Kompania Geron oświadczyła wprawdzie, że nie leży w jej intencjach i nie jest jej zamiarem wy-klonowanie pełnych istot, chce tylko używać embrionów klonowych jako materiału do badań. Intencji jednak nie można egzekwować, więc taka deklaracja niewiele znaczy. Jest to zapierający wręcz dech pierwszy krok do „nowego wspaniałego świata" reprodukcji i „pro- 217 jektowania dzieci" — pisze Rifkin. W tym momencie rozwój życia ludzkiego staje się przedmiotem komercjalnego obrotu i może być eksploatowany merkantylnie na najrozmaitsze nieprzewidywalne sposoby, które w naszym poczuciu gwałtownie odbiegają od tego, co uważamy za właściwe dla istoty ludzkiej. Być może w niezbyt odległej przyszłości rodzice będą po prostu składali zamówienia na dzieci w taki sposób, w jaki kupują wszelkie inne produkty? Tym samym dzieci staną się, wedle słów autora, „ultymatywnym doświadczeniem nabywczym". Kompanie zajmujące się biotechnologią twierdzą, że gdyby nie uzyskały patentu, nie miałyby dostatecznej mocy przyciągającej dla wielkich inwestorów, wielkie inwestycje są zaś potrzebne, by opracować i wdrożyć skomplikowane terapie chorób niosących śmierć. Rifkin pyta więc: co mamy sądzić o systemie ekonomicznym, w którym doskonalenie ludzkiej kondycji uzależnione jest od chęci czy zamierzeń kilku komercjalnych przedsiębiorstw? Gdzie tkwi zło tego systemu? Kompania Geron uzyskała prawo do posiadania ludzkich embrionów — i jest to kolejny etap długiego procesu. Tak zwane kompanie genomiczne są bowiem zaangażowane w gwałtowną walkę, ażeby zdefiniować, określić i ogarnąć patentami wszelkiego rodzaju geny, zarówno ludzkie, jak i zwierzęce, które będą stanowić niezbędny surowiec w nadchodzącym stuleciu biotechnologii. Poprzez fakt, że brytyjski urząd patentowy uczynił pierwsze etapy rozwoju życia ludzkiego opatentowanym wynalazkiem, przekroczony został bardzo groźny próg. Krok za krokiem dokonuje się kolejnych ruchów 218 w kierunku zdefiniowania podstawowych elementów życia: genów, chromosomów, komórek, narządów, tkanek. Obecnie dochodzimy już do klonowania ludzkich embrionów — i wszystko to miałoby być własnością prywatną, której nabywca upoważniony jest do eksploatacji? Gdzie się ta droga zakończy? — pyta dramatycznie Rifkin. — A czym zajmuje się ów Geron? — Geron to olbrzymia firma, o miliardowych obrotach, która dotychczas zajmowała się głównie ulepszaniem niewinnych buraków i kukurydzy. W tym samym numerze „Heralda" sporo poświęcono miejsca, by szeroką publiczność przekonać o nieszkodliwości genowo udoskonalanych roślin jako surowca, jako paszy i jako jadła ludzkiego. Jednak nawet jeśli nieszkodliwość ta okaże się względna, transgeniczne pomidory wydają mi się problemem mar- ginalnym w porównaniu z zagrożeniem, jakie się czai za furtką uchyloną poprzez decyzję o możli- wości patentowania klonacji ludzkich embrionów. — Powróciliśmy więc do kwestii nieskuteczności zakazów motywowanych zastrzeżeniami moralnymi; moralność przegrywa z pieniądzem. — Właśnie. Historia ta pokazuje, jak wszystkie zastrzeżenia i obiekcje religijne i prawne ulegają we współczesnym świecie zmieceniu przez lawinowo ruszający kapitał. Wyobraziłem sobie wykres odkryć dokonanych ostatnio w dziedzinie biotechnologii. Byłaby to krzywa wznosząca się niemal hiper- 219 bolicznie i ukazująca wyraźnie przyspieszenie, jakiego nabrał ten proces. Kiedy wyklonowano nieszczęsną Doiły, mówiło się, jak już wspomniałem, o setkach daremnych prób, które poprzedzać muszą tę jedną udaną klonację. Teraz, przy myszach, wystarczy podobno tylko dziesięć prób. Klucz do zagadnienia tkwi w tym, że my tak naprawdę nie wiemy, czym na poziomie biomolekularnym różni się komórka ustrojowo już wyspecjalizowana — w ścięgnie, w uchu, wszystko jedno gdzie — od komórki totipotentnej w embrionie. Jakieś układy, prawdopodobnie enzymatyczne, powodują zablokowanie totipotencji w komórkach wyspecjalizowanych, nie wiemy jednak, na ile ten proces jest odwracalny; do pewnego stopnia jest. Nie znaczy to oczywiście, że
|