Ciepłe, brązowe oczy DeLaTorre zdradzały niewypowiedziane znużenie, powieki miał pomarszczone jak rodzynki. - Charles, musimy wypracować kompromis. - Tylko mi nie wmawiaj, Ezequielu, że jesteś tak samo ślepy, jak reszta. - Oni czują tylko, że lepiej by było, gdyby pierwsze posuniecie wyrażało więcej szacunku niż arogancji, było bardziej uroczyste niż emocjonalne. Przyjdzie czas na przedstawienie naszych pretensji, gdy ustanowimy łączność z tymi istotami, gdy nawiążemy z nimi kontakt na poziomie obopólnego szacunku. Być może w trzecim albo czwartym posunięciu. - Do cholery, to mi nie wygląda na prawidłowe posuniecie. - Wybacz mi, Charles, ale... na pewno przyznasz, że twoja opinia jest podyktowana emocjami. - Ezequielu - westchnąłem - spójrz mi w oczy. Nie kochałem już Shary Drummond, gdy zginęła. Przyjrzałem się mej duszy i tańcowi, który się z niej zrodził i nie pałam żądzą zemsty, pragnieniem rewanżu. - Nie, twój taniec nie jest mściwy - przyznał. - Ale czuje do nich żal - nie jako osierocony kochanek, ale jako osierocona istota ludzka. Chce, żeby ci obcy dowiedzieli się, ile kosztowali mą rasę zmuszając Sare Drummond do zostania Homo caelestis zanim powstały miejsce i warunki, w których taka istota mogłaby żyć, a tym samym powodując jej śmierć - urwałem uświadomiwszy sobie, że popełniłem gafę, ale DeLaTorre nawet nie mrugnął okiem. - Czy ona nie była już Homo caelestis albo ala anima, zanim oni przybyli, Charles? - spytał tak naturalnie, jakby znał już te nazwy. - Czy i tak nie umarłaby przy próbie powrotu na Ziemie? Rozpoznałem i zaakceptowałem nagły wzrost poziomu szczerości wyzwolony tym pytaniem. - Być może, Ezequielu. Jej ciało znajdowało się na granicy trwałego przystosowania. Spędziłem wiele bezsennych nocy rozmyślając o tym, omawiając to z moją żoną. Tak sobie myślę: gdyby Shara zdawała sobie sprawę z korzyści finansowych, jakie przyniesie “Gwiezdny taniec", mogła przetrzymać krótki okres wyczekiwania na “Skyfac", mogła przeżyć, żeby zostać bardziej wartościową liderką naszego Studio. Tak sobie myślę: gdyby wszystko przemyślała, mogła odstąpić od decyzji spalenia swych skrzydeł tak wysoko nad swoją utraconą planetą. Myślę sobie: gdyby wiedziała, mogłaby żyć. Pociągnąłem z puszki łyk zwietrzałej kawy i skrzywiłem się. - Ale cały duch walki został z niej wyssany, włożony w “Gwiezdny taniec" i ciśnięty ostatkiem sił w te czerwone ćmy. Całe jej życie, aż do poznania Carringtona było powolnym wysysaniem z niej chęci do życia, a ona poświeciła dla tych stworzeń wszystko, co jej pozostało, bo tylko w ten sposób można je było przepędzić z powrotem w przestrzeń międzygwiezdną, wystraszyć tak bardzo, aby przy następnej próbie podejścia do nas zatrzymali się w odległości milionów kilometrów. Potem z chęci życia nie zostało jej już nic - w każdym razie nie tyle, aby pragnęła je przedłużać. Chce uświadomić rym stworzeniom wartość jednostki, którą skruszył ich nierozważny krok, ogrom straty jaką ponieśli ludzie. Jeśli w ich emocjonalnym repertuarze znajdują się żal i skrucha, chce je ujrzeć. A najbardziej, jak sądzę, chce im wybaczyć, a więc najpierw muszę przekazać im swoją skargę. Wierze, że ich reakcja na nią powie nam szybciej niż cokolwiek innego, czy możemy w ogóle nauczyć się komunikowania i pokojowego współżycia z nimi. Oni respektują taniec, Ezeguielu, a kosztowali nas największą artystką naszych czasów. Rasa, która chce rozpocząć pertraktacje od jakiekogokolwiek innego oświadczenia jest rasą, której raczej nie chce reprezentować. Norrey i reszta naszego zespołu przyznają mi rację. Milczał dłuższą chwile. Ostatnią rzeczą, z jaką pogodzi się dyplomata jest niemożność osiągnięcia kompromisu. Ale w końcu powiedział: - Nadążam za tokiem twego rozumowania, Charles. I przyznaje, że doprowadza mnie to do tych samych wniosków. - Westchnął. - Masz rację. - Skłonie pozostałych do zaakceptowania twojej koncepcji. - Odepchnął się od ściany i podpłynąwszy do mnie położył swe pomarszczone, guzłowate dłonie na mych ramionach. - Dziękuje, że mi to objaśniłeś. Chodź, przygotujemy się do drogi i przedłożenia naszej skargi.
|