przywołała obraz...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Nie mogąc wejrzeć do umysłu Davida ani go przywołać, miałem do dyspozycji tylko jedną telepatyczną sztuczkę: zaglądanie do umysłów przypadkowo wybranych...
»
dyskutant; urodzony przywódca; pe³en ambicji; silna motywacja wewnêtrzna;koñ roboczy; silnie skoncentrowany na karierze...
»
Uzyskiwanie dostępuWkrótce po wejściu do społeczności Kornblum zaczął uczęszczać na otwarte spotkania, aby zidentyfikować lokalnych przywódców i...
»
Kiedy ju¿ wyst¹pi aktywne zaanga¿owanie siê w jakiœ kierunek dzia³ania, obraz w³asnej osoby zostaje poddany podwójnemu naciskowi na utrzymanie konsekwencji w...
»
- Czy przywódcy wilczych sfor naprawdę pokazują podwładnym ich miejsce w szeregu? - zainteresowała się Zelandoni...
»
Przy opisie spostrzegania wykorzystujejący poza naszą świadomą kontrolą i dającysię kilka terminów technicznych, okre-nam dokładny obraz...
»
- Mamy sposób na wybór przywódcy - wtrącił Revan...
»
ą , obrazek ikony oraz inne właściwo c ś i zale n ż ie od obiektu (folder, aplikacja, URL, itp...
»
- Psy? - zdziwił się nauczyciel...
»
By default, all text is left aligned and numbers, dates, and times are right aligned...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Na głównym monitorze ukazała się mapa jakiegoś sektora. Obok
kilku gwiazd widniały znajome nazwy. W samym centrum, otoczony grupą
bezimiennych gwiazd, błysnął czerwienią jeden z układów. Na dole mapy znajdowało
siÄ™ parÄ™ danych dotyczÄ…cych planety i kilka linijek tekstu.

- A zatem to jest gniazdo tego szczura Imperatora - mruknął Bel Iblis. Pochylił się
nieco do przodu, by lepiej widzieć obraz. - Zawsze byłem ciekaw, gdzie on ukrywa te
wszystkie interesujące rzeczy, które tajemniczo znikały z oficjalnych składów i
magazynów.

- Jeśli to naprawdę jest to miejsce - zauważył burkliwie Drayson.

- Zakładam, że może pani potwierdzić, iż ta informacja rzeczywiście pochodzi od
kapitana Solo? - zwróciła się do Winter Mon Mothma. Towarzyszka Leii wahała się
przez chwilÄ™.

- Ta wiadomość niezupełnie pochodzi od niego - wyznała.

- Jak to: niezupełnie od niego? - zdumiała się księżniczka. - W takim razie od
Luke'a? Twarz Winter lekko drgnęła.

- Mogę jedynie powiedzieć, że źródło jest wiarygodne. Przez chwilę panowało
milczenie, gdyż wszyscy starali się jakoś przetrawić to, co usłyszeli.

- Wiarygodne - powtórzyła Mon Mothma.

- Tak. Przewodnicząca Rady spojrzała ukradkiem na Leię.

- Rada nie jest przyzwyczajona do tego, by coś przed nią ukrywa no - stwierdziła. -
Chcę wiedzieć, skąd pochodzą te współrzędne.

- Bardzo mi przykro - rzuciła cicho Winter. - To nie jest mój sekret, bym mogła go
wyjawić.

- A czyj to jest sekret?

- Tego też nie mogę powiedzieć. Twarz Mon Mothmy pociemniała z gniewu.

- To nie ma znaczenia - wtrącił Bel Iblis, nim zdążyła się odezwać. - A przynajmniej
nie w tej chwili. Nawet, jeśli na tej planecie istotnie znajduje się centrum klonowania, to i
tak nic nie możemy z tym zrobić, do póki nie dobiegnie końca operacja na Bilbringi.

- Nie wyślemy im żadnych posiłków? - spojrzała na niego Organa Solo.
166
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- To niemożliwe - mruknął Sesfan, potrząsając swą wielką głową Kalamarianina. -
Wszystkie dostępne statki i ludzie są już zaangażowani w atak na Bilbringi. Już i tak
zbyt wiele rejonów i układów jest pozostawionych bez ochrony.

- Zwłaszcza że nie mamy nawet pewności, czy to rzeczywiście jest właściwe
miejsce - dodał Drayson. - Równie dobrze może to być zastawiona przez Imperium
pułapka.

- To nie jest żadna pułapka- zaoponowała żywo księżniczka. - Mara już nie pracuje
dla Imperium.

- To tylko pani zdanie...

- To też nie ma znaczenia - przerwał mu Bel Iblis, chcąc położyć kres narastającej
kłótni. - Leio, proszę spojrzeć na dół. Wszystko wskazuje na to, że udało im się
wylądować niepostrzeżenie. Czy naprawdę chciałabyś zaprzepaścić ten element
zaskoczenia, wysyłając za nimi kolejny statek? Księżniczka poczuła nerwowy skurcz w
żołądku. Niestety, senator miał rację.

- W takim razie może należałoby odłożyć atak na Bilbringi? - zasugerował Fey'lya.
Leia spojrzała na niego ze zdziwieniem, niejasno zdając sobie sprawę z tego, że inni
robią to samo. Praktycznie Botańczyk zabrał głos po raz pierwszy od czasu, gdy jego
starania o przejęcie władzy zakończyły się tak niechlubnie w trakcie bitwy o Flotę
Katańską.

- Obawiam się, że to nie wchodzi w grę, radny Fey'lyo - oznajmiła Mon Mothma. -
Abstrahując już od tego, że musielibyśmy wstrzymać wszystkie przygotowania, uważam,
iż przede wszystkim konieczne jest zlikwidowanie tych zamaskowanych asteroid, które
wiszą nam nad głowami.

- Dlaczego? - nie dawał za wygraną Fey'lya. Futro na karku i na ramionach
nieznacznie zafalowało mu z podniecenia. - Chroni nas pole planetarne. Nasze zapasy
wystarczą na wiele miesięcy. Możemy się swobodnie porozumiewać z całym obszarem
Nowej Republiki. Czyżby chodziło tylko o to, że nie chcemy się wydawać słabi i
bezbronni?

- Nowa Republika przywiązuje dużą wagę do tego, jak nas postrzegają inni -
przypomniała mu przewodnicząca Rady - I myślę, że słusznie. Imperium rządzi przy
użyciu siły, siejąc wśród poddanych strach; my natomiast staramy się być dla innych
wzorem i inspiracją. Nie możemy sobie pozwolić na to, by nas odbierano jak tchórzy,
którzy kryją się tutaj w lęku o własne życie.

- Tu chodzi o coś ważniejszego niż budowanie własnego wizerunku - upierał się
Fey'lya; futro na tyle jego głowy nieco oklapło. - Lud Botańczyków znał Imperatora, jego
pragnienia i ambicje; znał je pewnie lepiej niż wszyscy ci, którzy nie byli jego sługami i
poddanymi. W tym skarbcu znajdują się rzeczy, które już nigdy nie powinny ujrzeć
światła dziennego: broni urządzenia, które Thrawn pewnego dnia znajdzie i użyje
przeciwko nam, jeśli go przed tym nie powstrzymamy.


Powered by MyScript