- Wskazał na pierwszego mężczyznę w szeregu. - Chcę, żebyś dotarł do listy żołdów wojskowych, znalazł oddziały, którym zalega się z wypłatą i dowiedział się, kto jest za to odpowiedzialny. - Wskazał dwóch kolejnych. - Ty i ty - prześledzicie akta oddziałów wysłanych do Hardornu. Porównajcie prośby o dostawy i posiłki z tym, co rzeczywiście im wysłano. Chcę również otrzymać dane dotyczące wszelkich odrzuconych próśb oraz wiedzieć, kto je odrzucił. - Przeszedł do dwóch ostatnich. - Wy dostańcie się do prywatnych papierów cesarza Charlissa, przynajmniej tych przechowywanych w archiwach. Chcę otrzymać całą korespondencję między cesarzem a Tremane'em od czasu, kiedy książę wyjechał do Hardornu. Idźcie! Pięciu ludzi wybiegło w pośpiechu, jak kuropatwy na widok myśliwego. Melles nie zamierzał instruować ich, jak mają się dostać do potrzebnych mu dokumentów; jednym z powodów, dla którego ci mężczyźni nie pracowali już w administracji, była ich Przedsiębiorczość. Inicjatywa i kreatywność nie były nagradzane w imperialnej administracji, a ludzie obdarzeni jednym i drugim wpadali we frustrację i szukali innych pracodawców. Po chwili Melles wezwał swego skarbnika. - Idź do ministra skarbu. Chcę wiedzieć, jaką część budżetu wojska możemy mieć w gotówce, a jaką w towarach. Powiedz mu, że podejrzewam niedociągnięcia w wypłatach żołdu, które trzeba będzie szybko naprawić, jeśli nie chcemy kłopotów. - Myślał przez chwilę, w końcu przypomniał sobie coś ważnego. - Jeśli nie będzie chciał ci powiedzieć, wspomnij o pieniądzach na drogi; nieważne, co powiesz, tylko wpleć to w rozmowę. Mężczyzna z uśmiechem kiwnął głową; każdy imperialny minister skarbu zagarniał pewne sumy dla siebie; wiedziano o tym, ale wszystko było w porządku, jeśli nie dał się na tym złapać. Jeśli jednak przyłapano go na gorącym uczynku, kary były surowe. Melles dokładnie wiedział, skąd aktualny minister skarbu podbierał pieniądze i z grubsza znał nawet kwoty, znajomość takich faktów wykorzystywał przy planowaniu przyszłości. Lepszy moment mógł się nie trafić. Dobra karta nie różni się od złej, jeśli nigdy się nią nie gra. Skarbnik wyszedł, a Melles wezwał ostatniego pomocnika w swej kampanii podboju - jednego z bardziej osobliwych podwładnych. Ten elegancki mężczyzna był oficjalnie protegowanym Mellesa, dramatopisarzem; w niewielkim stopniu był twórczy, a jego geniusz polegał na absolutnym talencie propagandowym. Melles nieczęsto korzystał z jego usług, ale człowiek ten był nieocenionym narzędziem w pewnego typu operacjach. Melles dodatkowo korzystał z tego, że lubił on pisać teksty propagandowe na równi z tworzeniem poezji. Pewnego razu powiedział swemu pracodawcy, że kiedy zajmował się propagandą, czuł się tak, jakby pisał inny rodzaj sztuki, w której słowa manipulowały aktorami, a nie na odwrót. Lubił widzieć swoje sztuki odgrywane na szerszej scenie w realnym świecie. W nagrodę Melles systematycznie finansował odczytywanie jego poezji w odpowiednich kręgach, dbając o to, by właściwi krytycy zostali zjednani pochlebstwami, nakarmieni i napojeni tak mocnymi i egzotycznymi napojami, by nawet największą grafomanię uznać za natchniony tekst. - Mam nadzieję, że nie nawiedziła cię właśnie muza - zaczął ostrożnie Melles, wiedząc, że tego człowieka nie może do niczego zmusić jedynie przekonać. Jego lojalność wobec barona opierała się na interesie własnym, więc można mu było całkowicie zaufać. Raz kupiony, pozostawał wierny - a nikt oprócz samego Mellesa nie zdawał sobie sprawy, że jest to coś więcej niż osobliwe upodobanie. Od człowieka rangi barona oczekiwano mecenatu artystycznego, a poeta był najtańszym i najmniej natrętnym artystą. - Przygotowałem dla ciebie dość pracochłonne zajęcie - ciągnął. - Mam nadzieję, że nie jesteś zajęty. Mężczyzna uśmiechnął się z wyrafinowaniem i ze świadomą elegancją założył nogę na nogę. Był dandysem i uważał, że ma powodzenie u kobiet. Pensja, jaką otrzymywał, umożliwiała mu kreowanie się na eleganta nie tylko pomiędzy równymi mu, ale także wśród wyższych rangą. - Do czego potrzebny ci mój talent? Do naprawienia nadszarpniętej reputacji? Odkąd rozeszły się plotki, zacząłem się zastanawiać, co mogę dla ciebie zrobić. - Potrząsnął głową i uniósł dłoń w udawanym geście ostrzeżenia. - Mój drogi panie, postąpiłeś bardzo nierozważnie. Ta sprawa może cię zrujnować, o ile ktoś umiejętnie się nią nie zajmie. Melles nie odpowiedział, choć ciętą replikę miał już na końcu języka. Mężczyzna wart był tyle złota, ile ważył, a był na tyle arogancki, że zdawał sobie z tego sprawę. Zamiast tego baron powiedział wprost. - Nie martwię się o dwór; i tak mi nie zaszkodzą, a jak owce pójdą za każdym, kto ma na szyi odpowiedni dzwonek. To armia sprawia mi kłopoty. - Pochylił się nad biurkiem, chcąc podkreślić powagę sytuacji. - Zdecydowali, że nie poprą kogoś o mojej etyce jako kandydata do Żelaznego Tronu. Poeta zacisnął usta. - To może być kłopot. Nie bardzo wiem, jak postępować z żołnierzami - chyba że już wiesz, co chcesz im przekazać?
|