—— Nie szkodzi, idziemy — oświadczył tata...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Zamiast niej, pod lustrem, zdaje się że w łukowato sklepionym przejściu, objawiła się kobieta w średnim wieku i z miejsca oświadczyła, że zapisać do profesora...
»
Jednakże cokolwiek wówczas znajomy oświadczył, najwyraźniej niepokoiło Edwarda...
»
oświadczyła spokojnie Ripley...
»
ekonomiczne, „majsterkowali” przy gospodarce, z przesadna˛ troska˛ „pochylalisie˛ nad ludz´mi pracy” obiektywnie im szkodza˛c, a jednoczesńie...
»
Kiedy wróciłam do domu, tata był pijany i strasznie rozrabiał...
»
— Ha! Pora ci już, pora rozejrzeć się za jaką głupią panną…Było rzeczą powszechnie wiadomą, że John Nieven jest nieprzejednanym wrogiem kobiet,...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
miejskiej partyzantki? Baader (z odpowiednim naciskiem) — a czy wasza interwencja nie jest niezbitym dowodem na to, że taka partyzantka jest...
»
Uszczęśliwieni chłopcy natychmiast pobiegli na dwór, Una poszła pomóc cioci Marcie przy zmywaniu — choć gderliwa staruszka niechętnie przyjmowała jej...
»
W moich rozmowach ze Stanisławom Beresiem znajduje się kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Wtedy rozpłaka­łem się na dobre.
Moje śliczne żółto-czerwone wiaderko, z którego wychodziły fantastyczne babki!
— Spokojnie — powiedział tata — gdzie zostawiłeś wiade­rko?
Powiedziałem, że może zostało na dnie tego dołu, cośmy go właśnie zakopali. Tata spojrzał na mnie tak, jakby chciał mi dać klapsa, więc zacząłem płakać jeszcze bardziej i tata powie­dział, że dobrze, poszuka wiaderka, tylko żebym już przestał wrzeszczeć mu nad uchem. Mój tata jest najfajniejszy ze wszy­stkich tatusiów! Ponieważ ciągle mieliśmy jedną łopatkę na dwóch, nie mogłem mu pomóc i przyglądałem się, jak kopie, kiedy usłyszeliśmy za sobą gruby głos:
— Czy pan sobie ze mnie robi kpiny?
Tata krzyknął, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy pana w bia­łej czapce.
— Zdaje się, że zabroniłem: panu kopać doły—powiedział.
Tata wyjaśnił mu, że szuka mojego wiaderka. Wtedy pan powiedział, że zgoda, ale pod warunkiem, że potem tata zako-pie dół. I został, żeby go pilnować.
— Słuchaj — powiedziała mama do taty — wracam z Mi­kołajem do pensjonatu. Dołączysz do nas, kiedy znajdziesz wia­derko.
I poszliśmy. Tata wrócił do pensjonatu bardzo późno, był zmęczony, nie chciało mu się jeść i położył się do łóżka. Wiader­ka nie znalazł, ale to nic nie szkodzi, bo okazało się, że zosta­wiłem je w pokoju. Po południu trzeba było wezwać lekarza z powodu oparzeń taty. Lekarz powiedział tacie, że przez dwa dni nie wolno mu będzie wstawać z łóżka.
— Kto to widział — zapytał — żeby opalać się nie nasmaro­wawszy ciała olejkiem.
— Ach — powiedział tata — jak sobie pomyślę o kolegach, którzy zostali w biurze!
Ale mówiąc to już się nie śmiał.
Niestety, zdarza się, że słońce opuszcza Bretanię i przenosi się na jakiś czas na Lazurowe Wybrzeże. Dlatego też właściciel pensjonatu Rybitwa z niepokojem śledzi barometr wskazujący ciśnienie atmosfe­ryczne wczasowiczów...
Dusza towarzystwa
 
 
No więc jesteśmy na wakacjach. Mieszkamy w pen­sjonacie, obok jest plaża i morze, i jest strasznie faj­nie, tylko że dzisiaj pada deszcz, do chrzanu z taką po­godą, no bo co w końcu, kurczę blade. Najgorsze, że jak pada deszcz, to dorośli nie mogą sobie z nami poradzić, my jesteśmy niegrzeczni i ciągle są jakieś awantury. Mam tutaj mnóstwo kolegów: Błażeja, Fortunata, Mamerta — ale z niego głupek! — Ireneusza, którego tata jest duży i silny, Fabrycego, no i Kosmę. Są fajni, ale nie zawsze grzeczni. Przy obiedzie — dziś jest środa, więc były pierożki i sznycle, tylko rodzice Koś­my, którzy zawsze biorą dodatkowe dania, dostali langusty — powiedziałem, że chcę iść na plażę.
— Widzisz przecież, że pada — odpowiedział tata — nie za­wracaj mi głowy. Pobawisz się w domu z kolegami.
Powiedziałem, że ja właśnie chcę się pobawić z kolegami, ale na plaży, a wtedy tata zapytał, czy chcę dostać klapsa przy wszystkich. Ponieważ nie chciałem, zacząłem płakać. Przy stole Fortunata też słychać było płacze, a potem mama Błażeja po­wiedziała tacie Błażeja, że miał dziwny pomysł, żeby spędzać urlop w miejscu, gdzie bez przerwy pada, a tata Błażeja zaczął krzyczeć, że to nie był jego pomysł i że ostatnim pomysłem, jaki miał w życiu, było małżeństwo. Mama powiedziała tacie, że le­piej nie doprowadzać małego do płaczu, tata krzyknął, że zaczy­namy mu grać na nerwach, a Ireneusz upuścił na ziemię krem i dostał lanie od swojego taty. W jadalni zrobił się straszny hałas, przyszedł właściciel pensjonatu i powiedział, że kawa zostanie podana w salonie, że zaraz nastawi nam płyty i że słyszał, jak mówili przez radio, że jutro będzie niesamowite słońce.
W salonie pan Lanternau oświadczył: — Ja się zajmę dziećmi!

Powered by MyScript