Informację potwierdza Historia królestw Colhuacan i Meksyku: "Tymi, których poświęcono na ofiarę, byli jeńcy. Umarło Indian: Tzapteca - 16 000 Tlappaneca - 24 000 Huexotzinca - 16 000 Tziuhcohuaca - 24 400" [5] Lecz co wspólnego miały ofiary z ludzi składane przez Azteków - co można udowodnić - z upadkiem Teotihuacan, które nigdy przecież nie było miastem azteckim? W Teotihuacan bogowie dla ratowania ludzi złożyli ofarę z siebie. Własną krwią zapłacili za to, żeby znów zaświeciło słońce i żeby przebudziła się ziemia. Ludzie zawsze i wszędzie szukali ideałów - często popełniając przy tym błędy. Także w tym przypadku wszystko im się poplątało, przyjęty sposób rozumowania zaprowadził ich na manowce: Składając ofiary bogom chcieli naśladować bogów, którzy złożyli w ofierze własne życie. Źle zrozumieli legendę - myśleli i obawiali się zarazem, że słońce będzie dla nich świecić tylko tak długo, jak długo będą składali ofary tocząc rzeki ludzkiej krwi. To, co było właściwe bogom, wydawało się słuszne również dla ludzi. Rytuały ofiarne Azteków i Majów osiągnęły niewyobrażalne roz- miary. Ludy Mezoameryki, obszaru, na którym rozwinęła się wysoka kultura meksykańska i kultura Majów, prowadziły wojny, żeby przygotować dostateczny zapas ludzkiej krwi", żeby "nie wyczerpywać rezerw ludzkich własnego plemienia [6]. Niedorzeczna źarliwość religijna doprowadziła je do przekonania, że słońce musi być "karmione" krwią. Zgodnie z rytuałem dwóch silnych mężczyzn łapało ofiarę za ręce i nogi i kładło na plecach na ołtarzu ofiarnym. Ołtarz znajdował się zwykle przed niewielką świątynią na szczycie piramidy, aby jak najwięcej ludzi mogło obserwować tę rzeźnię. Kapłan, ubrany we wspaniałe, wielobarwne szaty przetykane drogocennymi piórami, zręcznie wycinał obsydianowym, bogato zdobionym nożem serce z piersi ofiary. Nierzadko wyciągał potem pulsujące jeszcze serce niczym trofeum ku słońcu - przy szczególnych okazjach z mordowanego ściągano skórę, którą następnie przywdziewał kapłan, żeby odtańczyć w niej obrzędowy taniec. Hiszpańscy kronikarze opisali jeden z takich rytuałów Majów: Najpierw nic nie przeczuwająca ofiara tańczyła wespół z innymi członkami plemienia, potem stawiano jej na piersi biały znak i przywiązywano do drewnianego pala. W trakcie tańca, który trwał nadal, nieszczęśnik stawał się żywą tarczą - każdy z uczestników strasznej ceremonii wypuszczał strzałę, celując w poranione ciało, pomalowane teraz na błękitny kolor ofiarny. Następnie z piersi nieszczęśnika wycinano podziurawione serce. Jeśli wziąć pod uwagę zamęt panujący w umysłach ówczesnych ludzi, nie powinno nikogo dziwić, że ofiary dawały się prowadzić na śmierć bez oporu, sądziły bowiem, że oddają swoją krew za życie słońca, a więc za dalsze istnienie swojego ludu. Niektóre z nich znajdowały się pod wpływem środków odurzających - nie wiedziały, co się z nimi dzieje. We wszystkich większych siedliskach Majów i Azteków znajdowały się kostnice, gdzie przechowywano i pokazywano z dumą czaszki i kości. Świadczyły one o tym, że plemię nie przygląda się bezczynnie gaśnięciu słońca [7]. Wielkie miasto zbudowane według planów i nie mające historii? Zanim po zakończeniu intensywnych obrad w Teotihuacan bogowie zniknęli we Wszechświecie, pozostawili plany ogromnego miasta - pla- ny, które dopiero dzisiaj zaczyna się powoli rozumieć. Nikt nie wie, kim byli architekci-kapłani, bo nikt nie potrafi powiedzieć, kto i kiedy rozpoczął budowę tej metropolii. W gąszczu twierdzeń, przypuszczeń i spekulacji Teotihuacan jest jednak uważane jednogłośnie za świadectwo najstarszej cywilizacji na Wyżynie Meksykańskiej oraz za miasto, które nie miało historii. Laurette Sejourne kierowała przez kilka lat pracami wykopaliskowymi w Teotihuacan i na ich podstawie opublikowała liczne prace. Pisze ona między innymi: "Prapoczątki tej wysokiej kultury giną w najbardziej niedostępnych mrokach tajemnicy [...]. Jeżeli z trudem możemy przyjąć, że cechy danej kultury - style architektoniczne, orientacja budynków oraz specyfka rzeźby i malarstwa - już na samym początku odnalazły ostateczny charakter, to jeszcze trudmej będzie nam sobie wyobrazić, że należący do tej kultury zespół przesłanek duchowych - doskonale ukształtowany - ni stąd, ni zowąd po prostu nagle zaistniał. Nie dysponujemy dowodami materialnymi, które mogłyby zaświadczyć o tym zadziwającyzn procesie rozwoju." [8] Kto zainspirował budowę Teotihuacan? Czyżby "bogowie"? Teotihuacan było z całą pewnością największym miastem Mezoame- ryki - w okresie rozkwitu rozciągało się na powierzchni 25 km2 i miało 200 tys. mieszkańców. Wedle obowiązującej teorii jego budowę rozpoczęto około 300 r. prz. Chr. Teotihuacan było potem rozbudowywane w trakcie pięciu etapów. Do około 600 r. po Chr. wzniesiono około 2600
|