- Ilu ich jest? - chciał wiedzieć Kosti. - Salzar i pięciu, albo czterech innych. Jest w górach, gdzieś tam - wskazał drżącą ręką odległe szczyty. - Myślę, że może powinieneś przypomnieć sobie coś więcej - zaczął Kosti, gdy nagle odezwał się Dan: - To dlaczego Snall w ogóle jechał w tę stronę, jeśli nie wiedział, dokąd zdąża? Mura przymknął oczy zapinając pasek hauby pod brodą. - Sądzę, że trochę się zaniedbaliśmy. Powinniśmy byli zostawić strażnika na górze. Może zabłąka się tu jakiś przyjaciel Snalla. Więzień studiował w tym czasie czubki butów. Dan podszedł do klifu i zaproponował: - Rozejrzę się stamtąd. Na pierwszy rzut oka sytuacja na równinie nie zmieniła się. Wszystkie włazy na Królowej były nadal zamknięte. Przez lornetkę dostrzegł również obozowiska wrogów, a w niewielkiej odległości od swego stanowiska zobaczył coś, co bardzo go zainteresowało. Jeden z tych dziwnych pełzaczy oddalał się od reszty. Na platformie było czterech ludzi: kierowca oraz dwaj jego koledzy podtrzymujący kogoś jeszcze. Dan nie miał wątpliwości, że ten czwarty pasażer miał na sobie tunikę Branżowca. - Rip! - Chociaż nie był w stanie dostrzec twarzy jeńca, wiedział, że pojmany to Shannon. Pełzacz kierował się w tę samą dolinę, w której tubylcy zaatakowali Snalla. Mieli więc teraz szansę nie tylko uwolnić Ripa, ale również zmniejszyć siły przeciwnika. Dan podczołgał się do brzegu klifu i machając ręką dał znak kolegom na dole. Wilcox i Mura skinęli głowami, a Kosti odprowadził więźnia w ustronne miejsce. Dan znalazł sobie bardziej dogodny punkt i w narastającym napięciu czekał na pojazd wroga. Rozdział 14. - Bitwa - Sądzę, że nadszedł czas - Mura postanowił towarzyszyć Danowi na szczycie - żebyśmy przyjęli zwyczaje naszych sprzymierzeńców - tubylców. Jak radzisz sobie z rzucaniem ciężkimi przedmiotami, Thorson? - steward pochylił się, po czym wziął w rękę kamień wielkości swojej pięści. Wycelował i cisnął go w dół doliny. Usłyszeli, jak uderza o skałę. Dan zrozumiał teraz, o czym myślał Mura naśladując kuliste stwory. Ogień z miotaczy był zbyt groźny dla Ripa. W odpowiedzi na taki atak wrogowie mogli go zabić lub ciężko zranić. Kamienie były o tyle bezpieczne, że celowane wyłącznie w przestępców nie mogły zaszkodzić Ripowi. Poza tym to mieszkańcy Otchłani zostaną posądzeni o atak. Użycie innej broni zdradziłoby Ziemian. Kosti okrążył podnóże góry i ukrył się poniżej stanowiska zajmowanego obecnie przez Murę. Dan przebiegł na drugą stronę kotliny i wspiął się na wąski występ skalny. Przykucnął, zebrawszy trochę kamieni. Nie mieli zbyt dużo czasu na przygotowania. Chrzęst pełzacza po nierównym terenie odbijał się echem wśród skał. Wkrótce Branżowcy dostrzegli, jak pojazd przedziera się z trzaskiem przez zarośla, po czym zwalnia i zatrzymuje się. Najwidoczniej interkom kierowcy był włączony, bo wyraźnie usłyszeli jego słowa: - Jest wóz Snalla - rozwalony! Co się dzieje?… Jeden z „opiekunów” Ripa wyskoczył z maszyny i ruszył w tamtym kierunku. W tym momencie Mura dał znak do ataku. W hełm niedoszłego detektywa uderzył kamień. Człowiek stracił równowagę i szukał oparcia w gąsienicy pełzacza. Dan cisnął w jego stronę kolejny skalny odłamek, po czym wymierzył w kierowcę pojazdu. Ranni zaczęli wrzeszczeć i Rip ocknął się. Chociaż ręce miał z tyłu zawiązane, całym ciałem rzucił się na wartownika i razem z nim wylądował na ziemi. Kierowca włączył tymczasem silnik i maszyna ruszyła w deszczu kamieni rzucanych przez trzech Branżowców.
|