Kasa zmarnowana.
Mogła być na cycki. - Złapała się za biust.
- Nie są złe... - wyjąkała Jadwiga.
- No, ja wiem, że nie są. - Wzruszyła ramionami.
- Ale co ja mogę. Misiu woli większe. Mówię ci,
Po-ziomeczko, twoje są idealne. - Ścisnęła Jagodę za pierś.
- No, ale sztucznych nie masz. To się czuje w garści. No nic.
Mam nadzieję, że potem czegoś będą chcieli nas nauczyć. Bo na
razie to samo bezsensowne leżenie w zapachu kadzideł, od
których nie można oddychać.
Faktycznie, Michalina nie mogła oddychać podczas masażu.
Misiu wprawdzie jej dotykał, ale gra wstępna z Misiem
przebiegała jakoś bardzo szybko. To on był zwykle panem i
władcą. Jej pragnienia były nieistotne. Nie potrzebowała
intensywnych doznań. Chciała zrobić wszystko, by jej
mężczyzna był zadowolony. A ona? Ona była na drugim miejscu.
Więc niech przestaną palić te świeczki i pozwolą się jej wreszcie
zabrać do rzeczy.
W rękach masażysty doznawała czegoś, co Misiowi z
pewnością by się nie podobało. A do niezadowolenia Misia nie
mogła dopuścić.
- Słuchaj. - Usiadła na stole do masażu, nie zważając na to, że
zupełnie nic na sobie nie ma. - Jak masz na imię? - zapytała
masażysty. - Nieważne zresztą. -Wzruszyła ramionami. - Nie
przyjechałam tu na wieczorek zapoznawczy, tylko uczyć się tej
ekstazy oralnej
- powiedziała i wskazała podbródkiem na rozporek masażysty.
- Misiu za to płaci, a ja wrócę posmarowana
jakimś olejem. No sorry, ale to nie o to chodzi. Olejem mogę
się sama pomazać.
- Michalino, spokojnie... - Masażysta próbował jej przerwać.
-Ja jestem spokojna. - Wstała i stanęła naprzeciw mężczyzny. -
Ale jeżeli Misiu wydaje kupę siana na te tutaj kursy, to będzie
wymagał. I co ja mu potem powiem? Ze wtarłeś mi pół litra
jakiejś lepkiej maziai w tyłek? On będzie chciał konkretów!
Konkretów! -krzyknęła głośniej.
- Wszystko w swoim czasie - próbował przekonać ją
masażysta. - Proszę się zrelaksować...
- No i jeszcze o relaksie mi tutaj. - Przechadzała się wte i
wewte po pokoju. - Nie działam na ciebie? Ze chcesz tylko tym
mazidłem mnie klepać? - Podeszła do niego i otarła się piersiami
o jego plecy.
- Pomyśl o sobie, Michalino. - Odwrócił się do niej i
pocałował ją w usta. Zadrżała.
Podniósł ją i posadził na stole do masażu.
- Jesteś tutaj dopiero pierwszy dzień. A ty byś chciała
wszystko od razu. Poczekaj. Nie wszystko naraz.
* * *
- I widzisz, Jagódko? - zakończyła Michalina. -Totalnie bez
sensu. Ja się tu seksu przyjechałam uczyć, a ten mnie masuje.
Gdyby to mój Misiu widział, to by mu dał popalić!
- A to Misiu wie, że ty tu jesteś? - zapytała zdziwiona Jadwiga.
-Jasne, że wie. Przecież to dla niego tutaj jestem. -Misia
wzruszyła ramionami. - On za to płaci i on będzie wymagał po
powrocie. - Zasmuciła się. - Ja to się boję, Jagódko, że on sobie
znajdzie inną. Bo on tak zmienia te kobiety... - Zaczęła
przygryzać z nerwów swoje długie paznokcie. - Ja ci opowiem,
jak to było. Urodziłam się we Włocławku. Wiesz, Jagódko, gdzie
to jest, prawda? - Jagoda pokiwała głową. - Tam skończyłam
podstawówkę i poszłam do gimnazjum. Zupełnie nie wiedziałam,
co ze sobą zrobić po tym gimnazjum. Chciałam się uczyć na
fryzjerkę, bo zawsze wszystkim koleżankom fryzury układałam.
Od zawsze. Tobie też zrobię, bo takie trochę masz zaniedbane te
włosy. Jest taka jedna ekstraodżywka, napiszę ci na kartce. Wiesz
co? Jak już wypijemy, to pójdziemy do pokoju i ja ci zrobię taką
fryzurę, że nikt cię nie pozna. Będziesz jak bóstwo!
Jadwiga uśmiechnęła się. Małą wagę przywiązywała do
swoich włosów. Zawsze krótkie, przyklepane. Ona? Bóstwo?
Nigdy w życiu...
- No i, Jagódko, rodzice się zgodzili, bo to konkretny zawód,
praca jakaś tam zawsze się znajdzie i pojechałam do technikum
do Bydgoszczy. Dość miałam siedzenia z rodzicami, mimo że
teraz to za nimi tęsknię. Chyba na mnie trochę źli są. Ale boję się
odezwać...
- Dlaczego boisz się odezwać?
- Nie byli zadowoleni, że jestem z Miśkiem. W Warszawie...
Potrzebowali mnie na miejscu. No, ale wiesz, miłość nie
wybiera... - Miśka się zamyśliła.
- Chociaż ich też kocham. No, ale wiesz, z nimi nie będę miała
dzieci.
Jagoda pomyślała, że dzieci Michaliny z Miśkiem też są mało
prawdopodobne.
Misia kontynuowała.
- Mieszkałam w internacie. Fajnie było, bo nikt nas nie
pilnował, same imprezy, no, ale ja chciałam być fryzjerką i się
uczyłam. Jak do koleżanek przychodzili imprezować, ja zawsze
szłam spać do takiej jednej, co to u niej nigdy imprez nie było.
Taka wiesz, szara mysz. Weronika się nazywała. No i uczyłam
się. W zasadzie nie musiałam, bo bardzo szybko poznali się na
mnie i poszłam pracować do mojej nauczycielki. Do takiego
|