Ze wszystkich stron otoczył go gwar oburzonych protestów. - Jak to nie ma znaczenia?! - wrzeszczał John. - Mamy przecież największą ze wszystkich szansę, aby pokierować tym, co się tutaj dzieje. Sax potrząsnął głową, ale inni słuchali Johna i większość wydawała się z nim zgadzać: Arkady, Ann, Maja, Wład, każde z innej perspektywy... “To może się udać”, odczytywał John z ich twarzy. Tylko znaczenia wzroku Hiroko nie mógł pojąć; jej twarz była obojętna i całkowicie nieprzenikniona. Ten widok przywiódł Johnowi na myśl pewne wyraziste, bolesne wspomnienie. Zawsze tak postępowała w stosunku do niego, zawsze; nagle Boone poczuł prawdziwy ból zawiedzionych nadziei. Przypomniał sobie pewną sprawę i zdenerwował się. Wstał i machnął ręką. Zbliżał się zachód słońca i ogromną krzywiznę planety pokrywały tysiące cieni. - Hiroko, czy mogę z tobą zamienić słówko na osobności? Poświęć mi sekundkę. Zejdźmy na dół do tamtego namiotu. Mam tylko kilka pytań, potem wrócimy na górę. Inni popatrzyli na nich z zaciekawieniem. Pod naciskiem tych spojrzeń Hiroko w końcu wstała i ruszyła przed Johnem do tunelu, którym schodziło się do położonego niżej namiotu. Stanęli na wierzchołku półksiężyca. Towarzyszyły im spojrzenia przyjaciół z góry i przypadkowych obserwatorów z dołu. Namiot szybko opustoszał; ludzie szanowali prywatność pierwszej setki i widząc tych dwoje, wychodzili. - Czy wiesz, jak można ustalić tożsamość sabotażystów? - spytała Hiroko. - Mogłabyś zacząć od chłopca imieniem Kasei - odparł John. - Tego, który stanowi mieszaninę ciebie i mnie. Unikała jego wzroku. John pochylił się ku niej. Jego wściekłość rosła. - Przypuszczam, że każdy mężczyzna z pierwszej setki ma już swojego potomka? Hiroko pochyliła głowę i lekko wzruszyła ramionami. - Pobieraliśmy próbki od wszystkich. Matkami są wszystkie kobiety z grupy, ojcowie to wszyscy mężczyźni. - Kto dał ci prawo, aby robić takie rzeczy bez naszej zgody? - spytał John. - Stwarzać nasze dzieci, nie pytając nas o zgodę? Kto ci pozwolił od nas uciec? - dodał z rozpaczą - Dlaczego, Hiroko? Dlaczego? Japonka spojrzała na niego, jak zwykle spokojna. - Sądziliśmy, że wiemy, jakie może być właściwe życie na Marsie. Pomyśleliśmy, że powinniśmy spróbować. Uważaliśmy, że trzeba rozpocząć nowe życie w zgodzie z naszymi ideałami... - Czy naprawdę nie widzisz, jakie to egoistyczne?! Wszystkim nam się wydaje, że wiemy, jak powinno wyglądać życie tutaj! Wszyscy chcemy, by było inne! Ciężko nad tym pracujemy. Od lat. A przez ten cały czas ciebie po prostu z nami nie było, odeszłaś i stworzyłaś mały kieszonkowy światek dla twojej grupki! Chodzi mi tylko o to, że naprawdę potrzebowałem twojej pomocy! Że mogłem wykorzystać twoją wiedzę! Że tak często chciałem z tobą porozmawiać! A teraz się okazuje, że między nami jest dziecko, które posiada cząstkę ciebie i cząstkę mnie, a o którego istnieniu nie powiedziałaś mi przez dwadzieścia lat! - Nie zamierzaliśmy być egoistami - oznajmiła powoli Hiroko. - Chcieliśmy spróbować takiego życia, zaeksperymentować, sprawdzić, czy możemy tutaj żyć tak, jak chcemy. Ktoś musiał pokazać, co miałeś na myśli mówiąc o innym życiu, Johnie Boone. Ktoś musiał żyć tym życiem. - Jaki z tego pożytek, jeśli robisz coś w sekrecie i nikt tego nie może zobaczyć?! - Nigdy nie chcieliśmy pozostać na zawsze w ukryciu. Sytuacja zaczęła się komplikować, więc trzymaliśmy się z dala od was. Ale teraz jesteśmy tutaj, w końcu... A kiedy będziemy wam potrzebni, kiedy będziemy mogli pomóc... pojawimy się znowu. - Codziennie jesteście nam potrzebni! - oświadczył kategorycznym tonem John. - Tak właśnie funkcjonuje życie społeczne. Popełniłaś błąd, Hiroko. Ponieważ, podczas gdy ty się ukrywałaś, szansę dla Marsa żyjącego własnym życiem zniknęły i wielu ludzi intensywnie pracowało, aby przyspieszyć jego rozpad, włącznie z niektórymi spośród pierwszej setki. Co zrobiłaś, aby ich powstrzymać? Hiroko nie odpowiedziała, więc John kontynuował: - Przypuszczam, że w tajemnicy pomagałaś trochę Saxowi. Widziałem jedną z twoich notatek do niego. Ale to jest następna sprawa, która mnie zdenerwowała, przeciwko której protestuję! Nie możesz pomagać niektórym z nas, a innym tej pomocy odmawiać. - Wszyscy tak postępujemy - zauważyła spokojnie Hiroko, ale w jej oczach pojawił się niepokój. - Czy w swojej kolonii również prowadziliście kurację gerontologiczną? - Tak. - Przez Saxa? Tak. - Czy nasze dzieci znają swoje pochodzenie? - Tak. John potrząsnął głową, coraz bardziej rozdrażniony.
|