Masz do tego
- Jeśli głównym motorem naszych poczynań zaczyna być lęk przed urażeniem prawo.
czyichś fobii, to znaczy, że w pełni się temu komuś podporządkowujemy - powiedział
- To nie tak. Nie znalazłabym żadnych prawnych podstaw. Nie zrobił niczego A’baht. - Tak nie da się rządzić. Ani negocjować. Nikt nie będzie się liczył ze niewłaściwego. Po prostu brak mi pewności, czy nie zacznie działać na własną rękę.
słabeuszem.
- To wystarczy. Ackbar zrozumie.
- A więc przyjaźń to dla ciebie wyraz słabość?
- Nie - stwierdziła Leia. - Nie zrozumie. Han, po prostu czuję, że twoja obecność
- Porozumień nie buduje się na przyjaźni, lecz w oparciu o wspólne interesy. W
przy boku A’bahta może mieć znaczenie. Nie potrafią tego wyjaśnić. Pomysł
przeciwnym razie kończy się na uprzejmych kłamstwach.
wyprawienia floty bez kogoś zaufanego na pokładzie napełnia mnie lękiem. A Piąta
- Wiesz, że robisz się cyniczny?
wyrusza już jutro.
- Obawiam się, że generał ma rację- powiedział Ackbar. - Musimy stosować
- A dlaczego ja?
wobec wszystkich te same zasady, co wobec siebie. I nie możemy samoograniczać się,
- Bo jesteś jedyną osobą, której mogę całkowicie zaufać - zadeklarowała. - I rezygnować z prawa do działania po to jedynie, by uradować serce potencjalnego posiadasz wszystkie stosowne uprawnienia.
sojusznika. Nie wolno nam wiązać sobie dłoni, bo to tylko ośmieli naszych
- A co z dzieciakami?
ewentualnych wrogów. Jeśli tak uczynimy, zrozumieją to jako otwarte zaproszenie do
- Rozmawiałam już z Winter. Chętnie zajmie się nimi pod twoją nieobecność.
przejęcia inicjatywy. Tych tutaj wydźwignęliśmy już, kto wie, jak wysoko i traktujemy Han nie wyglądał na zachwyconego.
ich jak równych sobie bez żadnych racjonalnych powodów.
- Nie tak się umawialiśmy.
- Miałam wrażenie, że równość jest jednym z naszych ideałów.
- Wszystko się ułoży. Będę spędzać więcej czasu w domu.
- Owszem, ale pomiędzy członkami Republiki. Zresztą wiesz znakomicie, że i
- Wiesz, że A’bahtowi wcale się to nie spodoba - mruknął Han. Dowódcy nie tutaj trafiają się równi i równiejsi - przypomniał Ackbar. - Na pierwszym miejscu cierpią, gdy ktoś patrzy im na ręce. Będzie próbował mnie... zneutralizować.
musimy zawsze stawiać nasze interesy. A zwłaszcza bezpieczeństwo. Ustalenie losu
- Jakoś to zniesiesz.
Czarnej Floty jest w tym kontekście zadaniem numer jeden. Powinno otrzymać
- Każe mi nosić regulaminowy mundur. I golić się co rano...
113
Michael P. Kube-McDowell
Przed Burzą
114
- Wiem, że to nietuzinkowa prośba, Hanie, ale... przy odrobinie szczęścia zaliczysz tylko długi, nudny patrol. Mam nadzieję, że tak będzie.
- Więc po co lecę?
R O Z D Z I A Ł
- Na wypadek, gdyby moje nadzieje się nie spełniły.
Han przeczesał palcami włosy, potem podrapał się energicznie po karku.
- Żeby to... Jak ty potrafisz mnie czasem...
Leia przytuliła się do niego i położyła mu głowę na ramieniu.
9
- Dziękuję, kochanie.
- Tak, właśnie, tego... - westchnął Han. - Znaczy, wieczorem muszę złapać wahadłowiec i...
- Około dziewiątej. Na Eastport czeka specjalna czwórka.
- To może lepiej zacznę się pakować.
Objęła go silniej.
- Posłałam już androida, żeby cię spakował - powiedziała. - Ty zostaniesz tutaj i Mała armada pułkownika Pakkpekatta podążała za Teljkońskim wagabundą, już będziesz tulił mnie do ostatniej sekundy.
od dwudziestu dwóch dni przemierzając w ciszy głęboką próżnię w pobliżu Gmar
- Dobry pomysł - mruknął Han. - Też chciałem to zaproponować.
Askilon. Przez cały ten czas tajemniczy statek nie zareagował na ich obecność.
Wagabunda nie zmieniał kursu ani szybkości, niczego nie emitował, nie nadawał, nawet jego charakterystyka cieplna nie drgnęła. Stosowane do obserwacji przyrządy, a było ich naprawdę sporo, nie wykazywały naprawdę żadnych zmian. Ot, płynął po prostu równiutko i dokładnie w tym samym kierunku, w którym zmierzał trzy miesiące temu, gdy trafił pod skanery zwiadowczego „IX-44F”.
Armada zachowywała pełną ciszę. Nie próbowano zasypywać wagabundy
sygnałami, nie stosowano aktywnych skanerów. Żaden statek nie podchodził do niego bliżej niż na piętnaście kilometrów, pamiętając, że przy pierwszym spotkaniu Hrasskisowie zmniejszyli dystans do trzynastu, zaś uszkodzona później korweta
„Śmiałka” znalazła się dziesięć kilometrów od celu.
Technicy Pakkpekatta sporządzili niezliczoną ilość ujęć statku z wykorzystaniem wszelkich możliwych częstotliwości. Dopracowali trójwymiarowy model przydatny przy analizie strukturalnej. Próbowali dopasować widoczne elementy konstrukcji do jakichkolwiek znanych mechanizmów.
Mimo to wciąż nie udawało się wyjść poza stale te same domysły. Albo na pokładzie nie ma i nie było istot rozumnych, albo były, ale już dawno temu opuściły statek. Lub też cała załoga z jakichś powodów wymarła. Ewentualnie trwała w stanie hibernacji. A może czekała biernie na rozwój wypadków, bo statek uległ awarii. Lub wszystko było w porządku, tylko członkowie załogi nie uznali armady za obiekt wart zainteresowania. Albo czekali na pierwszy ruch, czy też może błąd...
|