Przysiadł na brzegu łóz˙ka, wziął ją za rękę.
– ProszÄ™ciÄ™, zË™ebyÅ› zostaÅ‚a mojÄ… zË™onÄ….
– Cózża miÅ‚a niespodzianka – zakpiÅ‚a i cofnęła
dÅ‚oÅ„. – Ogromnie ci dziÄ™kujÄ™, ale moja odpowiedź
brzmi: nie.
– Nawet siÄ™nie zastanowiÅ‚aÅ›. A przeciezË™ nie
chodzi tylko o ciebie. Najwaz˙niejsze jest dziecko.
Nasze dziecko.
– JesteÅ› pewien, zË™e nasze?
– OczywiÅ›cie, zË™e tak. Nie powiedziaÅ‚abyÅ› mi
o tym, gdyby nie było nasze.
– MozË™e chciaÅ‚am ci wcisnąć cudzego bachora?
– To nie jest temat do zË™artów – burknÄ…Å‚.
– Tak, masz racjÄ™. Ale mam ochotÄ™ siÄ™ na kimÅ›
odegrać.
– A ja jestem pod rÄ™kÄ…. – Ku jej wielkiemu
zdumieniu, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, choć sÅ‚abo. – No dobrze, polezË™ sobie spokojnie. PrzebiorÄ™siÄ™i zrobiÄ™ coÅ› do jedzenia, a ty przez ten czas zastanów siÄ™ nad mojÄ… propozycjÄ….
Usłyszawszy, z˙e odkręcił wodę w łazience,
wstała ostroz˙nie, ale kiedy dotknęła stopami pod-
łogi, stało sięjasne, z˙e nie uda jej sięuciec o własnych siłach. Zrezygnowana opadła na poduszki.
– Jak siÄ™czujesz? – zapytaÅ‚ James, wychodzÄ…c
z Å‚azienki.
– Jakby mnie pozË™arÅ‚ pies, a potem wypluÅ‚
– mruknęła.
128
CATHERINE GEORGE
– Musisz coÅ› zjeść.
– Nie ma mowy. MuszÄ™siÄ™wykÄ…pać, a nie jeść.
Pomógł jej wstać, odczekał chwilę, az˙ sięprze-
konał, z˙e jest w stanie utrzymać sięna nogach, po czym pozwolił jej dojść do łazienki i wyregulował
temperaturęwody pod prysznicem.
– Na razie musi ci wystarczyć prysznic – po-
wiedziaÅ‚. – Dasz sobie radÄ™?
– Tak.
– Zostaw otwarte drzwi i woÅ‚aj, gdybyÅ› mnie
potrzebowaÅ‚a – poleciÅ‚ i zostawiÅ‚ jÄ… samÄ….
Umyła się, a potem stała pod prysznicem, masu-
jąc siępo brzuchu, bo juz˙ jakoś pogodziła się
z faktem, z˙e zaczęło się tam nowe z˙ycie.
– KoÅ„cz juzË™, Harriet! – zawoÅ‚aÅ‚ James.
Zakręciła wodę, włoz˙yła jego frotowy szlafrok.
– Wolisz wrócić do łózË™ka? – PodaÅ‚ jej rÄ™cznik
do wytarcia włosów.
– WolaÅ‚abym – powiedziaÅ‚a niepewnie – ale...
– MogÄ™spać w drugim pokoju.
– DziÄ™kujÄ™. To by mi uÅ‚atwiÅ‚o sprawÄ™.
– Tego siÄ™spodziewaÅ‚em... Nie robiÅ‚em zË™ad-
nego jedzenia, bo bałem się, z˙e zapach moz˙e cię znów przyprawić o mdłości. Czy wytrzymasz, jeśli teraz zrobięsobie omlet?
– Wytrzymam, tylko nie szykuj nic dla mnie.
– Na pewno nic nie chcesz, Harriet?
– Czy jak juzË™ coÅ› zjesz, zrobisz mi herbatÄ™?
– Zaraz ci zrobiÄ™.
– Nie, nie. Strasznie siÄ™zmÄ™
czyłam kąpielą,
muszętrochęodpocząć.
NOC Z MILIONEREM
129
– Czy w ogóle coÅ› dzisiaj jadÅ‚aÅ›?
– Tylko Å›niadanie. Po wizycie u lekarza straci-
Å‚am apetyt.
– Zaraz wracam – powiedziaÅ‚, wychodzÄ…c z sy-
pialni. – WoÅ‚aj, gdybyÅ› czegoÅ› potrzebowaÅ‚a.
Została sama. Postanowiła skorzystać z okazji
i spokojnie wszystko sobie przemyśleć. James tyl-ko dlatego zaproponował jej małz˙eństwo, z˙e miała urodzić jego dziecko. Nie mogła poślubić człowieka, który nie tylko zwątpił w swoje ojcostwo, ale w ogóle nie chciał sięponownie z˙enić.
Powiedziała mu o tym, gdy przyniósł jej herbatę i dwa tosty.
– Teraz moja kolej – stwierdziÅ‚, kiedy skoÅ„-
czyÅ‚a jeść. – PamiÄ™tasz ToskaniÄ™?
– Tak, oczywiÅ›cie.
– Jak ciÄ™wtedy zobaczyÅ‚em, Å›piÄ…cÄ… w moim
łóz˙ku, całkiem straciłem rozum. Zapomniałem
o ostroz˙ności, zapomniałem, z˙e jesteś związana z Timem, zapomniałem o boz˙ym świecie. Wiedziałem tylko, z˙e muszęsięz tobą kochać teraz, zaraz, natychmiast. Tak więc wina lez˙y po mojej stronie.
Te słowa zrobiły na niej wielkie wraz˙enie, ale nie pokazała tego po sobie.
– Dziwne, zË™e piguÅ‚ki nie poskutkowaÅ‚y – mruk-
nęła.
– Pewnie nigdy dotÄ…d ciÄ™nie zawiodÅ‚y – po-
wiedział ostroz˙nie James.
– Nie miaÅ‚y zbyt wielu okazji, zË™eby siÄ™spraw-
dzić. Jedyny raz, kiedy naprawdębyłam zakochana,
130
CATHERINE GEORGE
skończyło siętak, z˙e mój wybrany rzucił mnie po kilku miesiącach znajomości. Między innymi dlatego tak chętnie przystałam na propozycję Tima, z˙ebym udawała jego narzeczoną. Dzięki temu moja duma trochęmniej ucierpiała.
– I uchowaÅ‚aÅ› siÄ™dla mnie. – RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.
– Z losem nie wygrasz, Harriet. Najwyraźniej
postanowił, z˙e masz zostać moją z˙oną.
– PrzeciezË™ nie chciaÅ‚eÅ› siÄ™zË™enić.
– Z tobÄ… i tylko z tobÄ… przezË™yjÄ™nawet Å›lub.
– Nie, James.
– Tak, Harriet. Teraz juzË™ nie wystarczy, zË™e
zamieszkamy razem. – WziÄ…Å‚ od niej kubek, po-
stawiÅ‚ go na tacy. – Dziecko wszystko zmienia.
Moz˙e jestem staroświecki, ale chcę, z˙eby moje dziecko i jego matka nosili moje nazwisko. Dlatego pytam ciępo raz drugi: czy zostaniesz moją
z˙oną?
– Chyba muszÄ™siÄ™zgodzić – westchnęła zrezy-
gnowana.
– Jest jeszcze jedno wyjÅ›cie. JeÅ›li rzeczywiÅ›cie nie mozË™esz znieść myÅ›li o poÅ›lubieniu mnie, to przynajmniej pozwól sobie kupić dom z ogrodem.
– I ty bÄ™dziesz mieszkaÅ‚ tutaj, a ja w tym
nowym domu?
– Nie chcÄ™ciÄ™stawiać w sytuacji bez wyjÅ›cia.
Wolałbym zostać twoim męz˙em, ale nie mogę
pozwolić, z˙ebyś czuła sięosaczona. Zastanów się nad tym, dobrze?
Tak bardzo zastanawiała sięnad jego propozy-
cją, z˙e nie mogła zasnąć. O trzeciej nad ranem
NOC Z MILIONEREM
131
przestała walczyć z bezsennością. Zapaliła nocną lampkę, wstała z łóz˙ka i wyjrzała do salonu, który wydawał sięjeszcze większy w nocy, kiedy oświetlał go tylko blask ulicznych latarni. Boso przeszła do kuchni. Miała ochotęna kawałek chleba z mas-
|