– Przerwał, żeby dotarło do nich pełne znaczenie jego słów. – A teraz pozwólcie mi postawić się na miejscu przywódców tej organizacji – podjął. Załóżmy, że nie wiem nic o tym spotkaniu ani o rozmowach między Ziemią a Thurien, gdyż moim źródłem informacji jest ziemska sieć telekomunikacyjna, a przecież nie dopuszczono do ujawnienia żadnych faktów. A zatem nie miałbym powodu sądzić, że moje fałszywe sprawozdania na temat Ziemi wzbudziły wątpliwości. Gdyby więc Shapierona spotkał, powiedzmy, jakiś nieszczęśliwy wypadek w pustce kosmicznej, miałbym pewność, że w razie podejrzeń o nieczystą grę Thurienowie na pierwsze miejsce listy winnych wpiszą Ziemian. – Skinął głową i na moment wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy przekonał się, jakie wrażenie wywierają jego słowa na obecnych przy stole. – Właśnie! – wykrzyknął i spojrzał na Calazara. – Jeśli macie środki pozwalające na wyciągnięcie statku z obecnego kłopotliwego położenia, usilnie doradzałbym, żebyście bez dalszej zwłoki przeprowadzili taką akcję! Rozdział dwunasty Niels Sverenssen leżał oparty o poduszki w swojej kwaterze w Giordano Bruno i patrzył na dziewczynę ubierającą się w drugim końcu pokoju. Była młoda i całkiem ładna, z czystą cerą i wyrazistymi rysami, typowymi dla wielu Amerykanek, a rozpuszczone czarne włosy tworzyły ciekawy kontrast z białą skórą. Powinna częściej korzystać z łóżek opalających, pomyślał. Jak w wypadku większości przedstawicielek płci pięknej, powierzchowne wykształcenie zdobyte w college’u nie sięgało głębiej niż warstewka pigmentu w jej skórze. W środku była równie nieskomplikowana, jak one wszystkie – niestety konieczna, choć całkiem przyjemna odmiana i sposób na oderwanie się od poważniejszych spraw. „Chcesz tylko mojego ciała”, oburzone wykrzykiwały przez całe lata. „A co innego możesz mi zaoferować?” brzmiała jego odpowiedź. Skończyła zapinać bluzkę i odwróciła się do lustra, żeby przeczesać włosy. – Wiem, że to dziwna pora na wychodzenie – powiedziała. – Ale naprawdę muszę być dzisiaj na pierwszej zmianie. I tak znowu się spóźnię. – Nie przejmuj się – odparł Sverenssen, starając się nadać głosowi troskliwe brzmienie. – Pierwszeństwo dla rzeczy najważniejszych. Dziewczyna zdjęła marynarkę z poręczy fotela i narzuciła na ramiona. – Masz kasetę? – zapytała, odwracając się do Szweda. Otworzył szufladę w szafce nocnej, sięgnął do środka i wyjął kasetę wielkości pudełka zapałek. – Proszę. Pamiętaj, bądź ostrożna. Dziewczyna podeszła do Sverenssena, wzięła kasetę, zawinęła ją w chusteczkę i wsunęła do kieszeni marynarki. – Będę. Kiedy się znowu zobaczymy? – Dzisiaj będę bardzo zajęty. Zawiadomię cię. – Niech to nie potrwa zbyt długo. Uśmiechnęła się, pocałowała go w czoło i wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi. Profesor Gregor Malliusk, dyrektor obserwatorium astronomicznego w Giordano Bruno, nie wyglądał na zadowolonego, kiedy dziesięć minut później Janet zjawiła się w pokoju kontrolnym głównej czaszy radioteleskopu. – Spóźniłaś się – przywitał ją gderliwie, kiedy wieszała marynarkę w jednej z szafek przy drzwiach i wkładała biały kitel. – John wyszedł dzisiaj wcześniej, ponieważ jedzie do Ptolemeusza, a ja musiałem go zastąpić. Mam zebranie za pół godziny i jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Sytuacja staje się nie do zniesienia. – Przepraszam, profesorze – powiedziała. – Zaspałam. To się więcej nie powtórzy. Podeszła szybko do tablicy kontrolnej i wprawnymi ruchami palców zaczęła kolejno wywoływać zarejestrowane w ciągu nocy zmiany stanu systemu.
|