Po trzech dniach błąkania się bezdrożami dotarł do Gniezna i zastał tam już ludzi ze swego hufca...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Kiedy więc King robiąc któregoś wieczoru rundkę po restauracjach i klubach trafił na * MacIntosh, jego córkę, psa i dwoje innych ludzi, spożywających późną...
»
Prawda, że wskutek rozproszenia wojsk nad Elbą, wskutek osadzenia Drezna pozbawia się czterdziestu tysięcy ludzi, podczas gdy walki pod Kulm, Katzbach,...
»
Spisujący tę rzetelną relację na własne uszy słyszał w pociągu, którym jechał do Teodozji, opowieść o tym, jak to w Moskwie dwa tysiące ludzi wyszło z teatru...
»
Wątpliwe muszą się też wydawać refleksje prowadzące do wniosków, że mistyczne lokucje „nie są czymś niezwykłym dla ludzi, którzy głęboko medytują”,...
»
Męczyła się jeszcze więcej swoim położeniem wskutek tego, że nie mogła odosobnić się od ludzi, jak to robiła w Bukowcu po każdej kłótni z ojcem; nie...
»
Karanthir bardzo życzliwie odnosił się do tych ludzi, a Halethę potraktował z wielkim szacunkiem i ofiarował jej zadośćuczynienie za stratę ojca i brata...
»
oddzieleniu wszystkich blagierów, kłamców, histeryków i fantastów, pozostaje jeszcze znaczna grupa trzeźwych obserwatorów, ludzi nieraz zawodowo...
»
obdarzeni, że żadnym sposobem od złych ludzi uczarowani być, w tej władzy nie mogą, o których tu pisać nie jest rzecz potrzebna, aczkolwiek po części nie...
»
znaczeniu jako znak czegoś, signifiant odnoszący się do signifié, signifiant różne od swego signifié...
»
Rosjanie liczyli 280 ludzi – atak był może najudatniejszym ze wszystkich potyczek tej nocy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Obawa przed zemstą Stoigniewa przybladła wobec bliższej: co powie Oda, gdy dotrze do niej wieść o wypadkach. Ukryć się ich nie da. Zgnębiony i wyczerpany, przycupnął w swym dworcu, nie chcąc widzieć nikogo. O powrocie Ody dowiedział się jednak natychmiast i jak na sąd z niepokojem czekał na jej wezwanie, wahając się, czyby sprawy samemu nie przedstawić, zanim o jej przebiegu dowie się z innych ust. Ale wezwanie nie nadchodziło i niepokój Odylena wzrastał. Cokolwiek ma się stać, rozmowę z Odą chciał już mieć za sobą. Bierne czekanie nic dobrego przynieść nie może. Zebrał się na odwagę i poszedł na gród.
W wielkiej sieni starego Ziemomysłowego dworca kręciło się mnóstwo ludzi, niemal sami obcy. Nikt nie zwracał uwagi na Odylena, który zrazu siedział cierpliwie, przysłuchując się rozmowom z zaciekawieniem i podnieceniem. Wiele nowego zaszło w czasie, gdy siedział na uboczu bez wieści. Przybywój po ciężkich walkach zajął Czersk, ale Sobiesław uszedł za Wisłę i brody na niej poobsadzał. Póki rzeka nie stanie zimą, walki na Mazowszu skończone, Oda przeto zbędne na razie siły ściągnęła do Gniezna, widno gdzie indziej uderzyć zamierzając. Odylen odetchnął, w ostateczności uda się do brata. Opanowanie Mazowsza nie wróżyło Bolesławowi zwycięstwa, którego się Odylen obawiał najbardziej.
Oda, zastawszy w Gnieźnie pomyślne wieści, o ostateczny wynik była już niemal spokojna. Krasnota Suchorad bez walki zajął Kraków, węgierski Gejza, korzystając, że Bolesław związany był gdzie indziej, wyparł sprzymierzonych z polańskim księciem braci stryjecznych, Wazula i Zara, z grodów nad Wagiem. Położenie Bolesława pogarszało się, nie wiadomo było jednak, gdzie przebywa i co zamierza.
Zajęta tymi sprawami Oda spokojnie przyjęła wiadomość o niepowodzeniu przedsięwzięcia Odylena, dlatego nie wołała go nawet do sprawy. Do niczego nie był jej już potrzebny i przydatny. Toteż gdy wyczekawszy się do granic cierpliwości stanął wreszcie przed nią, nie dopuszczając go nawet do słowa, zaczęła sama:
- Wiem już, co się stało. Jeśli z tym przychodzicie, czasu szkoda.
Gdy zmieszany bąkać zaczął, że czeka na rozkazy, dodała drwiąco:
- Macie pojmać lub ubić Stoigniewa. O innych sprawach pogadamy, gdy się z tym uporacie.
Wstała na znak, że posłuchanie skończone. Odylen wysunął się chyłkiem, jak kopnięty pies. Dławiła go bezsilna złość, pozbawiając niemal rozsądku. Gdyby mógł zdradzić Odę, uczyniłby to bez wahania. Ale podstępna niewiasta, szczując go przeciw Stoigniewowi, odcięła nawet możliwość myślenia o tym. Przemykając się przez sień, Odylen unikał spojrzeń ludzkich, bo zdało mu się, że w każdym widzi drwinę i lekceważenie. Przy wejściu do swego dworca, zajęty ponurymi myślami, omal nie potrącił Niesułki. Stała pokornie, patrząc na niego bez słowa. Ostatnio nieraz przychodziło mu na myśl, że przedwcześnie wygnał jedyną przywiązaną istotę. Teraz jednak zdało mu się, że dlatego wróciła, bo i ona wie, że niczym już jest i niczym pozostanie, i dlatego lekceważy jego zakaz. Aż się zachłysnął złością:
- Po coś przyszła, suko! Kazałem ci odejść. Strać mi się z oczu, bo ubiję!
Podniósł rękę, ale nie uderzył. Stała bez ruchu, jakby czekając na cios, z opuszczonymi oczyma. Zaklął i - odwróciwszy się - wszedł do wnętrza.
Wybuch ulżył mu jednak i zaczął spokojnie myśleć o położeniu. Do Koziego Rogu nie wróci za żadną cenę, na inne nadanie lub urząd nie czekać mu. Mimo zawiści, która nurtowała go na równi z upokorzeniem, postanowił udać się do Przybywoja. Przy nim przynajmniej nie będzie musiał dusić w sobie złości, jak wobec Ody, swarzyli się zawsze. A w razie jej zwycięstwa Przybywój będzie pierwszym z dostojników, jeśli nie czymś więcej. Obrotności ni śmiałości mu nie brak. Uwiesi się przy nim, może nawet sposobność się trafi odpłacić Odzie za drwinę i poniewierkę.
Powziąwszy postanowienie, wyszedł, by kazać pachołkom sposobić się do wyjazdu. Przyszła mu na myśl Niesułka, zdałby się ktoś, co by zadbał o niego, niczego nie żądając w zamian. Złość na nią już mu przeszła i rozejrzał się dokoła, ale nie było jej nigdzie. Zaklął znowu. Szukać jej nie zamierzał, sama nalazła go tutaj, najdzie i gdzie indziej. A nie, to się bez niej obędzie.
 

Powered by MyScript