.. twoja kobieta sama po ciebie przyjdzie.-
Charon położył wszystkie swoje ręce na rękojeściach przyczepionych do pasa mieczy świetlnych, odpinając je po kolei i włączając. Sześć złowrogich, ciemnoniebieskich ostrzy zabuczało w jego rękach. Żarty się skończyły, pomyślał Luke, ustawiając się w pozycji obronnej Teras-Kasi. Dwunastu Ciemnych Jedi Tera uruchomiło swój oręż, przy czym jeden z nich, Zabrak, miał miecz o podwójnym ostrzu, a Shira Brie dobyła bicza świetlnego. Z drugiej strony wszyscy Jedi jasnej strony poza Kypem, Kamem i Shorem stanęli murem za swoim mistrzem z obnażonymi klingami, przy czym Ewon miał dwie; swoją i Saraai-Kaan. Obie grupy ruszyły na siebie, krzyżując ostrza w śmiertelnym pojedynku.
Kyle, Streen, Jan i Kirana wkroczyli pod osłoną nocy do dzielnicy fabrycznej stolicy Geratonu. Nie było żadnych strażników ani pracowników, więc podejście pod główny kompleks nie sprawiło im problemów. Z kolei kamery i systemy bezpieczeństwa łatwo oszukać, jeśli jest się Jedi i ma przy sobie dobrego slicera pokroju panny Ors. Mimo to Katarn czuł, że coś jest nie tak.
- Za łatwo nam idzie.- szepnął do pozostałych. Jan, dzierżąca karabin blasterowy BlasTech E-11, kiwnęła głową, zgadzając się z przyjacielem. Kirana Ti mocniej ścisnęła miecz i przykucnęła, patrząc za róg uliczki.
- Tam jest główne wejście.- powiedziała cicho – Idziemy?-
- Już tam byłem. Nic tam nie ma.- odrzekł Kyle, po czym wskazał kciukiem dach –
Według Vifona tam lądują statki transportowe. Mogli coś zostawić.-
- Zgadzam się z Kyle’em.- dodała Jan, sprawdzając stan energii w swoim wygaszaczu pola – A ty, Streen?-
- Nie wyczuwam niczyjej obecności tam na górze.- szepnął Bespinczyk – Czy są tam ślady, czy ich nie ma, tamtędy będzie najbezpieczniej.-
- No to idziemy.- rzekła Kirana i przykucnęła, gotowa do skoku. Dach nie był wysoki, więc powinna dolecieć tam za pierwszym razem. Kyle objął Jan w pasie i powiedział do pozostałych – My pójdziemy pierwsi. Wy ubezpieczajcie nas z dołu.-
128
Kirana zgodziła się z Katarnem, więc ugiął on lekko kolana i podskoczył, używając Mocy. Bez problemu wylądował na dachu, jednak tam czekała na niego przykra niespodzianka. Dwóch ludzi w czerwonych pancerzach w bąblu isalamira. Obaj celowali w Jedi i jego kobietę z rusznic blasterowych, więcej nawet, wystrzelili, zanim Kyle zdążył
złapać równowagę. Co prawda wygaszacz pola Jan zaabsorbował strzały, ale i tak oboje spadli z powrotem na ziemię. Najpierw Katarn, a zaraz za nim, a raczej na niego, Ors.
Oboje stracili przytomność.
Streen i Kirana Ti, widząc, co się stało, natychmiast wskoczyli na dach, uaktywniając miecze. Odziani w czerwień mężczyźni byli co prawda w ochronnym bąblu leżącego u ich stóp isalamira, ale oboje Jedi już nie. A co za tym idzie, mogli odbijać strzały z blasterów karmazynowych gwardzistów bez większego kłopotu. Mężczyźni wiedzieli o tym, dlatego kiedy Streen i Kirana znaleźli się na dachu, tamci dzierżyli już gotowe do użycia piki mocy.
Kobieta z Dathomiry natychmiast zauważyła niewielkie, salamandrowate stworzenie u nóg gwardzistów. Kierując się wyłącznie instynktem i Mocą, rzuciła mieczem w jego kierunku, przepoławiając zwierzę na pół. Tymczasem Streen ruszył naprzód, trzymając swój oręż w pozycji obronnej. Gwardziści, widząc, że nie są już bezpieczni, wycofali się kilka metrów do tyłu.
- Idź.- rzekł jeden z nich – Zabierz towar. Ja ich powstrzymam.-
- Nie.- odparł drugi – To ty idź.-
- Nie dyskutuj! Zrób to, co mówię! Jesteś potrzebny Vaderowi!-
- Jeśli tak mówisz...-
Drugi mężczyzna obrócił się i zeskoczył z dachu, natomiast pierwszy chwycił pikę mocy obiema rękami i przygotował się na atak dwójki Jedi. Kirana Ti zdążyła już podnieść swój miecz i teraz krążyła razem ze Streenem dookoła karmazynowego gwardzisty. Ten z kolei trzymał pikę w klasycznej pozycji obronnej, gotów do walki na śmierć i życie. Niebezpieczna broń w jego rękach zaiskrzyła z przeładowania.
- Kirano, dogoń drugiego.- polecił Streen, nie spuszczając oczu z czerwonego mężczyzny. Kobieta Jedi skinęła głową i ruszyła w kierunku przeciwległego brzegu dachu, ale gwardzista w mgnieniu oka stanął na jej drodze.
Kirana Ti wyciągnęła miecz przed siebie, czekając na ewentualny atak, ten jednak nie nastąpił. Streen poruszył się nieznacznie, zachodząc mężczyznę od drugiej strony i jednocześnie wykorzystując Moc, by przytępić zmysły przeciwnika.
- Kim jesteś?- zapytała Kirana, chcąc zająć czymś przeciwnika.
- Komandor Grodin Tierce z Sił Naziemnych Executor’s Lair.- odparł zapytany.
- Co to jest Executor’s Lair?- kobieta nieznacznie przechyliła miecz, chcąc, aby przeciwnik widział jej całą twarz. Jej przyjaciel był coraz bliżej. Tymczasem Tierce zorientował się, że Streen zniknął mu z pola widzenia. Nie dając tego po sobie poznać, dyskretnie rozejrzał się pod wizjerem dookoła, nie dostrzegł go jednak. Wiedział, że Jedi mógł przytępić jego zmysły i pobiec za drugim gwardzistą, uważał jednak, że Jedi jeszcze tu jest. Nie zastanawiając się dłużej, gdyż liczyła się każda sekunda, przytknął
końcówkę piki mocy do podłoża i uwolnił z niej całą energię.
|