terapeutycznych, w czasie gdy te już znane wycofywano, nigdy jednak nie dowodząc ich nieskuteczności (Parloff, 1976)...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Jednak nawet wtedy rabusie mieli dość własnych zmartwień, ponieważ nieznany sprzymierzeniec w ciemności wypuszczał starannie wycelowaną strzałę za strzałą, trafiając...
»
JednakĹĽe gdy opuĹ›ciĹ‚ swe zakrwawione rÄ™ce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniaĹ‚y i napuchĹ‚y tak, ĹĽe nie mĂłgĹ‚ dĹ‚uĹĽej wytrzymać dotyku...
»
PRZEPISY WSPÓLNEWydaje się jednak zasadne, że protest wyborczy, zawierający zarzut odnoszący się do procedury rejestracji listy kandydatów na postów lub kandydata...
»
Red Hat Linux 9 Bibliazobaczysz nowo zarejestrowany system na liście systemów, jednak bez uprawnień do wykonywania automatycznych uaktualnień...
»
Czegóż jednak innego można oczekiwać od nisko urodzonego, który polecił wymazać imiona królów ze spisu władców i nakazał pisarzom wpisać tam swoich...
»
* * *O tym, jaki sie ruch robiył koło Tadka Pudzisza, nasego Arystotelesa z Grónkowa, skróny ruchu i bezruchu A jednak Józek Zatłoka, niby nas podhalański...
»
Jednak zanim jeszcze komisja kontrolna (kierowa­na przez Paula Volckera) zdoĹ‚aĹ‚a siÄ™ zebrać, „przedsiÄ™biorstwo holokaust" zaczęło nalegać na zawarcie...
»
Jednak od czasu do czasu popełniają, jak sądzę, wielki błąd i myślę, że Pawełwłaśnie coś takiego zrobił...
»
Niż jednak zachorzał, sprawił to, że z tego pułku niektórzy wyszli, niektórzy zostali...
»
— Jak powodzi siÄ™ Jankowi w przedszkolu? — zapytaĹ‚a jednak Andrzeja matka...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Ale jeżeli zechcemy wybrać tylko te techniki terapeutyczne, których skuteczność została potwierdzona, zostanie ich niewiele: należą do nich terapia behawioral-na oraz terapia przez rozmowę (Grawe, 1992). Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy psychoanaliza potrafi się wybronić wobec tylu głosów przeciwnych. Niektórzy twierdzą, że metoda Freuda może ewentualnie pomóc ludziom zdrowym i wykształconym w lepszym zrozumieniu własnej osoby (Michels, 1990). Jeśli pewni klienci mimo to wynieśli z tego rodzaju terapii jakieś korzyści, to sukces należałoby przypisać raczej pozytywnemu nastawieniu terapeutów, a nie psychoanalitycznym interpretacjom i analizom (Wallerstein, 1989).
1.4.2 Zadania psychologów pracy i organizacji
Gdy amerykański inżynier, Frederick Taylor, odwiedzał na przełomie wieków pewną stalownię, skierował swój wzrok na grupę robotników, którzy podnosili czterdziestokilogramowe bloki surówki i przenosili je na oddalony o parę metrów stos; stamtąd bloki te załadowywano na wagony. Taylor przyjrzał się dokładnie przebiegowi pracy i doszedł do wniosku, że wprowadzenie paru zmian mogłoby spowodować czterokrotny wzrost produkcji. Okazało się, że miał rację. Gdy robotnicy poruszali się dokładnie tak, jak to zalecił Taylor, zgodnie z oczekiwaniami wzrosła ich wydajność. O 60% wzrosły także wynagrodzenia. Od tamtej pory Taylor uważany jest za jednego z ojców psychologii pracy i organizacji. Wywarł ogromny wpływ na badania w tej dziedzinie. Zgodnie z jego przekonaniem, zadaniem kierownictwa przedsiębiorstwa
47
CELE, ZAŁOŻENIA ORAZ ZASTOSOWANIE PSYCHOLOGII
RAMKA INFORMACYJNA 1.3
Jak dawniej "leczono" ludzi, którzy wykazywali "zaburzone" lub dziwne zachowanie?
Leczenie "zaburzonego" czy dziwnego zachowania nie jest wynalazkiem ery nowożytnej. Przez tysiąclecia pokutowało przekonanie, że do ciała człowieka przenikają demony, które powodują występowanie dziwnego, niezrozumiałego zachowania (Coleman i in., 1984). Rysunek 1.17 przedstawia czaszki z epoki kamiennej, w których wyżłobiono okrągłe otwory, by umożliwić demonom opuszczenie ciała człowieka. Kości niektórych czaszek zrosły się ponownie. Pozwala to wysnuć wniosek, że osoba "leczona" żyła po tej interwencji jeszcze przez wiele lat. Ślady podobnych zapatrywań pochodzą również ze starożytnego Egiptu (ok. 1500 lat p.n.e.), Chin i Grecji. W krajach tych wierzono, iż rzekome złe duchy uda się wypędzić, utrudniając im życie. "Opętanym" podawano truciznę, do której dodawano między innymi krew jaszczurki, odchody krokodyla i muchy.
Przekonanie, że dziwne zachowanie jest dziełem złych duchów, rozpowszechnione było także w średniowieczu. W XV wieku leczeniem zajęli się księża, próbując wypędzać demony najpierw modlitwami i wodą święconą, a w wypadku "demonów bardzo odpornych" stosując nieco okrutniejsze metody. Marcin Luter miał (w roku 1540) zaproponować, by uduszono upośledzonego umysłowo chłopca, ponieważ stał się on niewolnikiem diabła, który uczynił z niego "kupę mięsa bez duszy" (Tappert, 1967). Kobiety można było prześladować jako czarownice. W obszernym dziele Malleus maleficarum, z roku 1478, dwóch księży bardzo dokładnie opisało objawy występujące u czarownic. Piszą oni także, jakimi sposobami można zmusić ofiary do przyznania się. Dzieło wylicza poza tym najstraszniejsze metody stosowanych tortur.
Rys. 1.17
Znaleziska czaszek z epoki kamiennej, świadczące o prehistorycznych metodach leczenia. Przez wydrążenie otworów w czaszkach "opętanych" ludzi stworzono demonom okazję do opuszczenia dala.
48
WPROWADZENIE DO PSYCHOLOGII
Od początków XVI wieku pogląd o opętaniu człowieka przez złe duchy zaczyna tracić na znaczeniu. Zapatrywania tego nie zastąpiło jednak jakiekolwiek inne wyjaśnienie chorób umysłowych. Ludzie, których zachowanie odbiegało od normy, byli zamykani w specjalnych domach, w niegodnych warunkach. Najstarszym takim zakładem jest prawdopodobnie St. Mary of Bethlehem Hospital w Londynie (znany jako Bedlam), do którego od roku 1547 trafiali "wariaci" i "obłąkani". Mieszkańcy tych domów byli torturowani, biczowani i tak źle odżywiani, że krótko po przyjęciu umierali śmiercią głodową. To "zła krew" była przyczyną ich przygnębienia czy zamroczenia - tak uważano. Regularnie otwierano im więc żyły, by krew mogła się z nich wydostać i popłynąć do przygotowanych naczyń ze skóry (zob. rysunek 1.18a).
Strażnicy mogli zwiększać swoje dochody, wystawiając chorych na publiczne pośmiewisko (zob. rysunek 1.18b). Bedlam nie stanowił wyjątku, podobne zakłady były bowiem w osiemnasto-i dziewiętnastowiecznej Europie na porządku dziennym.
Mimo to postępy nauki w tych stuleciach pozwoliły na stopniowe dochodzenie do głosu nowego pojmowania "dziwnego" zachowania. W zasadzie nawiązywało ono do myśli greckiego lekarza Hipokratesa (ok. 450-377 p.n.e.); idea ta nie zdołała się jednak przebić i na wiele dziesiątków lat znowu poszła w zapomnienie. 25 kwietnia 1793 roku (w środku Rewolucji Francuskiej) lęka-, rza Philippe'a Pinela (1745-1826) powołano na dyrektora zakładu dla umysłowo chorych w Paryżu, co dla wielu pacjentów okazało się szczęśliwym zrządzeniem losu. Już 2 września 1793 przychylono się do jego wniosku i około pięćdziesięciu pensjonariuszy uwolniono z łańcuchów. Od tej pory wolno im było swobodnie poruszać się po terenie zakładu. Pinel widział w pacjentach ludzi, traktował ich uprzejmie i darzył szacunkiem. Takie traktowanie zaowocowało znacznymi sukcesami. Niestety, przykład Pinela nie znalazł na razie wielu naśladowców. Był to jednak początek spostrzegania osób z zaburzeniami czy dziwnie się zachowujących jako ludzi chorych. Przełom nastąpił wtedy, gdy niemiecki psychiatra Emil Kraepelin (1856-1926), uczeń Wundta, napisał w swoim podręczniku, że choroby umysłowe powstają na skutek zmian
Rys. 1.18a
Niektórym mieszkańcom Bedlam regularnie puszczano "złą krew", którą uważano za przyczynę ich zaburzeń.
49
CELE, ZAŁOŻENIA ORAZ ZASTOSOWANIE PSYCHOLOGII
l

Powered by MyScript