To ostatnie okazało się szczerą prawdą i w rezultacie Malwina odjechała z giełdy po trzech godzinach bez węża wprawdzie, ale za to z czarnym zamszowym kostiumem,...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
szeregi po to tylko, by z bliska wybadać bÅ‚Ä™dy i pÄ™kniÄ™cia w pancerzu republiki, by – gdynadejdzie godzina – uderzyć w niÄ… tym skuteczniej, z tym...
»
W środku zastałem ledwie garstkę ludzi, czemu trudno się dziwić, ponieważ żniwa były w pełni, a do zmierzchu zostało wciąż pięć, sześć godzin...
»
Niecałe trzy godziny później olbrzymie ciało Szardika, z łbem okrytym kapturem z pozszywanych płaszczy, zawleczono linami do stóp zbocza, a następnie...
»
W ostatnich latach pojawi³o siê kilka inicjatyw odbudowy obiektu, b¹dŸ z przywróceniem pierwotnych funkcji, b¹dŸ jako schroniska turystycznego...
»
Pozycja Moje bieżące dokumenty może być przydatna, ponieważ udostępnia podmenu zawierające listę 15 ostatnio otwartych dokumentów...
»
— Ale dlaczego? Czyż ludzie tutaj nie rozmawiajÄ… o wschodzie? Trudno mi w to uwierzyć!— Ostatnio przybyÅ‚ do Lormtu spragniony wiedzy mÅ‚ody...
»
szernej gotowej już studni z lanej stali, która miała za kilkanaście godzin wystrzelić na księ- życ pierwszy pocisk z zamkniętymi w nim pięcioma...
»
dane są pod każdym względem prawdziwe i w zupełności usatysfakcjonowały naszych towarzyszy w obozie, naszą trwającą 16 godzin nieobecność, dłuższą niż...
»
Dwie godziny później zatrzymał się ponownie, tym razem w mieście Mountain View, żeby zjeść sandwicza i zapytać o drogę...
»
kañca coraz szybciej zaludniaj¹cego siê œwiata rós³ w tempie prawie 3 pro-cent œrednio rocznie, podczas gdy w ostatnim æwieræwieczu tempo to...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


W swoim przekonaniu, zresztą całkiem słusznym, kontakty ze złodziejami nawiązała. Tyle osób tam ją zaczepiało i zadawało pytania, z tyloma rozmawiała, i taki tłum się pętał dookoła, że złodzieje w nim musieli być. Nie okradli jej osobiście, musieli zatem zaakceptować porozumienie.
Do domu wracała możliwie wolno, bo jeśli ktoś nie dosłyszał adresu, niech ma szansę spokojnie ją pośledzić.
 
* * *
Dokonawszy jednego posunięcia, przystąpiła do następnego, musiała wszak przygotować złodziejom obiecany warsztat pracy. Dzień i chwila wydawały się wymarzone, Justynka na wykładach, Karol w pracy Helenka została wypchnięta do sklepu po rzekomo zapomniane przez Malwinę brokuły. Tuż przedtem Malwina przezornie umyła i zakręciła włosy, nie mogła zatem udawać się teraz na miasto, choćby to był nawet tylko Służew, z bałwanami na głowie albo w ręczniku, musiała skoczyć Helenka. Potrzebne im były te brokuły jak dziura w moście i przejęta dziko zamierzonym dziełem Malwina, mimo wysiłków, nie umiała wykombinować żadnej potrawy, do której okazałyby się niezbędne. W rozpaczy postanowiła zjeść je sama, zamiast obiadu, jako produkt odchudzający, żeby Helenka nie nabrała jakichś podejrzeń.
Dla Helenki już sam pomysł odchudzania, w odniesieniu do jej chlebodawczyni, był podejrzany, ponadto nierealny, ale poszła.
Ledwo zniknęła z oczu, Malwina wyjechała swoim nissanem za bramę.
WysiadÅ‚a, rozejrzaÅ‚a siÄ™, dookoÅ‚a byÅ‚o pusto. Z bijÄ…cym sercem wykapaÅ‚a z buteleczki lakieru kilka kropel w miejsce, ewidentnie stanowiÄ…ce prowadnicÄ™. Prowadnica czy nie, wszystko jedno, jak siÄ™ to Å›wiÅ„stwo nazywa, w każdym razie tÄ™dy przesuwajÄ… siÄ™ cholerne wrota. Lakier... do diabÅ‚a, rzadki ten lakier, za Å›wieży, należaÅ‚o może poczekać, aż zgÄ™stnieje, ale to by po­trwaÅ‚o parÄ™ miesiÄ™cy... No nic, niech zastygnie, nakapie dwa razy.
SymulujÄ…c różne rzeczy, wnikliwe oglÄ…danie wschodzÄ…cych roÅ›linek i zachmurzonego nieba, kÅ‚opoty z obcasem pantofla, konieczność powrotu do drzwi wejÅ›ciowych i tym podobne gÅ‚upstwa, Malwina odcze­kaÅ‚a swoje. PomacaÅ‚a zastygÅ‚Ä… grudeczkÄ™. DawaÅ‚a siÄ™ wyczuć, byÅ‚a twarda. Z wielkÄ… uwagÄ… dokapaÅ‚a jeszcze trochÄ™, bezbarwny lakier speÅ‚niaÅ‚ swoje zadanie przynajmniej w tym, że byÅ‚ niewidoczny. PoczekaÅ‚a drugie tyle, w czym dopomogÅ‚a jej Pufcia, która pojawiÅ‚a siÄ™ w ogrodzie, z daleka byÅ‚o widać, że Malwina zapÄ™dza kota do wnÄ™trza budynku. Zdziwiona i urażona nieco Pufcia, majÄ…ca dotychczas peÅ‚ne prawo do Å›wieżego powietrza, z niechÄ™tnym miaukniÄ™ciem zniknęła w drzwiach, Malwina teraz dopiero wsiadÅ‚a z powrotem do samochodu, symulujÄ…c zamiar odjazdu. Z bijÄ…cym sercem, w napiÄ™ciu, bez tchu, prztyknęła pilotem od bramy. Brama ruszyÅ‚a majestatycznie, skrzydÅ‚o dojechaÅ‚o do poÅ‚owy swojej drogi i z lekkim drgniÄ™ciem zatrzymaÅ‚o siÄ™.
Malwinie tego tchu zabrakło doszczętnie.
Po trzech sekundach znieruchomienia prztyknęła pilotem ponownie. SkrzydÅ‚o ruszyÅ‚o wstecz i brama stanęła otworem. Kolejne prztykniÄ™cie daÅ‚o efekt identyczny jak poprzednio, skrzydÅ‚o stanęło w poÅ‚owie i najwyraźniej w Å›wiecie byÅ‚o z tego bardzo niezado­wolone. Delikatne drgania wskazywaÅ‚y, że pcha siÄ™ na wÅ‚aÅ›ciwe miejsce, przemagajÄ…c jakÄ…Å› przeszkodÄ™ i nijak nie daje jej rady.
Teraz już Malwina miaÅ‚a prawo zareagować jawnie. ZÅ‚apaÅ‚a dech, doznaÅ‚a niemal skoku upojenia, jeszcze odrobinÄ™ niepewnego. Demonstracyjnie prezentujÄ…c zdumienie i niepokój, chociaż byÅ‚a Å›wiÄ™cie przekona­na, że nikt jej nie widzi, wysiadÅ‚a i obejrzaÅ‚a bramÄ™ z bliska. Niepokój, i to ten prawdziwy, wzrósÅ‚ w niej gwaÅ‚townie, caÅ‚Ä… sobÄ… bowiem poczuÅ‚a, że cholerna brama prÄ™dzej czy później przeszkodÄ™ przemoże. Przepchnie siÄ™ Å›cierwo przez tÄ™ malutkÄ… górkÄ™ lakieru i rozdyźda jÄ… pod sobÄ… wÅ‚asnym ciężarem, ależ to do kitu, bramÄ™ należy zatrzymać nieodwoÅ‚alnie i gruntownie!

Powered by MyScript