Poniewczasie docenił
męstwo Edainów; rzekł więc do Halethy:
- Jeżeli osiedlicie się dalej na północy, zapewnię wam przyjaźń i opiekę Eldarów, a także ziemię na własność.
Lecz Haletha była dumna i nie chciała podlegać niczyjej władzy czy opiece, a
większość Haladinów myślała tak samo jak ona.
Podziękowała Karanthirowi, ale odparła:
- Postanowiłam opuścić cień gór i przenieść się na zachód, gdzie wielu naszych współplemieńców wcześniej już wywędrowało.
Zgromadzili więc Haladinowie wszystkich niedobitków, których zdołali odszukać, bo wielu w panice uciekło przed napastnikami w lasy, pozbierali resztki mienia ze spalonych zagród i wybrali na swego wodza Halethę, ona zaś poprowadziła ich wreszcie do Estoladu, gdzie się na jakiś czas osiedlili.
Zachowali jednak odrębność, a elfy i ludzie nazywali ich odtąd już zawsze Ludem Halethy. Haletha do końca swoich dni pozostała ich wodzem, a ponieważ nie wyszła za mąż i nie zostawiła potomstwa, władzę odziedziczył po niej Haldan, syn jej brata Haldara. Haletha wkrótce zapragnęła iść dalej na zachód, a chociaż większość Haladinów była temu przeciwna, 98
powiodła ich raz jeszcze na wędrówkę: nie korzystali z pomocy ani rad Eldarów i po przekroczeniu Kelonu i Arosu szli przez niebezpieczną krainę pomiędzy Górami Zgrozy a Obręczą Meliany. Kraina ta nie była jeszcze wówczas tak złowroga, jak miała się stać później, lecz na ten szlak śmiertelnicy nie powinni się byli zapuszczać bez opieki i Lud Halethy posuwał się z trudem, ponosząc ciężkie straty; przymuszany do marszu nieugiętą wolą swej przewodniczki. Wreszcie przeprawili się przez bród Brithiach, lecz niejeden Haladin żałował, że dał się pociągnąć na tę wędrówkę, teraz wszakże nie miał już możliwości odwrotu. W nowych krajach podjęli swój dawny tryb życia, o ile było to możliwe: osiedlali się w rozproszonych zagrodach wśród lasów Talath Dirnen za Teiglinem, a niektórzy zapuszczali się w głąb królestwa Nargothrondu. Wielu z nich kochało jednak Panią Halethę, chętnie szło wszędzie, dokądkolwiek ich prowadziła, i poddawali się jej władzy. Powiodła ich wreszcie do lasu Brethil, leżącego między Teiglinem a Sirionem. Tam też w dniach nieszczęść, które potem nastąpiły, skupiło się wielu rozproszonych Haladinów.
Król Thingol uważał Brethil za część swojego królestwa, chociaż nie objętą Obręczą Meliany, i odmawiał Ludowi Halethy praw do tego lasu; lecz Felagund, który cieszył się królewską przyjaźnią, wyjednał dla nich przywilej swobodnego osiedlania się w Brethilu pod warunkiem, że będą strzegli przeprawy przez Teiglin przed wrogami Eldarów i nie wpuszczą orków do swoich lasów. Haletha słysząc te warunki powiedziała:
- Czy nie pamiętacie, co się stało z moim ojcem Haldadem i moim bratem Haldarem?
Jeżeli król Doriathu obawia się, że będę sprzyjała mordercom moich najbliższych, to widać ludzie nie są zdolni pojąć myśli Eldarów.
Haletha pozostała w lesie Brethil do śmierci, a gdy umarła, lud usypał jej na pagórku wśród puszczy zieloną mogiłą Tur Haretha, Kurhan Pani, zwany w języku sindarińskim Haudhen-Arwen.
Tak się więc stało, że Edainowie zamieszkali w krajach Eldarów, trochę w jednym królestwie, trochę w innych, niektórzy wędrowni, inni osiedleni w mniejszych skupiskach rodzinnych czy większych - szczepowych; większość nauczyła się prędko języka Elfów Szarych, żeby móc się z nimi porozumiewać w sprawach codziennych, a także dlatego, że wielu ludzi interesowało się żywo wiedzą elfów. Po jakimś czasie królowie elfów doszli do przekonania, że elfy i ludzie nie powinni żyć przemieszani bezładnie i że ludziom potrzeba władców z ich własnego plemienia. Wyznaczyli więc pewne osobne regiony, gdzie ludzie mogli żyć na swój sposób, i wybrali spośród nich przywódców, którzy mieli samodzielnie władać tymi krajami.
Na wojnie ludzie byli sprzymierzeńcami Eldarów, lecz walczyli pod własnymi
dowódcami. Wielu jednak Edainów znajdowało tyle radości w przyjaźni z elfami, że starało się mieszkać wśród Eldarów tak długo, jak im pozwolono, a młodzieńcy często na czas jakiś podejmowali służbę w armii królewskiej.
Tak na przykład Hador Lorindol, syn Hathola, a wnuk Magora, który był synem
Malacha Aradana, za młodu należał do domowników Fingolfina i pozyskał jego serce. Król Fingolfin dał mu w lenno Dor-lomin, a Hador zgromadził tam wiele ludu ze swego szczepu i stał się najpotężniejszym z wodzów Edainów.
W jego domu używano wyłącznie języka elfów, lecz nie zapomniano też mowy
ojczystej, z której narodził się potoczny język Numenorejczyków. W Dorthonionie natomiast ludem Beora i krainą Ladros władał Boromir, syn Borona, który był wnukiem Beora Starego.
Hador miał synów Galdora i Gundora: Galdor - Hurina i Huora, Hurin zaś - Turina, zwanego później Zgubą Glaurunga; synem Huora był Tuor, ojciec Earendila
Błogosławionego.
Boromir miał syna Bregora, ten zaś - Bregolasa i Barahira. Natomiast synami Bregolasa byli Baragund i Belegund. Córka Baragunda, Morwena, urodziła Turina, a córka Belegunda, Riana, Tuora. Syn Barahira, Beren Jednoręki, zdobył miłość córki Thingola, Luthien, i 99
przeszedłszy przez śmierć wrócił do świata żyjących; córką tych dwojga była Elwinga, żona Earendila, i od nich się wywodzą wszyscy późniejsi królowie Numenoru.
Wszyscy oni byli uwikłani w sieć Przeznaczenia Noldorów i dokonywali wielkich czynów, które Eldarowie po dziś wspominają w historii dawnych królów. W owych dniach siła ludzi wspierała potęgę Noldorów, którzy z wielką nadzieją patrzyli w przyszłość.
|