— W wieku trzynastu lat...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Ha! Pora ci już, pora rozejrzeć się za jaką głupią panną…Było rzeczą powszechnie wiadomą, że John Nieven jest nieprzejednanym wrogiem kobiet,...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
miejskiej partyzantki? Baader (z odpowiednim naciskiem) — a czy wasza interwencja nie jest niezbitym dowodem na to, że taka partyzantka jest...
»
Uszczęśliwieni chłopcy natychmiast pobiegli na dwór, Una poszła pomóc cioci Marcie przy zmywaniu — choć gderliwa staruszka niechętnie przyjmowała jej...
»
W moich rozmowach ze Stanisławom Beresiem znajduje się kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...
»
Że ktoś ze mną zagra w berka, Lub przynajmniej w chowanego… Własne pędy, własne liście, Zapuszczamy — każdy sobie I korzenie...
»
— Czy moglibyśmy zwabić Gurboriana w pułapkę za pomocą rzekomego listu Voloriana? Przypuśćmy, że twój stryj zapragnął poznać prawdziwe...
»
— Mam nadzieję, że żądam większej forsy od tych tanich drani! I nie fałszywek, które ostatnio wpakowały mnie w takie tarapaty...
»
Ów największy Memnóg wstał i tak mi powiedział:— Czcigodny ojcze, wiemy dobrze, że będziemy potępieni i męczeni do końca świata, i...
»
— To, że jestem jednym z Cayhallów? Nie zamierzam mówić każdemu, kogo spotkam, ale nie będę zaskoczony, jeśli wkrótce się to wyda...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Szkolili mnie przez pięć lat. Było to jeszcze w czasach,
kiedy, jak już mówiłem, nie myślano o wcześniejszym „poborze rekrutów”.
— A więc ukończyłeś szkolenie prawie dwadzieścia lat temu. Dlaczego nie skiero-
wano cię do Ameryki? Dlaczego wciąż przebywałeś w Willawauk, kiedy ja się tam po-
jawiłam?
Nie zdążył odpowiedzieć. Samochody, jadące przed nimi, hamowały, więc i oni mu-
sieli zwolnić. W mroku nocy nie widać było, jaka jest tego przyczyna.
— Co się dzieje? — spytała Susan z trwogą.
— Punkt kontrolny koło Batumi.
— Co to znaczy?
— Tu sprawdzają zezwolenia na przemieszczanie się. Dojeżdżamy do miasta Batumi,
skąd odpłyniemy za granicę.
— Mówisz to tak lekko, jakby chodziło o wyjazd na wakacje — powiedziała Susan.
— Jeśli szczęście nadal będzie nam dopisywać, to będzie to właśnie wyjazd na waka-
cje — odrzekł McGee.
Posuwali się teraz bardzo wolno. Kierowcy musieli zatrzymać się przy wartowni
i pokazać strażnikowi w wojskowym mundurze dokumenty. Żołnierz miał przewie-
szony przez lewe ramię pistolet maszynowy.
Drugi strażnik podnosił w niektórych ciężarówkach plandekę z tyłu i świecąc latar-
ką, kontrolował ładunek.
— Czego oni szukają? — spytała Susan.
— Nie wiem. Zwykle nie są tacy drobiazgowi.
— Może nas szukają?
— Wątpię. Nie powinni wcześniej niż przed północą zauważyć naszej ucieczki z Wil-
lawauk. Mamy więc jeszcze przynajmniej godzinę. Nie wiem, czego oni szukają, ale nie
może to być nic bardzo ważnego, bo widzę, że nie przykładają się zbytnio.
Strażnicy przepuścili kolejną ciężarówkę i sznur samochodów znów ruszył do przo-
du. Przed chevroletem stały jeszcze trzy pojazdy.
— Podejrzewam, że szukają kontrabandy — powiedział McGee. — Gdyby chodziło
o nas, a nie o zwykłych spekulantów, to nie ograniczyliby się tylko do dwóch zaspanych
strażników.
— To my jesteśmy tacy „niezwykli”?
234
235
— A co? Może nie? — żachnął się mężczyzna. — Jeśli wymkniesz im się z rąk, stracą
szansę na dokonanie w dziedzinie szpiegostwa wspaniałego numeru.
Samochody znów posunęły się o kilka metrów do przodu.
— Gdyby udało im się złamać cię i wydobyć wszystkie informacje — kontynuował
McGee — to obecna równowaga sił pomiędzy Wschodem a Zachodem przesunęłaby
się zdecydowanie na korzyść Wschodu. Droga pani, jest pani dla nich bardzo cenna.
A gdy tylko zorientują się, że działałem na dwie strony, to będą mnie chcieli dostać
w swe łapy nie mniej niż ciebie. Może nawet będę dla nich ważniejszy, bo zapragną do-
wiedzieć się, ilu ich agentów w Stanach, za moją namową, pracuje dla Amerykanów.
— A ilu przeciągnąłeś na drugą stronę?
— Wszystkich — odrzekł mężczyzna, uśmiechając się triumfalnie.
Nadeszła ich kolej sprawdzenia dokumentów. McGee odkręcił boczną szybkę i po-
dał strażnikowi plik papierów. Kontrola była powierzchowna i papiery wróciły do ręki
McGee niemal natychmiast. McGee podziękował strażnikowi, którego zainteresowanie
zwrócone już było w stronę następnego pojazdu. Ruszyli w stronę miasta.
— Na pewno szukają handlarzy — powiedział McGee, zakręcając szybę.
Po chwili byli już na rogatkach portowego Batumi. Susan spytała:
— Jeśli skończyłeś trening w Willawauk w wieku osiemnastu lat, to dlaczego nie wy-
słano cię od razu do Stanów?
— Wysłano mnie. Tam ukończyłem college oraz wyższe studia medyczne. Specjalizację
zrobiłem w zakresie modyfikacji behawioralnych. Potem otrzymałem ważne stanowi-
sko w kręgach zbliżonych do Departamentu Obrony. Ale przestałem już wierzyć w so-
wiecką ideologię. Pamiętaj, że w owych czasach indoktrynacja nie obejmowała jeszcze

Powered by MyScript