- Nigdy nie zrozumiałem, po co im ta woda - wyznał Durnik podnosząc kolejny parujący kociołek znad paleniska...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
WyjÄ…tek z tajnych instrukcji Wysokiej Wenty17„Papież, jaki by nie byÅ‚, nie zbliży siÄ™ nigdy do tajnych stowa­rzyszeÅ„; to tajne stowarzyszenia powinny...
»
— Nigdy siÄ™ nie wdrapiemy po tym Å›wiÅ„stwie z powrotem — rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Scrubba...
»
Birch otrzymał prekluzję i zmienił swój fach w 1881 roku, niemniej nigdy nie rozmawiał na ten temat, jeżeli tylko mógł go uniknąć...
»
- Alem nigdy tego nie robił: żyłem, ubierałem się i bawiłem na własny koszt, aby nie ob- ciążać twego skarbu...
»
- Albo z miłości do ciebie, Mistrzu Robintonie?Harfiarz nigdy nie słyszał takiego tonu w głosie Siwspa...
»
- Nie spotkałem nigdy kupca geblinga, który by nie mówił w agarant, więc geblic też nikt nie potrzebuje...
»
- Nigdy nie robię posunięcia, dopóki nie wiem dokładnie, czego pragnę - stanowczo odpowiedział Ignacjusz...
»
Ona miałaby go namawiać do ożenku! Alec d'Urberville miałby się z nią ożenić! Nie wspomniał nigdy ani słowem o małżeństwie...
»
terapeutycznych, w czasie gdy te ju¿ znane wycofywano, nigdy jednak nie dowodz¹c ich nieskutecznoœci (Parloff, 1976)...
»
Oczywiście nic podobnego nie wydarzyło się nigdy, gdy był w wieku Tylera, ale sama zasada...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

- Dlaczego zawsze potrzebujÄ… tyle wrzÄ…tku?
- Nie potrzebują - sprostował Belgarath. - Belgarath siedział wygodnie rozpostarty na stercie drewna i przyglądał się wymyślnie skleconej kołysce zbudowanej przez Durnika. - To sposób, aby trzymać z dala mężczyzn. Wiele tysięcy lat temu jakiś kobiecy geniusz wpadł na ten wspaniały pomysł i od tego czasu kobiety praktykują ten zwyczaj. Zagotuj wody, Durniku. Nie jest to czynność nader kłopotliwa, a zawsze cieszy kobiety.
Księżyc pojawił się na niebie późno, lecz gwiazdy rozjaśniły śnieg srebrzystym blaskiem i cały świat wydawał się być skąpany w delikatnej błękitnobiałej poświacie. Ze wszystkich nocy, jakie Garion widział do tej pory, ta była najbardziej zbliżona do doskonałej i cała natura zdawała się powstrzymywać oddech oczarowana jej urokiem.
Garion i Belgarath, dostrzegając rosnącą drażliwość Durnika, zaproponowali spacer na wzgórze, by tam spożyć wieczerzę. Już w przeszłości wielokrotnie zauważali, że Durnik wynajdywał sobie najprzeróżniejsze zajęcia, aby odpędzić troski czy zmartwienia.
Kowal spojrzał na niebo, kiedy brnęli przez śnieg w kierunku szczytu wzgórza.
- To rzeczywiście szczególna noc, prawda? - Roześmiał się nieco głupkowato. - Przypuszczam, że nawet gdyby teraz lało, też bym tak sądził - powiedział.
- Wiem - rzekł Garion. - Ze mną zawsze było podobnie. - Po tych słowach również roześmiał się wysyłając w chłodne powietrze kłęby pary. - Nie wiem, czy dwa razy można określić jako zawsze - stwierdził - ale wiem, co czujesz, ponieważ odczuwałem podobnie. - Spojrzał na domek przez zaśnieżoną równinę leżącą niczym nieruchoma biała plama pod rozgwieżdżonym niebem. - Czy też wydaje się wam, że jest niezwykle, niezwykle spokojnie?
- Nawet śladu wiatru - zgodził się Durnik - a śnieg tłumi wszelkie inne dźwięki. - Podniósł twarz ku górze. - Kiedy o tym wspomniałeś, naprawdę czuję, że jest niebywale spokojnie, a gwiazdy świecą tej nocy wyjątkowo jasno. Myślę, że istnieje logiczne wytłumaczenie tej sytuacji.
Belgarath uśmiechnął się do nich.
- W żadnym z was nie ma krztyny romantyzmu. Czy nie przyszło wam do głowy, że może to naprawdę jest niezwykła noc?
Popatrzyli na niego zdziwieni.
- Pomyślcie o tym - powiedział. - Pol poświęciła większość życia na wychowywanie nie swoich dzieci. Obserwowałem, jak to robi, i czułem jakiś nieokreślony ból, który towarzyszył jej za każdym razem, kiedy brała w ramiona niemowlę. Tej nocy się to zmieni, a więc w pewien szczególny sposób jest to niezwykła noc. Dzisiaj Polgara narodzi własne dziecko. Może nie znaczy to aż tak wiele dla całego świata, lecz na pewno dla nas jest to niezwykłe.
- To prawda - przyznał z uniesieniem Durnik, a w jego oczach pojawił się wyraz zadumy. - Ostatnio nad czymś pracowałem, Belgaracie.
- Tak, słyszałem.
- Czyż nie wydaje ci się, że w pewnym sensie wszyscy wracamy do miejsc, z których wyruszyliśmy? Oczywiście nie jest dokładnie tak samo, lecz czuje się, że to co nas otacza jest znajome.
- Właściwie to odnoszę takie samo wrażenie - przyznał Garion. - Nieustannie towarzyszy mi to dziwne uczucie.
- To naturalne, że ludzie wracają do domu po długiej podróży - stwierdził Belgarath kopiąc grudę śniegu.
- Nie sądzę, że to takie proste, dziadku.
- Ani ja - zgodził się Durnik. - Z jakiegoś powodu wydaje się to bardziej skomplikowane.
Belgarath zmarszczył brwi.
- Chyba dla mnie również - przyznał. - Szkoda, że nie ma tu Beldina. Wytłumaczyłby to w jednej chwili. Oczywiście żaden z nas nie zrozumiałby tego wyjaśnienia, ale mimo wszystko byłoby to wyjaśnienie. - Podrapał się po brodzie. - Wpadłem na coś, co mogłoby pomóc nam zrozumieć - odezwał się z wahaniem.
- Co to takiego? - zapytał Durnik.
- Przez ostatni rok prowadziliśmy z Garionem długie rozmowy. Zauważył, że wydarzenia powtarzają się co jakiś czas. Pewnie słyszałeś, jak o tym rozmawialiśmy.
Durnik skinął głową.
- Między nami mówiąc, doszliśmy do wniosku, że wydarzenia powtarzają się, ponieważ wstrząs sprawił, że przyszłość nie może zaistnieć.
- Brzmi przekonujÄ…co.
- Jednak teraz uległo to zmianie. Cyradis dokonała Wyboru i skutki wstrząsu zostały usunięte. Przyszłość może teraz zaistnieć.
- A zatem dlaczego wszyscy powracają do miejsca, skąd wyruszyli? - spytał Garion.
- To logiczne, Garionie - odezwał się poważnie Durnik. - Kiedy zaczynasz coś robić, nawet budować swoją przyszłość, musisz znaleźć się na początku, nieprawdaż?
- Może więc założymy, że to jest wytłumaczenie - rzekł Belgarath. - Wydarzenia się zatrzymały, a teraz ponownie ruszają i każdy dostaje to, na co zasłużył. My otrzymaliśmy dobre rzeczy, a strona przeciwna złe. To w pewien sposób dowodzi, że opowiedzieliśmy się po właściwej stronie, prawda?
Garion nagle roześmiał się.
- Co cię tak śmieszy? - spytał Durnik.
- Tuż przed narodzinami naszego dziecka Ce’Nedra otrzymała list od Velvet, która zdołała zmusić Silka do wyznaczenia daty ślubu. Prawdopodobnie to jest to, na co sobie zasłużył, lecz sądzę, że serce mu przestaje bić z przerażenia za każdym razem, kiedy sobie pomyśli co zrobił.
- Kiedy wesele? - spytał Durnik.
- Latem w przyszłym roku. Liselle chce mieć pewność, że wszyscy zjawią się w Boktor, aby ujrzeć jej triumf nad naszym przyjacielem.
- Złośliwe słowa, Garionie - zganił go Durnik.

Powered by MyScript