Przewidzieć konkretny kształt tej wiedzy nie sposób. A jeszcze trudniej, gdy chcielibyśmy przewidzieć nie działania jednostek czy zbiorowości, ale stan całego społeczeństwa w jakimś momencie w przyszłości. Nawet gdyby prawa socjologiczne pozwalały nam wyprowadzić
przewidywania na temat wszystkich aspektów przyszłego społeczeństwa, to ‐ jak wskazywał
Karl Popper ‐ jednego nie potrafimy przewidzieć na pewno, mianowicie przyszłej wiedzy, jaką
dysponować będzie przyszłe społeczeństwo. A od charakteru i poziomu wiedzy właśnie zależy
w ogromnym stopniu kształt społeczeństwa. Czy sto lat temu można było przewidzieć telewizję
lub Internet, telefony komórkowe czy komputery osobiste? A przecież te twórcze, a więc z definicji nieprzewidywalne odkrycia zmieniły kompletnie cały świat społeczny. Musimy więc pogodzić się z pewną indetermina‐cją życia społecznego i zapomnieć o marzeniach
pozytywistów, że zdarzenia społeczne da się przewidywać tak precyzyjnie jak ruchy planet.
I z jednym jeszcze założeniem pozytywistycznego modelu nauki rozprawia się socjologia
współczesna. O ile Max Weber w nowy sposób określił charakter wiedzy socjologicznej, o tyle
odejście od pozytywistycznego, „inżynieryjnegoʺ ujęcia zastosowań socjologii zawdzięczamy 18
niemieckiemu myślicielowi Karolowi Marksowi. Zwrócił on uwagę, że wiedza społeczna, w odróżnieniu od wiedzy przyrodniczej, ma walor ideologiczny, to znaczy ‐ jak pisał ‐ „staje się siłą realną, jeśli pociąga za sobą masyʺ2. Inaczej mówiąc, same koncepcje, doktryny, wizje, teorie, informacje mają w świecie społecznym znaczenie praktyczne, ponieważ zmieniają myślenie
ludzi, ich motywacje, intencje, racje, a w konsekwencji ich działania. A z działań masowych składa się właśnie społeczna praxis. Od zupełnie innej strony i daleko później podobną myśl odnajdziemy u XX‐wiecznego klasyka socjologii amerykańskiej Roberta Mertona. Opisał on
mechanizm tzw. „prognoz samorealizujących się i samodestrukcyj‐nychʺ. W tym pierwszym
wypadku ludzie, biorąc na serio jakąś teorię i wynikające z niej przewidywania, nawet jeśli są
fałszywe, doprowadzają do tego, że teoria się sprawdza. Np. inwestorzy, przekonani w myśl teorii cyklu ekonomicznego, że zbliża się recesja, wycofują kapitały z giełdy, co prowadzi do paniki, krachu i rzeczywistego kryzysu. Albo odwrotnie, ruchy ekologiczne, biorąc pod uwagę
dobrze potwierdzone teorie o tzw. efekcie cieplarnianym, wymuszają zakaz emisji pewnych gazów i ograniczenie zatrucia atmosfery, co sprawia, że ocieplenie klimatu nie następuje. W obu
przypadkach sama teoria, czysta wiedza, poprzez ludzką świadomość i ludzkie działania
oddziałała na praktykę, zmieniając rzeczywistość3. Nie ma tego fenomenu w przyrodzie. Teorie
astronomii nie zmieniają biegu planet, teoria względności nie przyśpiesza ani nie spowalnia ucieczki galaktyk, a odkrycie DNA nie zmienia procesów dziedziczenia. Sama teoria jest tu praktycznie neutralna, a dopiero w pewnych przypadkach nauki stosowane ‐ techniczne,
inżynieryjne, medyczne ‐ zdolne są wyprowadzić z teorii pewne konkretne dyrektywy
wprowadzane następnie do praktyki przemysłowej, leczniczej itp. Dzisiejsza socjologia
przywiązuje wielką wagę do tej osobliwości wiedzy społecznej, określając ją mianem „refleksyj‐
nościʺ (np. w koncepcjach Anthony Giddensa).
1 A. Giddens, The Constitution ofSociety, Cambridge 1984: Polity Press, s. 9.
Wydaje się, że w swoim dominującym nurcie socjologia na dobre przezwyciężyła dziedzictwo
naiwnego naturalizmu i pozytywizmu. Panuje dzisiaj wyraźnie perspektywa humanistyczna,
socjologia
rozumiejąca,
hermeneutyczna,
interpretacyjna,
kulturalistyczna.
Dominuje
|