam o sprawę delfinów? — miał nadzieję, że głos nie zdradzał jego zdenerwowania...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– Skoroś go nie widział, skąd możesz wiedzieć, że był na strychu? – Toć jego własna żona musiała chyba wiedzieć, gdzie przebywa! –...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
· Automatyczne uleganie autorytetom oznaczać może uleganie jedynie symbolom czy oznakom autorytetu, nie zaś jego istocie...
»
współobywatelom, że właściwie jego wypychano, ażeby się bił z synem margrabiego o obra- zę księcia Napoleona – mais je leur ai dit 353 –...
»
Wtpliwoci co do stanu psychicznego wiadka i jego stanu rozwoju umysowego mog wynika z informacji uzyskanych od innych osb w toku postpowania przygotowawczego, w...
»
Mieszka, który do innego obejścia i innych stosunków przywykł z Jordanem, drażniła zarówno wyniosłość biskupa, jak i to, że pod bokiem jego, który zwykł...
»
Jednakże gdy opuścił swe zakrwawione ręce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniały i napuchły tak, że nie mógł dłużej wytrzymać dotyku...
»
Wejście do tego zakątka ciepła i światła przyniosło Mellesowi ogromną ulgę; poczuł, jak pod wpływem ciepła rozluźniają się jego napięte mięśnie...
»
Regis wdrapał się na stojące obok krzesło, by lepiej przyjrzeć się znamieniu, lecz już wcześniej był pewien, że jego bystre oczy nie zwiodły go, że znamię na...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


— O delfiny?
— Tak w każdym razie nazywa je Assigi — zauważył, jak komendant wymienił spojrzenia z żoną na wspomnienie tego autorytetu. — Jak wiecie, przybyły tu razem ze Starożytnymi. Podawano im mentasynth w celu rozwinięcia ich zdolności do porozumiewania się za pomocą mowy z ludzkimi partnerami, których nazywano opiekunami — udało mu się wypowiedzieć płynnie wszystkie te ważne słowa.
T’gellan zmarszczył czoło.
— Byłeś z tą sprawą u Assigi?
— Tak!… Nie, to on przeprowadził ze mną wywiad. Mistrz Alemi w Siedlisku Rajskiej Rzeki bardzo blisko współpracuje z delfinami. One mu podają prognozy pogody i wiadomości o ławicach ryb. To bardzo ułatwia pracę rybakom. Co ważniejsze, delfiny ostrzegają ich także o nadchodzących sztormach.
— Rzeczywiście to robią! — odpowiedział T’gellan i było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Równocześnie zastanawiał się nad wyjaśnieniami udzielanymi wesołym głosem przez T’liona.
— Jak do tego doszło, że zacząłeś się zajmować delfinami? — chciała się dowiedzieć Mirrim.
— No wiesz, Mirrim, jak takie rzeczy się przytrafiają. Tak jak ty kiedyś dokonałaś Przyzwania latających jaszczurek.
Zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego wzrokiem mówiącym: „Nie rób ze mną takich sztuczek, chłopcze”.
— A więc dokonałeś Przyzwania tych stworzeń?
— Nic podobnego! — T’lion odrzucił tę sugestię, podkreślając słowa energicznym ruchem ręki. — Sprawa wygląda zupełnie inaczej niż ze smokami — jego ton wskazywał, że dwustronne kontakty mają znacznie mniejsze znaczenie. — Jednakże delfiny też mogą być użyteczne. — Postanowił nie dodawać zdania: „podobnie jak latające jaszczurki”. — Wzywa się je za pomocą wydzwanianego sygnału. Jeżeli mają ochotę, przypływają. Najczęściej robią to chętnie, gdyż stanowimy dla nich nową zabawę.
— Nową zabawę? — T’gellan aż pochylił się do przodu.
— Tak właśnie twierdził mistrz Alemi. Stado żyjące w tutejszych wodach jest inne od tego, z którym on ma kontakty. Assigi polecił nam ustalić liczebność delfinów i udoskonalić ich zdolność mówienia.
— Zdolność mówienia? — zapytała Mirrim, ze zdumienia mrugając oczami.
T’lion wzruszył ramionami.
— Jest to określenie używane przez Assigi. Delfiny mówią niewyraźnie. Posługują się dziwnym językiem… na przykład mówią „człowieki” zamiast „ludzie”, „dyyyj”, a nie „daj”. W okropny sposób przekręcają słowa. Ja w pewnym sensie mam ich uczyć poprawnej wymowy.
K’din wybuchnął pogardliwym śmiechem.
— Ty występujesz jako nauczyciel?
— W każdym razie znam więcej słów niż one — odpowiedział T’lion pogodnym głosem.
— Kiedy prowadzisz z nimi lekcje, T’lionie?
Młody jeździec spiżowego rozumiał, że ciągle jeszcze rozmowa znajdowała się w niebezpiecznym dla niego stadium.
— Po prostu w wolnych chwilach. Na przykład, kiedy kąpię Gadaretha. On także lubi delfiny. Przepływają pod nim i łaskoczą go po brzuchu. Kiedy szoruję mu skrzydła, przeskakują nad nim.
— A więc tak się bawią? — retorycznym tonem stwierdził komendant. T’lion milczał, usiłując zachowywać się naturalnie.
Czyżby K’din sugerował, że brat mniej się interesuje Gadarethem lub zaniedbuje go z powodu delfinów? Nie chodzi o to, że mogliby go usunąć ze Strażnicy lub zastosować jakąś podobną karę! Mogą jednak zakazać mu kontaktowania się z delfinami. Czy w dostatecznym stopniu podkreślił rolę, jaką w tej sprawie odegrał Assigi, żeby uspokoić T’gellana? A może trochę z tym przesadził i komendant znalazł się w kłopotliwym położeniu?
— Myślę, że powinniśmy zobaczyć te…
— Delfiny, komendancie, na pewno bardzo się ucieszą ze spotkania. — T’lion starał się, żeby jego głos brzmiał wesoło i miał nadzieję, że delfiny zademonstrują swoje pożyteczne talenty, a nie wyłącznie ukochane przez siebie zabawy i sztuczki. — Czy mój brat mógłby pójść z nami? Takie spotkanie pozwoliłoby mu dobrze się przyjrzeć delfinom.
T’gellan popatrzył na starszego jeźdźca dziwnym wzrokiem.
— O, tak, to może przynieść bardzo pożądany efekt.
— Ja też tak myślę — dodała Mirrim i obrzuciła K’dina kwaśnym spojrzeniem.
— Monarth i Path są zainteresowane. Przekazałem im wszystko o tym, co robimy. Powinniśmy byli wcześniej zawiadomić komendanta i jego żonę. To z pewnością było pierwszym błędem, ale nie rozumiem, na czym polegał drugi.
Uwaga zgłoszona przez Gadaretha nie była bardzo uspokajająca. T’lion obrócił się i ruszył za komendantem i Mirrim, zbliżającymi się do czekających na nich smoków. Idąc uświadomił sobie, że Gadareth miał rację zarzucając mu, że nie poinformował wcześniej Komendanta. Ponieważ był stale zajęty przewożeniem Menolly i innych osób, ostatnio bardzo niewiele czasu spędzał w Strażnicy.

Powered by MyScript