Ale na pewno rozumiecie, że mieliśmy z córką dużo do pomówienia. – Pan na pewno też rozumie, że to nie cierpiąca zwłoki sprawa bezpieczeństwa państwowego – odpowiedział Sharp, choć już nieco spokojniejszym głosem niż wcześniej. Nie zwracając na to najmniejszej uwagi, Stone kontynuował: – Córka mi powiedziała, że chcecie się chyba dowiedzieć, gdzie ukrył się facet nazwiskiem Leben. – Zgadza się – odparł oschle Sharp. – Mówiła coś, że ten facet zmienił się w... żywego trupa, ale ja nic z tego nie rozumiem. Może to tylko takie urojenia pod wpływem narkotyków. Jak pan uważa? – Tak, tak, to pod wpływem narkotyków – zapewnił skwapliwie Sharp. – No dobra, ona domyśla się, gdzie on może być – rzekł Stone. – Gość ma domek letniskowy nad jeziorem Arrowhead. Tak przynajmniej twierdzi Sarah. To coś w rodzaju tajemnej kryjówki. – Z kieszeni koszuli wyjął złożoną kartkę. – Zapisałem sobie, jak tam dojechać. Podał papier Peake’owi, Peake’owi, a nie Sharpowi. Peake spojrzał na staranne, czytelne pismo Stone’a i przekazał zapiski zwierzchnikowi. – Rozumiecie – mówił dalej farmer – moja Sarah była dobrą dziewczyną. Wszystko zaczęło się trzy lata temu. Do tego czasu była naprawdę kochanym dzieckiem, pod każdym względem. Ale nagle opętał ją ten szaleniec, uzależnił od narkotyków, zamieszał w umyśle. Miała wtedy dopiero trzynaście lat, łatwo ulegała wpływom, można ją było bez trudu zranić albo zdobyć. – Panie Kiel, nie mamy czasu... Stone udawał, że nie słyszy Sharpa, chociaż patrzył wprost na niego. – Wraz z żoną robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby dowiedzieć się, kim jest ten zły człowiek. Doszliśmy do wniosku, że musi to być jakiś starszy kolega ze szkoły, ale nie udało nam się go zidentyfikować. I oto pewnego dnia, mniej więcej rok od chwili, kiedy zaczęło się w domu to piekło, Sarah zniknęła. Uciekła do Kalifornii, żeby „wreszcie zacząć żyć”. Tyle do nas napisała na kartce papieru. Nabazgrała jeszcze, że jesteśmy parą ciemnych wieśniaków, którzy nie mają pojęcia o świecie i pielęgnują śmieszne ideały, jak uczciwość, spokój i opanowanie. Dzisiaj wielu ludzi podobnie myśli... – Panie Kiel... – Wracając do tematu – ciągnął Stone. – Wkrótce potem dowiedziałem się, kto namówił ją do narkotyków. Nauczyciel. Czy możecie w to uwierzyć? Nauczyciel, który ma stanowić dla dzieci wzór do naśladowania. Nowy, młody nauczyciel historii. Zażądałem od rady pedagogicznej, żeby został przesłuchany. Ale większość nauczycieli sprzeciwiła się temu. Zdaje się, że w dzisiejszych czasach wielu z nich uważa, iż ludzie powinni trzymać buzię na kłódkę i płacić podatki, niezależnie od tego, czym oni zaśmiecają umysły dzieci. Dwie trzecie spośród nauczycieli... – Panie Kiel... – przerwał mu Sharp bardziej stanowczo – to mnie w ogóle nie interesuje... – Och, na pewno pana zainteresuje, gdy wysłucha pan do końca – powiedział Stone. – Zapewniam pana... Peake wiedział, że Stone nie należy do łudzi, którzy mówią bez ładu i składu, wiedział, że do czegoś zmierza, i bardzo był ciekaw puenty całej tej historii. – Jak więc mówiłem – ciągnął Stone – dwie trzecie spośród nauczycieli i połowa mieszkańców miasta napiętnowała mnie, jakbym to ja był sprawcą wszystkich nieszczęść. Ale w końcu poznali znacznie gorszą prawdę o nim niż dawanie i sprzedawanie uczniom narkotyków. I kiedy wszystko się skończyło, byli zadowoleni, że udało im się pozbyć tego nauczyciela historii. Następnego dnia pojawił się na mojej farmie i chciał „iść na solo”. Niezły był z niego byk, ale wciąż brał jakieś środki. Nawet tego dnia znajdował się pod wpływem czegoś, co nazywałby pan „trawką” albo może nawet gorszą trucizną. Nie miałem więc kłopotów z załatwieniem go. Przykro mi się przyznać, ale połamałem mu ręce. Na coś więcej jednak już bym się nie odważył. O Boże, pomyślał Peake.
|