- Albo z miłości do ciebie, Mistrzu Robintonie?Harfiarz nigdy nie słyszał takiego tonu w głosie Siwspa...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Czy właścicielowi sklepu opłaca się pamiętać swoich klientów? Albo lekarzowi swoich pacjentów, czy prawnikowi swoich podopiecznych? Jasne, że tak...
»
dzenie: mogą być one bodźcami pocho-prowadzi do pojawienia się przekonaniadzącymi z zewnątrz, albo teŜ mogą too niskich kompetencjach, a to z kolei...
»
Nikt nie moe ponosi ujemnych nastpstw z powodu przynalenoci do zwizku zawodowego, pozostawania poza nim albo wykonywania funkcji zwizkowej...
»
Na tej wieży albo raczej sali, królowie uciechy swoje miewali, kolacye jadali, tańce i różne odprawowali rekreacye, bo jest w ślicznym bardzo prospekcie 5: może z...
»
Z drugiej strony - albo raczej właśnie z powodu te­go kompletnego braku uczuć - madame Gaillard miała bezlitosny zmysł porządku i sprawiedliwości...
»
z nimi przy podziale załogi, gdyż na Kataną przetransportowano tylko oficerów, resz- ta pozostała na wraku Prince Adriana albo trafiła na Nuade...
»
Od tamtego dnia przy każdej okazji, gdy Rincewind czuł się szczególnie przegrany albo zagrożony, Zaklęcie objawiało niepokojącą aktywność i próbowało...
»
Kiedy Mick Jagger koczy 50 lat, nie robio tu ju moe takiego wraenia, jak owe pamitne urodziny, kiedy koczy 30 - ale to tylko z tego powodu, e by czas, kiedy...
»
13 W tumaczeniu Macieja Somczyskiego kluczowe tu sowo distinct nie zostaje oddane: "Kochali si, jedna bya/ Istota mioci dwojga;/ Jedno ya wrd obojga:/ Ich...
»
Chciałeś zbiec, bo ich hymen wróżył ci katusze; Ale hymen zerwany, więc cóż mąci duszę? Toż miłość cię zaprasza do siebie najsłodziej...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Być może, gdyż jaszczurki ogniste są nieprawdopodobnie lojalne.
Robinton oddychał trochę lżej, a przebywanie w tym pokoju przypomniało mu o pierwszych chwilach po odkryciu Siwspa. Tu czuł się o wiele swobodniej niż w Warowni Cove, zwłaszcza że Lytol i D’ram traktowali go jak inwalidę. Ale musiał przyznać, że obaj mają rację. Z korytarza dochodziły głosy studentów, przechodzących do innych klas.
- Lekcje nadal trwają? - zapytał z radością.
- Tak, lekcje trwają nadal - odpowiedział Siwsp, używając cichego, smutnego głosu, który zastanowił harfiarza już przedtem. - Ludzie mogą uzyskać ode mnie całą informację, która będzie potrzebna temu światu do zbudowania lepszej przyszłości.
- Przyszłości, którą ty nam dałeś.
- Mój program został już wypełniony.
- To prawda - odrzekł Robinton z uśmiechem.
- Wszystkie rozkazy, które mi pozostawiono, są spełnione, a nikt nie dał mi następnych.
- Nie bądź śmieszny, Siwsp - rzucił Robinton ostrym tonem. - Dopiero doprowadziłeś swoich studentów do punktu, w którym mogą z tobą dyskutować.
- I w którym nie podoba im się wyższość mojej wiedzy. Nie, Mistrzu Robintonie, zadanie zostało wypełnione. Teraz należy im pozwolić szukać własnej drogi. Są inteligentni i odważni. Ich przodkowie mogliby być z nich dumni.
- A ty?
- Pracowali ciężko i dobrze. To samo w sobie jest nagrodą.
- Wiesz, chyba masz rację.
- “Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina”, Mistrzu Robintonie.
- Siwspie, to czysta poezja.
Nastała jedna z tych przerw, które Robinton zawsze uważał za ekwiwalent uśmiechu u Siwspa.
- Z najwspanialszej Księgi napisanej przez ludzkość, Mistrzu Robintonie. Znajdziesz pełen cytat w archiwum. Czas się wypełnił. Spełniłem swoje zadanie. Żegnaj, Mistrzu Harfiarzu z Pernu. Amen.
Robinton siedział wyprostowany na swoim krześle i trzymał palce na przyciskach, choć nie miał pojęcia, jak mógłby uniemożliwić Siwspowi to, co zamierzał zrobić. Zaczął wołać o pomoc, ale w pobliżu nie było nikogo, kto miałby wystarczającą wiedzę, by utrzymać komputer przy życiu. Nie było tu Jaxoma, Piemura, Jancis, Fandarela, D’rama, Lytola.
Ekran, który przekazał tyle informacji i dostarczył tak wielu rozkazów, rysunków i planów, nagle opustoszał. Tylko w prawym rogu błyskała linijka tekstu.
- “Na każdy czyn jest czas wyznaczony” - przeczytał szeptem Robinton, a jego gardło było tak ściśnięte, że ledwo mógł mówić. Czuł się niezmiernie zmęczony, śpiący. - Tak, jakie to prawdziwe. Cudownie prawdziwe. Ach, to był cudowny czas.
Niezdolny oprzeć się ogarniającemu go letargowi, złożył głowę na zmartwiałej klawiaturze. Przytulił Zaira i zamknął oczy, bo jego czas się dopełnił, gdyż dopełnił się cel jego życia.
 
Pierwszy znalazł ich D’ram. Zair też przestał oddychać, podążając za harfiarzem tak jak smok podąża za swoim jeźdźcem aż do śmierci.
Tiroth podniósł głowę, a jego wycie zaalarmowało wszystkich na Lądowisku i każdy Weyr, każdego smoka i każdego jeźdźca Pernu. Rozbrzmiewało poprzez Cechy i Warownie, od gór do nizin, i od morza do morza na obu kontynentach.
D’rama oślepiły łzy, więc nie zauważył, że ekran Siwspa jest pusty.
W Warowni Ruatha, Ruth zaryczał z bólu. Ludzie znajdujący się w Wielkiej Sali pobiegli do drzwi.
Harfiarz! Harfiarz!
Jaxom bez zastanowienia chwycił Sharrę za rękę i pchnął ją w dół schodów, gdzie Ruth już unosił się na tylnych łapach, z głową odrzuconą do tyłu i rozłożonymi skrzydłami.
- Jaxom! - krzyknęła Sharra.
- Robinton! Coś mu się stało!
Nie musiał jej popędzać. Wdrapali się na białego smoka.
- Ruth, potrzebny nam będzie Oldive - powiedział Jaxom. - Zabierz nas najpierw do Cechu Uzdrowicieli.
Wynurzyli się prawie natychmiast na głównym podwórcu Cechu, a Ruth ledwo uniknął lądowania na głowie Oldive’a. Z powiewającą w jednej dłoni kurtką i swoją torbą z lekami w drugiej, Mistrz już zsuwał się po schodach.
Powiedziałem mu! przekazał Ruth.
W tej właśnie chwili smok z Warowni Fort zaczął wyć, a polatujące nad podwórcem stada jaszczurek ognistych popiskiwały dziwacznym dyszkantem.
- Co się stało Robintonowi? - dopytywał się Oldive, wręczając Sharrze tobołek z lekami i wciągając na siebie jeździecką kurtkę. - Żadne z nas nie ubrało się na lot?
- Nie martw się o nas - krzyknął Jaxom pochylając się, by podać rękę Oldivemu i wciągnąć go na grzbiet smoka.
Na Lądowisko, czy do Warowni Cove? spytał Rutha.
Na Lądowisko.
- Zabierz nas tam! Musimy być na czas!

Powered by MyScript