.. więcej? - Tak, marzenie ty moje, dużo więcej! Słuchaj, lepiej to sobie zapisz. Ta trzynastka, to wiesz, słaba jest. Niby trochę bierze, ale kiepsko. Przy czternastce zaczynasz widzieć kolorki. Nic wielkiego, ale przynajmniej wiesz, że wziąłeś. Piętnastka też jest niezła. Coś jakby poczwórna dawka czternastki doprawiona odrobiną koki. Chwytasz mnie? Ale mówię ci, złotko, szesnastka bije wszystko na łeb! - Piszczyk nie pamiętał, żeby Sierotka Marysia była kiedykolwiek tak ożywiona. - Te kolory! Człowieku, prawdziwa fantazja! Kurwa, jakbyś w tęczy pływał! - Znów zachichotała. - Nie wciskam ci żadnego kitu, naprawdę. Po tej szesnastce byłyśmy tak napalone, że przeleciałybyśmy wszystko, co się rusza. Nawet ciebie, i to za friko, dla samej frajdy. Dlatego jeśli ruszą kiedyś z produkcją następnego numeru tej "supertęczy", siedemnastki, osiemnastki, obojętne jakiego, weźmiesz dupę w garść i natychmiast nam go dowieziesz. Rozumiemy się? - Jasne, rozumiemy się, jasne... - powtórzył rozkojarzony Bylighter. Prawie jej nie słuchał, bo z każdą sekundą narastała w nim świadomość upływającego czasu. Musiał się tej baby pozbyć, musiał jak najszybciej skończyć rozmowę. Lada moment może zadzwonić Sandy. Niewykluczone, że dzwoni właśnie w tej chwili... - Słuchaj, w czym problem? - wypalił nie myśląc. - Jak chcesz, mogę ci załatwić trochę siedemnastki. Rzecz w tym, że jestem teraz zajęty i... - Masz siedemnastkę?! - ryknęła Sierotka Marysia. - Nnno... No ttt...tak - znów zaczął się jąkać. - Tak jakby, ale... Wywód Marysi poruszył w nim jakąś ukrytą strunę i Eugene Bylighter po raz pierwszy w życiu doświadczył czegoś, czego Bóg mu dotychczas wzbraniał: zaczął myśleć. Próbował coś sobie kojarzyć, układać w głowie szczegóły, tworzyć z nich logiczną całość, a im więcej myślał, tym bardziej był przerażony. Kolory. Wszystkie kolory tęczy. Tamta dziewczyna, Kaaren. Słyszał, jak szeptała coś o kolorach. Płakała i szeptała, że widzi całe spektrum kolorów. To jej słowa. Chryste Panie. W nagłym przebłysku zrozumienia Bylighter wreszcie to sobie uprzytomnił. Siedemnastka. Numer fiolki, którą Raynee i Schultzheimer zabrali tamtego wieczoru z lodówki. Przetestowali jej zawartość i stwierdzili, że jest mało warta. O wiele bardziej podobała im się tiopeina. Prochy które miał dać tej dziewczynie, Kaaren. Rzecz w tym, że o czymś nie wiedzieli... Nie wiedzieli, że fiolki wpadły do kociej miski z wodą. Nie wiedzieli, że mu się pomieszały, że nakleił nowe nalepki, że podał Kaaren miksturę własnej roboty - trochę proszku z jednej, trochę z drugiej fiolki - aby mieć stuprocentową pewność, że dostała choć trochę tiopeiny. Nie wiedzieli, że zachomikował większą część proszku, jaka pozostała w fiolce z tiopeiną, bo bał się, że coś wykryją. Nie wiedzieli, że odsypał też trochę - tylko troszeczkę - proszku z fiolki oznaczonej symbolem A-17, bo któż by na to wpadł? Seria B... - myślał. Im wyższy numer, tym intensywniejsze, tym jaskrawsze kolory. Tak mówiła Sierotka Marysia. Czy nie znaczy to przypadkiem, że następny w kolejności jest A-17, proszek, po którym widziało się prawdziwą "supertęczę"? A może przy oznaczaniu fiolek popełnił jeszcze jeden błąd? Może zamiast litery B napisał literę A? Pokręcił głową, odurzony lawiną symboli i ulotnych myśli. Czuł, że musi te myśli zrozumieć, zrozumieć je ze względu na... - Odpowiadaj, do ciężkiej cholery! - krzyknęła Sierotka Marysia. - Naprawdę masz siedemnastkę? Przysięgnij, że ją masz, słyszysz?! ...na Tęczę. Tak, bo Tęcza wie o kolorach. On też słyszał, jak Kaaren o nich mówiła. Powiedział wtedy, że to zabawne. Gdyby odkrył, że... - Do kurwy nędzy słyszysz mnie, ty mendo w dupę jebana?! - Tym razem Marysia nie żałowała krzepy i ryknęła ile sił w płucach. ...Sierotka Marysia też widziała kolory... - Albo dasz mi tę siedemnastkę, albo zaraz idę do Tęczy... ...i zrozumiał, że on, Piszczyk, musiał coś spieprzyć, że musiał zamienić fiolki, że dał Kaaren mieszaninę tiopeiny i siedemnastki... - ...i powiem mu, że nas celowo pomijasz... ...to natychmiast by się domyślił, że on, Bylighter, zatrzymał trochę proszku dla siebie. Z tym, że to wcale nie było trochę, bo...
|