Niechaj idę do Matki Twej, Tę nowinę powiadać jej...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Wytworzenie si przywizania zaley od wraliwoci matki na potrzeby dziecka, ale rwnie od jego temperamentu (dzieci czciej reagujce strachem silniej reaguj...
»
Drżę, iż kiedyś głos ludu, ach, nazbyt prawdziwy, Rzuci im w oczy winy matki nieszczęśliwej; 338 Drżę, iż dźwigając smętnie to haniebne...
»
 „Jego nie spełnione pragnienie miłości matki i kompleks Edypa do­prowadziły do lęku przed kastracją, pogłębionego dodatkowo przez to, że...
»
— „Czyż stróżem brata swojego jestem” — czyli skądże mógłbym wiedzieć? A on powiada: — Chciałem z wami porozmawiać o was samym...
»
Ta miłość matki budzi w nim pierwsze życzliwe uczucia i pragnienie bliskości osoby ukochanej...
»
88 — E! — powiada on do mnie ze słodkawą miną...
»
- Idę - powtórzyła pani Warmington, usuwając się Julie z zasięgu ręki...
»
ku C++ tworzy się w zintegrowanym środowisku programistycznym (IDE) stosunkowo łatwo...
»
Graendal zastanawiała się, czy ktoś tu przypadkiem nie bawi się jej kosztem...
»
biblioteki depozytowe, księgozbiory oddane na przechowanie albo do użytkowania z zachowaniem prawa własności deponenta i na uzgodnionych warunkach...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Bo mi to służy nędznemu
Więcej niż komu inszemu,
Iż jakom ja był początkiem,
Przez grzech wszem ludziom upadkiem,
Tak niechaj będę napierwszym
Sławić o Zmartwychwstaniu Twym,
Przez któreś Ty już naprawił
To, com ja był przez grzech skaził.
JEZUS
Nie dziwuj, Jadamie miły,
33
Nie godzisz mi się z tym w posły.
Boś się ty nauczył w raju
Przechadzać jako po gaju,
Zabawiając się jabłkami,
Cytrynami i figami.
Czegoć by się też zachciało
I snadź by cię zabawiło
Idąc do Matuchny mojej
I zmieszkałby poselstwo k niej.
ABEL
Awożem ja, Panie miły,
Abel, on sługa Twój miły,
Któryciem ofiary czynił,
Owce i barany palił,
Któreś ode mnie przyjmował
I w nicheś się barzo kochał.
Niechżeć się i teraz udbam,
Na tę posługę podobam,
Iżbych do Matki Twojej szedł,
A tę jej nowinę przeczetł.
JEZUS
Nie godzisz się, Able, posłem,
Bo masz zatarżkę z Kaimem;
Mógłby się z nim potkać w drodze,
Alibyście byli w zwadzie,
I zamieszkałby z nowiną,
Siepając się z mataniną.
NOE
Jam też, Panie namilejszy,
Sługa Twój niepośledniejszy,
Noe, on mąż sprawiedliwy,
Com Ci był barzo chętliwy
W on czas, gdym arkę budował,
W którejem wszytek plon chował
Tak narodu człowieczego,
Jako i stworzenia wszego,
Czasu onego wielkiego
Potopu świata wszytkiego;
I zasię z arki wyszedszy,
Ołtarz z ziemie zbudowawszy,
Czyniłem na nim ofiarę
34
Na cześć i na chwałę Twoje.
Niechżeć się też dziś spodoba
Moja posługa chudoba
Być posłem do Panny Maryjej,
Matki Twej błogosławionej.
JEZUS
Nierychło by, Noe, była
U Matki przez cię nowina.
Rad się na winie zabawiasz
I dobrze sobie podpijasz.
Usnąłby podpiwszy sobie -
Niepewne poselstwo w tobie!
BAPTYSTA
ubrawszy się w baranią skórę szarą, wełną na wierzch
Awo ja też, Jan Baptysta,
Com krzcił Pana Jezu Krysta:
Na chód człowiek barzo lekki,
Bo nie jem, jedno kobyłki.
Nie piję wina, sycery,
Tylko wysysam miód leśny
Po ranu z listków na drzewie -
Ten mi nie zawierci w głowie.
JEZUS
Aleś kosmaty, niebożę,
W tej wielbłądowej siermiędze.
Zlękłać by się ciebie Matka -
Nie na poselstwo ta szatka.
ŁOTR
przyszedszy na kulach
Ponieważ, Panie łaskawy,
Nie najduje się takowy,
Któryć by się upodobał,
Coć by poselstwo sprawował:
Jedni miedzy sobą zwadźce,
Drudzy łakomi, obżerce,
A drudzy w bydlęcych skórach
Chodzą by w jakich siermięgach -
Odprawięć ja te posługi
Wyskoczy na kulach
Wziąwszy na kule swe nogi.
35
JEZUS
A biedne twoje posługi!
A toć połamano nogi.
Kości w tobie podruzgano,
Gdy cię na krzyżu wieszano.
Prózneć to alterkacyje,
A jedneć to facecyje.
Ukaże na Anjoła
Idź ty co prędzej, Anjele,
A zaśpiewaj Pannie śmiele:
„Regina caeli, laetare
Dzisiejszej świętej niedziele”.
A ja wnet będę za tobą,
Stawię się jej swą osobą.
I odydzie Jezus i Anjoł. A
MICHAŁ
rzecze do onych dziatek przed piekłem
Pódżcież za mną, miłe dusze,
Zawinąwszy się w łoktusze.
By tu która nie została -
Niechaj będzie trzoda cała.
Zaprowadzę was do raju,
Onego świętego gaju.
Nakarmię was z mlekiem kasze
I miód dam pić z złotej czasze.
I poprowadzi je gdzie na stronę, a dzieci samy tylko będą śpiewać Wesoły nam dzień nastał,
Iż Pan Krystus zwyciężył,
Trzeciego dnia zmartwychwstał.
Tego dnia wesołego
Chwalmy Króla niebieskiego,
Iż nas wybawił od piekła gorącego,
A iż nas domieścił radości królestwa niebieskiego.
Póty tylko.
ANJOŁ
przyszedszy do Maryjej, zaśpiewa
Regina caeli, laetare.
A drudzy continuabunt
Alleluia.
Quia quem m[eruisti] p[ortare]. Alleluia.
36
Res[urrexit] si[cut] dixit. Alleluia.
Póty tylko.
JEZUS
przyszedszy do Matki
Salve, sancta Parens,
Jam jest entium ens!
Tu mogą śpiewać: „Salve, sancta Parens” etc; aż po wiersz, którego nie trzeba śpiewać
Bądź pozdrowiona, ma Matko,
Święta Boża Rodzicielko!
Nie chciej się kłopotać więcej
Tej to Wielkiejnocy świętej.
Oglądaj syna swojego
Z weselim zmartwychwstałego.
MARYJA
upadszy u nóg Jezusowi
Witajże, mój miły Synu,
Po tym świętym Zmartwychwstaniu.
Ochłodo serca mojego
I też człowieka kożdego.
O witajże, święte ciało,
Któreś na krzyżu wisiało,
Naświętsza głowo i nóżki,
I wciórnastkie ciała członki,
Które Żydowie męczyli
I na krzyżu zawiesili.
Dajcież mi się pocałować
I siebie się namiłować.
JEZUS
Teraz, moja miła Matko,
Nie może się sprawić wszytko
To naju spolne witanie
I miłosne rozmawianie.
Zachowajwa to na potym,
Ja zaraz odchodzę zatym.
Bo mię też czekają drudzy,
Oni moi wierni słudzy,
Iżbych się im też ukazał,
Jakom im więc obiecował
Stawić się im w Galilei
37
I upewnić je w nadziei.
MARYJA
Mam nadzieję, Synu miły,
Iż Cię zasię w krótkiej chwili
Ujrzę w osobie niniejszej
I w pocieszę jeszcze lepszej.
Już teraz idź, kędy raczysz,
Wszak mię nigdy nie przebaczysz.
Niech się dzieje wola Twoja,
Kidym Cię już oglądała.
Śpiewanie
Ukazał się najpierw Maryjej,
Nie zapomniał swej Matuchny miłej.
Tak ją pozdrowił:
Zdrowa bądź, Panno, z ciebiemk się narodził.
Otóż mię masz, Matuchno, żywego,
Nie kłopoczyż więcej serca swego.
Zawżdym ja z tobą,
Po dwunasci lat wezmę cię z sobą.
CZĘŚĆ PIĄTA
Persony do niej:
Maryja Magdalena, Maryja Jacobi, Maryja Salome. Anjołowie dwa, Jezus, Piotr
Ewanjelija
R. A barzo rano, J. kiedy jeszcze ciemności były, R. jednego dnia po sobocie, przyszły do grobu, gdy już słońce weszło, L. niosąc, które były nagotowały, wonne zioła. R. I mówiły do siebie: Któż nam odwali kamień od drzwi grobowych? A poglądnąwszy ujrzały L. i nalazły kamień odwalony od grobu. R. A był wielki barzo.
MAGDALENA
do drugich Maryj
Ba, nuże, me miłe panie,
Będzieć to rychło świtanie!
Cóż wżdy lepszego czynimy,
38
Iż do grobu nie idziemy
Z tymi naszymi ziołami,
Z olejkami i z maściami?!
Już to tam było dawno być,
Mistrzowi swemu posłużyć!
MARYJA JACOBI
Więc, miłe siestrzyczki, pódżmy!
Choć ciemno, wszak drogę wiemy.
Będziemy tam miały chodu
Do samego słońca wschodu.
A bójmy zahaczyć czego,
Bańki abo słojka którego.
MARYJA SALOME
A, namilsze, cóż poczniemy,
Kiedy do grobu przydziemy?
Wiecie, jako wielki kamień -
Nie będzie nas tych czterech zeń -
Który do drzwi przywalono,
Kiedy Mistrza w grób włożono.
Którego mężów dwadzieścia
Ledwie mogą ruszyć z miejsca.
My mu pewnie nie zdołamy,
Pomocników też nie mamy.
Któż go nam odwalać będzie,
Kiedy do mazania przydzie?

Powered by MyScript