- Mogę ci dać egzemplarz...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– Czy mogę do niego przemówić? – spytałem...
»
Wracając do towarzyszących nam odczuć i wspominając nasze oszołomienie, mogę się jedynie dziwić, iż udało się nam zachować przynajmniej pozory...
»
- Mogę, jak mi się zachce - odparła Jane głosem kapryśnego dziecka...
»
- Nie mogę panu niczego obiecać - rzekł Kunze...
»
— Mogę tylko powiedzieć, że i tak miałeś szczęście...
»
- Mogę jeszcze do ciebie zadzwonić? - No...
»
połowy nie mogę zdradzić...
»
United States|Georgia|Griffin|Beaverbrook Aerodrome|10GAUnited States|Georgia|Griffin|Cedar Ridge|GA62United...
»
Zaklął głośno, bo właśnie przegrał dwie marki...
»
TPC /IC:\KATALOG PROGRAM /$A+/$B+i odpowiadaTPC -IC:\KATALOG PROGRAM -$A+ -$B+***; * Moźemy takźe przy wypisywaniu opcji uźyą zapisu skróconego, kt* *t...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Nie ciekawi cię, co napisałam?
Przez moment Heather w milczeni
scandalous u wpatrywała się
w kieliszek.
- Prawdę mówiąc, boję się.
- Czego?
- Że to okaże się jeszcze gorsze, niż mi się wydaje.
Joan zabolały słowa siostry.
- W piątek wybieram się na koncert orkiestry smyczkowej z Heidelbergu - ciągnęła Heather, jak gdyby nigdy nic. - Z Jeffireyem Plantem. Nie chcę ani jemu, a tym
bardziej jego matce, tłumaczyć się z twojej twórczości.
Joan poczuła kolejne, jeszcze boleśniejsze ukłucie.
- Tak? - Pociągnęła łyk koktajlu. - Powiedz im, że na
stronie dwudziestej drugiej jest perwersyjna scena erotyczna. Kajdanki, te rzeczy...
Anula & Irena
Heather znieruchomiała. Krew odpłynęła jej z twarzy.
- To nie jest śmieszne, Joan.
- Nie taki był mój zamiar. Pozdrów ode mnie Monicę
Plant.
Heather, która z wykształcenia była skrzypaczką, zawsze wysoko ceniła przyjaźnie z przedstawicielami środowiska muzycznego.
- Czyś ty kompletnie oszalała?
Joan wzruszyła ramionami. Pewnie oszalała. Rodzice
nie darują jej tego, jak nisko upadła. Nawet im się zbytnio
nie dziwiła.
Zdrada na bagnach to porywająca książka, w której
mnóstwo się dzieje. Nie zawiera żadnego przesłania, nie
ma żadnych intelektualnych wartości. Po prostu stanowi
znakomite czytadło.
Obie kobiety w milczeniu opróżniały kieliszki, kiedy
nagle rozległo się pukanie do drzwi. Heather chwyciła
nad blatem rękę siostry.
- Może powinniśmy się ukryć? - spytał
scandalous a teatralnym
szeptem.
- To pewnie Anthony.
- On by pukał?
Joan odstawiła z hukiem kieliszek.
- Oczywiście. Mówiłam ci, że widujemy się raz, góra
dwa razy w roku. - Ruszyła do drzwi.
- Bądź ostrożna. - Heather podreptała za siostrą do
holu. - Może to dziennikarze? Masz wystarczająco dużo
problemów...
Joan wytrzeszczyła oczy.
- Dziennikarze? Chryste, zaczynasz gadać jak Anthony. - Na wszelki wypadek wyjrzała na dwór.
Nie, to nie Anthony. I nie dziennikarze.
Anula & Irena
Za drzwiami stał Samuel Kane. Na jego widok zrobiło jej się słabo. Powinna była o nim pomyśleć, gdy tylko
prawda dotycząca jej tożsamości wyszła na jaw.
W przeszłości pilnowała się, aby nie pisać o rzeczywistych ludziach lub autentycznych wydarzeniach. Owszem, akcje jej powieści toczyły się w Luizjanie, a miasteczka, w których żyli bohaterowie, były podobne do Indigo, ale cała reszta stanowiła wytwór fantazji.
Aż do ostatniej książki.
Pomysł do Zdrady na bagnach podsunęła jej głośna
sprawa śmierci rodziców Samuela Kane'a.
- Kto to? - szepnęła jej do ucha Heather.
Zebrawszy się na odwagę, Joan otworzyła drzwi.
- Panna Bateman? - spytał niskim melodyjnym głosem Samuel Kane, kiwając głową na powitanie.
Był to potężnie zbudowany mężczyzna o krótko przystrzyżonych, czarnych włosach, blisko osadzonych oczach i szerokim nosie, który wyglądał jak złamany.
Skórę miał śniadą, o miedzianym odcieniu
scandalous ; częściowo
brało się to stąd, że jako stolarz spędzał mnóstwo czasu
na słońcu, a częściowo stąd, że w jego żyłach płynęła
mieszana krew.
Joan widywała Samuela w kościele, niekiedy mijała
go na ulicy, ale nigdy dotąd nie zamieniła z nim słowa.
Z miejsca więc domyśliła się, jaki jest powód jego dzisiejszej wizyty: najwyraźniej przeczytał Zdradę, uwierzył w to, co napisała, i odkrywszy, kim jest autorka, postanowił odbyć z nią rozmowę.
- Pan Kane... - W ustach jej zaschło; z trudem prze­
łknęła ślinę.
- Kto to? - dopytywała Heather.
- Chyba pani wie, dlaczego przyszedłem?
Anula & Irena
Heather wepchnęła się pomiędzy siostrę a nieznajomego.
- Ale ja nie wiem - warknęła.
- Heather - powiedziała ostrzegawczym tonem Joan
i otworzyła szerzej drzwi. - Proszę, niech pan wejdzie.
- Chcesz go wpuścić? - Heather patrzyła zdumiona to
na siostrę, to na gościa.
- Owszem, panna Bateman chce mnie wpuścić.
Heather zmierzyła go od stóp do głów.
- Joan, myślisz, że to dobry pomysł?
- A co, boi się pani, że ukradnę srebrne sztućce?
- spytał ironicznie Samuel Kane.
Heather skrzyżowała ręce na piersi.
- Boję się, że jest pan dziennikarzem z któregoś
z tych szmatławców.
Mężczyzna łypnął na nią groźnie. Kiedy nie zareagowała, zwrócił się do gospodyni:
- Muszę wiedzieć, czy to prawda.
- Niech pan wejdzie.
scandalous
- Joanie!
- Heather, odczep się!
Heather zmrużyła oczy, po chwili jednak posłusznie
cofnęła się, robiąc gościowi przejście. Ten postąpił krok
do przodu, odruchowo schylając się, by nie zahaczyć
głową o framugę. Joan zamknęła za nim drzwi.
- Prawda - oznajmiła, czekając na atak Samuela.
Mężczyzna wstrzymał oddech, po czym zamrugał nerwowo oczami.
- Ma pani dowody?
- Dowody? - Co za dziwne pytanie, pomyślała.
- No tak. Na niewinność mojego ojca.
W tym momencie wszystko stało się jasne. Kolana się
Anula & Irena

Powered by MyScript