Nie mogłem wykrztusić słowa...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Nie jeste indywidualnym mczyzn ani kobiet w powszednim znaczeniu tego sowa: jeste nieprzerwanym prdem wydarze, dowiadcze, wizerunkw tego, czym bye i co...
»
antologia-james lowder, krainy chwalyZapomniane Krainy są podzielonym światem, w najczystszym tego słowa znaczeniu...
»
– Kiedy pojawiły się słowa „niedobra miłość”?– Ten świr wykrzyczał je, kiedy uciekał po zamordowaniu Becky...
»
musi dostawać palpitacji dlatego, że odwiozła mnie policja, zacząłem szukać w sieci tego słowa, które powiedział Payne, nim umarł...
»
Mwi jedynie o tym sowie; a my moemy zobaczy, jak apostoowie zostaliporaeni przez t wielk prawd, ogoszenie sowa, ktre jest Chrystusem,aby objawi...
»
Wciąż w zupełnej ciszy, którą przerwały jedynie słowa tego, który odprowadzał konie, łódź wypłynęła na Jezioro...
»
W tym czasie Dimitr postrzegłszy, że upośledzony w traktaciech, i że mu naszy słowa nie strzymali, uciekł od nas, i ujechał na Kaługę, kędy się już z dawna...
»
mona znale dla niego jakie sowo lub sowa zastpcze? Oczywicie i to bardzo prosto...
»
Słowa kluczowe od A do Z25Modyfikator __cdecl należy umieścić przed nazwą zmiennej lub funkcji...
»
Bez słowa zepchnięto pod ściany stoliki karciane i  poustawiano w  stosy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- I najważniejsza sprawa, o której powinieneś wiedzieć: nasz czarownik najwyraźniej nie jest pewien, czy Basergor-Kragdob i ty to ta sama osoba. Usiłuje zebrać informacje o twej przeszłości. Wiem, że pomaga mu w tym Irina. Byłem pewien, że zdajesz sobie z tego doskonale sprawę...
- Kłamiesz...
- Kocur nie kłamie, licz się ze słowami.
- Rbit... Uwierzę we wszystko, ale... Ty się mylisz!
- Jestem pewien. Co do czarownika - absolutnie. Łażę za nim od trzech dni. O Lesalu natomiast wiem od Litary V.R., kocicy. Jest, wiesz chyba o tym, porucznikiem gwardii i zna sekreciki, o jakich ci się nawet nie śniło. A ponieważ zna je ona, oznacza to, że znam je również ja. Nie sądzę, aby Litara mogła się pomylić. Zresztą - możesz tak uważać. Ale co do czarownika - mam niezbitą pewność. Widziałem i słyszałem. Czy nadal mi nie wierzysz?
Objąłem czoło dłońmi.
- Nie pozuj na posąg rozpaczy, jesteś mężczyzną. Słuchaj dalej. Twój romans nie jest jedyną sprawą, która mnie boli... Czy wiesz, że jesteś śmieszny? Popatrz na siebie, spójrz w lustro! Nie, Glorm, nie pasują do ciebie pończochy i aksamitne porcięta w gwiazdki. I ta czapka z piórkiem... Glorm, do cholery... Gdzie twój niedźwiedzi kaftan, gdzie twoja kolczuga? Że wyglądałbyś w tym jak prosty żołnierz czy zbój? Żołnierz wzbudza szacunek, rozbójnik strach, a błazen - tylko śmiech...
Opanowany i małomówny zwykle Rbit wygłaszał przemowę. Mój los leżał mu na sercu. Ale niewiele z tego, co mówił, docierało do mnie. Irina?... Musiałem wierzyć. Przecież... nie umiałem.
- Czyżbyś naprawdę myślał, że nie widać, jak zabiegasz o nowe, coraz wyższe stanowiska i tytuły? Po co? Nazywam się Rbit L.S.I., nie jestem jakimś tam wyżej postawionym, nie jestem szlachcicem Czystej Krwi jak ty, lecz magnatem. Jestem lepiej urodzony, niż taki Gartolen i gdybym tylko zechciał - wszak i fortunę mam niemałą - dochrapałbym się nie byle jakich stanowisk. Ale po co, Glorm? Odpowiedz, po co? Bogactwo i tytuły tylko wtedy mają sens, gdy nie krępują rąk. Pieniądz ma ci dać wolność, nie niewolę.
- Przestań, Rbit.
- Nie, Glorm. Zacząłem, więc skończę. Nazywają cię Pogromcą. Bardzo słusznie. Nie ma w Dartanie - a według mnie w całym Imperium - człowieka, który w pojedynkę zdołałby cię pokonać. Ale te turnieje... Człowieku, czy nie widzisz, że obstawiają cię jak konia na wyścigach? Że Najgodniejszy nabija sobie twoim kosztem kiesę? Że...
- Dość, Rbit! Wyrzygałeś wszystko, teraz milcz!
Cisza.
- Dobrze. A teraz daj mi dwa dni. Potem - wyjedziemy...
Milczenie.
- Dobrze. Dwa dni.
 
***
Długo jeździłem po ulicach miasta, nim wreszcie znudzony Galvator sam trafił do domu. Byłem oszołomiony, rozgoryczony i przepełniony żalem. Irina...
A jednak musiałem wierzyć Rbitowi. Kto nigdy nie przyjaźnił się z kotem, niełatwo zdoła to pojąć. "Kocur nie kłamie" - powiedział Rbit. To prawda. Kłamią tylko ludzie i sępy. Ludzie - bo potrafią i lubią to robić, sępy - bo taka jest ich natura. Najnędzniejszy z kocich niewolników nie kłamie nawet wtedy, gdy od kłamstwa zależy jego życie. Kocur - kot-wojownik, rycerz - nie kłamie nigdy. Kłamstwo uważa za największą hańbę. Gdy go uderzysz - będzie twoim nieprzyjacielem; gdy naplujesz mu w oczy - będzie starał się zabić cię przy pierwszej sprzyjającej temu okazji; gdy mu zarzucisz kłamstwo - rzuci się na ciebie natychmiast, choćbyś był zakutym w stal olbrzymem, a on maleńkim kłębuszkiem riparta. A Rbit był olbrzymim gadba, z tych, co to w pojedynkę dają radę wilkowi. Nie odwrócił się, gdy mu rzekłem: kłamiesz. Był moim przyjacielem. Przyjacielem broni. Gdy zdarzy ci się walczyć z kotem ramię w ramię w jednym szeregu - będzie on twym najwierniejszym druhem do śmierci. Zelżysz go - wysłucha w milczeniu, dobędziesz miecza - ucieknie i nie zobaczysz go więcej, chyba przypadkiem. A i wtedy pozna cię, zajrzy w oczy i pozdrowi, a gdy znajdziesz się w opałach - pomoże i pójdzie dalej swoją drogą, nie chcąc słuchać podziękowań ani przeprosin. Cóż - zwykły wyżej postawiony kocur nosi w sobie więcej godności i honoru, niż wszyscy dwunożni Szlachcice Czystej Krwi i magnaci razem wzięci, nie mówiąc już o sępach...
Rbit nie kłamał. Nie umiałby tego zrobić. Mogłem nie wierzyć własnym oczom. Słowu kota - musiałem.
I wierzyłem. Wiedziałem, że jest tak, jak powiedział. TAK BYŁO.
Ale, ze względu na Irinę - musiałem też sprawdzić.
Irina... Była pierwszą kobietą w moim życiu, którą naprawdę kochałem. I oto w jednym momencie - miałem znienawidzić... Miałem uwierzyć, że zakpiła sobie ze mnie, zrobiła zabawkę... Ale najgorsze... najgorsze było to, że mnie szpiegowała...
Dlaczego?
Miałem ochotę zapłakać.

Powered by MyScript