od strony świetlicy podbiegli ku nim trzej mężczyźni...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Ze wzglêdu na rodzaj podmiotu, który jest zwi¹zany terminem:- terminy wi¹¿¹ce organy procesowe;- terminy wi¹¿¹ce strony b¹dŸ innych uczestników procesu...
»
Nie jesteœ indywidualnym mê¿czyzn¹ ani kobiet¹ w powszednim znaczeniu tego s³owa: jesteœ nieprzerwanym pr¹dem wydarzeñ, doœwiadczeñ, wizerunków tego, czym by³eœ i coœ...
»
gatunku mo¿e byæ zap³acona jedynie cena œciœle okreœlona (cenasztywna), cena ta wi¹¿e strony bez wzglêdu na to, jak¹ cenê wumowie ustali³y...
»
Silne stronyDo silnych stron firmy NETKOM mających wpływ na wybór strategii działania zaliczyć trzeba przede wszystkim:szeroki asortyment usług; firma...
»
Morgiana nie mogÅ‚a powstrzymać Å›miechu:– Urok? Na ciebie? A to po co? Avallochu, gdyby nawet wszyscy mężczyźni oprócz ciebie zniknÄ™li z powierzchni...
»
- Znajdź sześciu mężczyzn, którzy umieją obchodzić się z bronią i którzy gotowi byliby podjąć się ochrony moich najbliższych, Najlepiej byłych...
»
tylko miasto, w którym trudno mieszkać, któremu Newa próbuje wydrzeć grunt przy każdym porywie wiatru wiejącym od strony zatoki i z którego ludzie...
»
Z drugiej strony - albo raczej wÅ‚aÅ›nie z powodu te­go kompletnego braku uczuć - madame Gaillard miaÅ‚a bezlitosny zmysÅ‚ porzÄ…dku i sprawiedliwoÅ›ci...
»
Rozdział 40Podczas śniadania głównym tematem rozmów była Brazylia i wszyscy starali się patrzeć z jak najlepszej strony na projekt Angela związany z...
»
raz bêd¹, powiedzia³a, nie zdejmuj tylko marynarki, mê¿czyŸnie nie przystoizdejmowaæ marynarki, chyba ¿e na ³¹ce...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Pani Love! Pani Love! - krzyknął któryś. Reggie drgnęła, ale
zaraz mocniej ścisnęła Marka dłoń i szła dalej. Jeden z nich trzymał
mikrofon, drugi notatnik, a trzeci aparat fotograficzny. Ten z notat-
nikiem powiedział:
- Pani Love, tylko kilka krótkich pytań.
Mark i Reggie przyśpieszyli kroku i zbliżali się teraz do pokoju
pielęgniarek.
- Bez komentarza.
- Czy to prawda, że pani klient odmawia współpracy z FBI
i policjÄ…?
- Bez komentarza - powtórzyła, patrząc przed siebie. Mężczyźni
162 163
biegli za nimi niczym psy gończe. Reggie nachyliła się do Marka
i szepnęła: - Nie patrz im w oczy i nie mów ani słowa.
- Czy to prawda, że prokurator stanowy z Nowego Orleanu był
dzisiaj rano w pani biurze?
- Bez komentarza.
Lekarze, pielęgniarki, pacjenci, wszyscy odsuwali się na boki, żeby
przepuścić ją i jej sławnego klienta umykających przed ujadającymi psami.
- Czy pam klient rozmawiał z adwokatem Cliffordem przed jego
śmiercią?
Ścisnęła mocniej chłopca dłoń i zgrzytnęła zębami.
- Bez komentarza.
Kiedy zbliżali się do końca korytarza, pajac z aparatem wyskoczył
nagle przed nich, przyklęknął, zaczął się cofać i zdołał jeszcze zrobić
zdjęcie, zanim upadł na tyłek. Pielęgniarki wybuchnęły śmiechem.
Z pokoju dla personelu wyszedł strażnik i unosząc ręce, zatrzymał
gończą sforę. Musieli już mieć z nim do czynienia wcześniej.
Kiedy Reggie i Mark znikali za zakrętem, jeden z reporterów
krzyknÄ…Å‚:
- Czy to prawda, że pani klient wie, gdzie znajduje się ciało
Boyette'a?
Reggie zawahała się przez moment, wtuliła głowę w ramiona, ale
zaraz - już wyprostowana - ruszyła pewnym krokiem dalej.
Przed drzwiami do pokoju Ricky'ego siedzieli na składanych
krzesełkach dwaj wielcy strażnicy. U pasa mieli pistolety; Mark
zauważył je natychmiast. Jeden z ochroniarzy czytał gazetę, którą
odłożył, gdy się zbliżyli. Drugi wstał, żeby ich przywitać.
- Czy mogę w czymś pomóc? - spytał grubym głosem.
- Tak. Jestem prawnikiem rodziny, a to .jest Mark Sway, brat
pacjenta. - Reggie mówiła pełnym nacisku szeptem, jakby chciała
powiedzieć: „To ja mam prawo tu być, nie wy, więc pośpieszcie się
lepiej ze swoimi pytaniami, zanim będę musiała zająć się ważniejszymi
sprawami". - Doktor Greenway oczekuje nas - dodała, podchodząc
do drzwi i pukając. Mark stał za jej plecami, gapiąc się na pistolet dość
podobny do tego, którego użył biedny Romey.
Strażnik usiadł ponownie na krzesełku, a jego partner wrócił do
czytania gazety. Drzwi się otworzyły i wyszedł Greenway, a za nirn
płacząca Dianne. Uściskała Marka i objęła go ramieniem.
- Ricky śpi - rzekł do nich lekarz cicho. - Czuje się o wiele
lepiej, ale jest bardzo zmęczony.
- Pytał o ciebie - dodała szeptem matka.
Mark spojrzał w jej czerwone, wilgotne oczy i zapytał:
- O co chodzi, mamo?
- O nic. Porozmawiamy o tym później.
- Co się stało?
Dianne popatrzyła na Greenwaya, potem na Reggie, następnie na
Marka.
- Nic - odparła.
- Twoją matkę wyrzucono dziś rano z pracy - oznajmił doktor
i zwrócił się do Reggie. - Przysłano przez kuriera list informujący ją
o zwolnieniu. Wyobraża pani sobie? Dostarczono go pielęgniarkom
na dziewiątym piętrze i jedna z nich przyniosła go z godzinę temu.
- Proszę mi go pokazać - rzekła prawniczka. Dianne wyciągnęła
list z kieszeni. Reggie rozłożyła go i zaczęła powoli czytać. Matka
uścisnęła Marka i rzekła:
- Wszystko będzie dobrze, Mark. Jakoś dawaliśmy sobie dotąd
radÄ™. ZnajdÄ™ innÄ… pracÄ™.
Chłopiec przygryzł wargę i miał ochotę się rozpłakać.
- Czy mogę to zatrzymać? - spytała Reggie, chowając list do
aktówki. Dianne skinęła głową.
'f - Greeńway patrzył na swój zegarek, jakby nie mógł ustalić, która
jest godzina.
- Zjem szybko jakiegoś sandwicza i będę tu z powrotem za
dwadzieścia minut - powiedział. - Chcę spędzić parę godzin sam na
sam z Markiem i Rickym.
Reggie też spojrzała na zegarek.
- Wrócę około czwartej. Są tu dziennikarze, więc proszę ich po
prostu ignorować. - Odnosiło się to do wszystkich trojga.
- Tak, mówcie tylko „bez komentarza", nic więcej - dodał
Mark. - To niezła zabawa.
Dianne nie widziała w tym nic zabawnego.
- Czego chcÄ…?

Powered by MyScript