Polscy przyjaciele przepijali do ambasadora jako przyszłego mo- narchy, tak jak przed laty czynili to węgierscy posłowie. Oczy- wiście wiadomość ta dotarła do Wersalu. Ludwik XIV i jego nowy minister spraw zagranicznych Colbert. de Croissy (którzy w listopadzie 1679 roku zwolnili przyjaźnie usposobionego do Bethune'a i Polaków Pomponne'a) okazali z tego powodu mniej radości; jeszcze mniej zachwytu wzbudziło w nich memorandum ich warszawskiego mandatariusza. Zachęcano w nim do stworzenia francuskiego stronnictwa, które miałoby się przygotować do przyszłej elekcji i którego przywódców związa- łoby się z Francją lub z twórcą tych łask, ambasadorem, dużymi pensjami. Bethune był nieznużony, przedstawiając w swoich de- peszach Sobieskiego jako ciężko chorego człowieka, który stoi nad grobem; wymyślił w tym celu wiele udarów i wysyłał fran- cuskiego lekarza Jana III z alarmującymi meldunkami o stanie zdrowia monarchy do Francji. Przepowiadając bliskie inter- regnum, dając też przy tym do zrozumienia, że widoki księcia Jakuba na koronę są niekorzystne, następnie że matka tego kan- Na drodze do Ligi Świętej dydata, Maria Kazimiera, wydaje się nie bardzo godną zaufan przyjaciółką swej ojczyzny, markiz pragnął sam sobie utorowi drogę. Niejasne pozostaje dla nas tylko to, czy Bethune rzecz: wiście wierzył w bliski koniec Sobieskiego czy też, jak późni dowiedziano się z wypowiedzi kilku powierników ambasador gdy już zostałyby zgromadzone potrzebne sumy i zorganizował francuskie stronnictwo, postarałby się przeprowadzić zmianę ] tronie jeszcze za życia Jana III. Jakkolwiek było, Ludwik XIV nie ufał temu człowiekowi, kt ry oprócz francuskich interesów miał swoje własne, nawet cho by to były sprawy bardzo intymne czy rodzinne; poprzedn Bethune'a, którego ten wygryzł z Polski, biskup Forbin, rożni cał niezadowolenie gabinetu w Wersalu z tego zanadto pełne; fantazji szwagra Sobieskiego; w każdym razie w kwietniu 16 roku zapadła decyzja, że Bethune'a zastąpią Forbin i przydzi lony mu, dotychczas poseł w Wiedniu, markiz de Vitry. Ob mają prowadzić w Warszawie politykę niezależną od rodzinny interesów Sobieskich i d'Arquienów i zbierać wiarygodne wiad mości o stanie rzeczy. Właściwie chodziło przy tym o jedno j dynę pytanie. Czy polski dwór ostatecznie zaprzedał się cesarz wi, czy nie? W pierwszym przypadku Forbin i Vitry musieli] przeciwstawić Sobieskiemu nowe stronnictwo francuskie, kto jednak nie powinno posłużyć osobistym celom Bethune'a; w dr gim - ich obowiązkiem było sprowadzić Jana III na drogę cnot do Wersalu. Jedno było przy tym pewne; czy to był Bethune, czy Forb: czy też Vitry, Francuzi opacznie pojmowali najlepsze i najgłę sze uczucia polskiego króla, nie dostrzegali zza intryg i subs diów ani ważnych dla państwa politycznych pobudek, ani świ "topoglądowych przyczyn, które ciągnęły Sobieskiego do L Świętej przeciwko Turkom. Następnie nie byli oni w stanie ciasnych granicach swego rozumienia polskiej duszy w og( i duszy mało skomplikowanego Jana znaleźć, będąc w służl Ludwika XIV, właściwej taktyki wobec Sarmatów i ich kro Albowiem władca w "czarodziejskim pałacu" w Wersalu był t giem - dii estis,1 tak okadził go i jego przodków biskup Bossi - któremu trzeba było służyć' jak pokorny kapłan. Do nie można się było tylko modlić, a pan odpowiadał wówczas błyst wicami lub promieniem słońca albo nie odpowiadał wcale. 1 jesteście bogami 144 Rozdział 7 Leopold I był tylko półbogiem, którego otaczali i któremu do- radzali ćwierćbogowie i w jednej ósmej bogowie. Z nim i z nimi, • przy zachowaniu najostrożniejszych form, można było rozmawiać. Dwór wiedeński był równie nieufny jak francuski, lecz dużo po- wolniejszy w swych decyzjach »niż tamten, atoli było możliwe rozproszenie uprzedzeń cesarskich ministrów poprzez uporczywe protesty, a przede wszystkim Austriaków nie dzielił od Polaków, Leopolda I zaś od Jana III ów nieprzenikniony mur psychiczny. Zierowski, poseł Habsburga, wyrósł na polskiej granicy, miał krew sarmacką i znał język tego kraju, był obeznany z historią i z geografią państwa, w którym działał. Tak więc mógł on z po- wodzeniem budować mosty między Warszawą i Wiedniem. Skoro tu upierano się przy obronie, tam zaś przy ataku jako podstawie przyszłego, oczekiwanego przymierza, Zierowski roz- szerzył plan o wiele poza bezpośredni jego cel, którym była wojna z Turkami, aż do trwałego sojuszu Leopolda I z Sobieskim. W tym względzie należy oddać sprawiedliwość Bethune'owi, któ- ry przeczuł zamiary swego austriackiego kolegi. W tymże samym memorandum, które z tak jasnym, ubocznym, zamiarem zachę- cało do stworzenia francuskiej frakcji, znalazł się plan akcji, od- rzucony niesłusznie przez zarozumiałego Croissy'ego, przewidu- jący kontrposunięcie przeciw każdemu przyszłemu posunięciu Zierowskiego. W swoim raporcie z 21 marca 1680 roku proponował poseł Leopolda I małżeństwo Jakuba Sobieskiego z arcyksiężniczką lub
|