– Wie˛c...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– Pozwól mi zaciągnąć przynajmniej sto razy po stu oszczepników i łuczników i sto wozów bojowych, a odzyskam dla ciebie całą Syrię, bo zaprawdę, gdy i...
»
Jednakże gdy opuścił swe zakrwawione ręce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniały i napuchły tak, że nie mógł dłużej wytrzymać dotyku...
»
Morgiana nie mogła powstrzymać śmiechu:– Urok? Na ciebie? A to po co? Avallochu, gdyby nawet wszyscy mężczyźni oprócz ciebie zniknęli z powierzchni...
»
– Proszę mi wierzyć, poruczniku, kiedy zobaczyłem, jaki efekt wywołała ta kaseta na pani Marshall i kiedy sam jej wysłuchałem, próbowałem dowiedzieć...
»
Przyjdźcie! Pójdźmy do Pana! Ja na przedzie, wy – za Mną! Chodźmy do wód zbawczych, na święte pastwiska, chodźmy na ziemie Boże...
»
przykładów, żeby uzasadnić tezę, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
-- Nie wiem -– Kosti zrobił krok naprzód; przerażony kierowca krzyknął: To najprawdziwsza prawda! Tylko ludzie Salzara wiedzą, gdzie jest i jak działa...
»
Gałkin, nauczyciel geografii, uwziął się na mnie i zobaczycie, że dziś nie zdam u niego egzaminu – mówił, nerwowo zacierając potniejące ręce,...
»
Zawezwawszy go więc na rozmowę rzekł mu ze zmartwioną wielce twarzą: – Trudno! każdy sam najlepiej rozumie, co mu czynić przystoi, nie będę ja cię...
»
– Ja to robiê dla panów dobra, no bo teraz to oni siê wstydz¹ piæ herbatê, ich gryzie sumienie, ¿e to na moim gazie, a jak ka¿dy zap³aci gaz, to on bêdzie...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

.. postanowiłam zrobicśobie waka-
cje. Spe˛dzic´ troche˛ czasu w domu. Ja... te˛sk-niłam za wsia˛ i za rodzina˛.
Nerwowo szukała wyjasńienia, ktoŕe brzmia-
łoby rozsa˛dnie, logicznie, dojrzale... z˙eby nie wyszło na jaw, z˙e podje˛ła decyzje˛ impulsywnie, niczym dziecko.
Na szcze˛sćie Stuart nie dopytywał sie˛ juz˙ o nic, powiedział jedynie:
– Rozumiem pania˛. Mnie nigdy nie pocia˛gał
Londyn ani z˙adne inne duz˙e miasto.
Mo´wia˛c tak, kra˛z˙ył po kuchni, wyja˛ł sztucće z szuflady i podgrzał dwa talerze.
Jak na me˛z˙czyzne˛ swojej postury poruszał sie˛
zre˛cznie i cicho, co podobnie jak sama jego
obecnosć´ działało koja˛co i krzepia˛co.
Kiedy timer piekarnika ogłosił, z˙e kolacja jest gotowa, Stuart nałoz˙ył potrawe˛ na talerze, podał
Sarze jej porcje˛ i zaproponował, z˙eby usiadła
plecami do pieca, by sie˛ ogrzac´.
– Chyba nie powinienem w tym stroju zasia-
dacź gosćiem do stołu – przeprosił, zajmuja˛c
miejsce.
56
UKRYTY SKARB
Wszedłszy do kuchni, zdja˛ł kalosze i wyszo-
rował z błota re˛ce, pozostał jednak w starej
koszuli i podartych dz˙insach. Pomimo to Sara
odkryła ku swojemu zaskoczeniu, z˙e dzie˛ki temu czuje sie˛ z nim swobodniej. I wcale nie poro´w-nywała jego roboczego stroju do nienagannych
garnituro´w w pra˛z˙ki i idealnie czystych koszul Iana. W obecnosći Iana nigdy nie dos´wiadczyła
podobnego spokoju...
Była teraz odpre˛z˙ona, nie kre˛powała jej ko-
niecznosćúdawania. Zabieraja˛c sie˛ za jedzenie, uprzytomniła sobie, z˙e to miłe, kiedy ktosśie˛
o nia˛ troszczy, gdy nie musi, jak to bywało
z Ianem, nikogo zabawiac´.
Pochylona nad talerzem zdała sobie sprawe˛,
jak pełen gry i pozoro´w był nawet jej zawodowy
układ z Ianem. Ile wysiłku kosztowało ja˛, by
osia˛gna˛có´w poziom perfekcji, dzie˛ki ktoŕemu
mogłaby w jakisśposo´b zwroćicńa siebie uwage˛
Iana, sprawic´, z˙e sie˛ nia˛ zainteresuje, z˙e jej zapragnie. Zachowywała sie˛ tak, jakby rzucił na nia˛ urok, jak ktosúganiaja˛cy sie˛ za nieosia˛galnym celem. A przeciez˙ kochała go i powinna
czucśie˛ przy nim o wiele spokojniejsza i szcze˛s´-
liwsza niz˙ w towarzystwie innych oso´b.
Odsune˛ła od siebie te niepokoja˛ce i niechcia-
ne mysĺi i zapytała Stuarta, jakie ma plany
w zwia˛zku z firma˛, a takz˙e domem.
Penny Jordan
57
Stuart bardzo ciekawie opowiadał o latach
spe˛dzonych za granica˛, kiedy pracował w roz-
maitych miejscach jako wysłannik Zarza˛du La-
so´w. Juz˙ dawno skonćzyli posiłek, wypili kawe˛
i pozmywali, gdy Sara zerkne˛ła na zegarek
i stwierdziła, z˙e dochodzi pierwsza w nocy.
– Mo´j Boz˙e, co pan sobie o mnie pomysĺi!
– zawołała przestraszona. – Zasiedziałam sie˛,
a pan na pewno musi wczesńie rano wstac´.
– Nie tak wczesńie. Poza tym niecze˛sto mam
przyjemnosć´ gosćic´ tak atrakcyjna˛ i inteligentna˛
kobiete˛.
Sara zamarła. Byc´ moz˙e jest inteligentna,
ale... ale atrakcyjna...
– Czy powiedziałem cosńie tak?
To ciche pytanie troche˛ ja˛ zdeprymowało.
Przywykła do niemal sadystycznych sposobo´w
komplementowania jej przez Iana. Polegało to
na tym, z˙e kiedy juz˙ była gotowa przyja˛cćiepłe słowa, on je cofał.
No i teraz nie miała poje˛cia, jak sie˛ zachowac´, co odpowiedziec´ me˛z˙czyzńie, ktoŕy naprawde˛
nie rozumie, z˙e ona jest s´wiadoma, iz˙ nie wzbudza poz˙a˛dania, i wie, z˙e to niemoz˙liwe, by
w jego oczach wygla˛dała atrakcyjnie.
A jednak nie ulegało wa˛tpliwosći, z˙e kom-
plement Stuarta był uprzejmy, a nie złosĺiwy,
wie˛c Sara nie chciała psuc´ przyjemnej atmos-
58
UKRYTY SKARB
fery wieczoru i stwierdzac´, z˙e niepotrzebnie ob-dziela ja˛ fałszywymi pochwałami.
– Jestem troche˛ zme˛czona – odezwała sie˛,
byle cos´ powiedziec´. – Musze˛ juz˙ wracac´.
– Tak. Rzeczywisćie zrobiło sie˛ poźńo. To
moja wina, zatrzymałem pania˛ dłuz˙ej niz˙ powi-
nienem. Odwioze˛ pania˛ do domu. – Urwał,
przemysĺał cosí spytał: – Nie be˛dzie sie˛ pani
bała zostac´ tam sama?
Jego troskliwosć´ była doprawdy zaskakuja˛ca.
Ian zwykle oczekiwał od niej samodzielnosći.

Powered by MyScript