Mara Jade nie
towania własnych myśli w umysłach innych.
byłaby zachwycona, gdyby coś takiego przytrafiło się jej myśliwcowi, pomyślałem.
Fakt, że naprawdę patrzyłem na jej myśliwiec, rozproszył resztki waty spowijają-
Gdybym choć przez chwilę przypuszczał, że Luke jest w niebezpieczeństwie, bar-
cej mój mózg. Kyp ukradł przecież ten statek, więc jeśli był tu Łowca Głów, musiał być
dziej zdecydowanie próbowałbym go przekonać, że trzeba działać. W ustach mi za-
i Kyp. Podniosłem się i podbiegłem do statku, rozciągając czucie, żeby sprawdzić, czy
schło. Gdybyśmy przyznawali nagrody za porażki, pomyślałem, powinienem być
wyczuję obecność Kypa. Wyczułem słabe ślady jego osoby, ale emanowały one z drąż-
pierwszy w kolejce. Powiedziałem Luke'owi, że mamy do czynienia z socjopatycznym
ków sterowniczych, wyglądało więc na to, że po prostu ich dotykał.
mordercą, ale nie zdołałem uświadomić mu powagi sytuacji. Wydawało mu się, że po-
Tak, tak, Mara Jade nie będzie zachwycona.
radzi sobie sam, a ode mnie potrzebuje tylko informacji, które ukierunkowałyby jego
Odwróciłem się i podążyłem za smugą obecności Kypa, ciągnącą się w stronę
działania.
podstawy świątyni. Pędy winorośli otaczające odkryte schody wyglądały blado i wątło.
A ja pozwoliłem mu w to wierzyć. Zamknąłem oczy, ale miałem ochotę walić
Wycofały się, więdnąc ze stopni jak skręcone węże gotujące się do ataku.
głową o ścianę. Co też sobie wtedy myślałem? Przecież to ja byłem jedyną osobą w na-
Przeskakiwałem po dwa stopnie naraz. Nie miałem pojęcia, co znajdę na wierz-
szym towarzystwie, która wiedziała cokolwiek o takich potworach. Ja, nie Luke Sky-
chołku świątyni ani jak się zachowam, jeśli spotkam tam Kypa. Przygotowywałem się
walker. Scedowałem na niego odpowiedzialność, podczas gdy on był równie niezdolny
duchowo na konfrontację, starając się otworzyć na Moc, by dzięki niej wzmocnić wła-
ją udźwignąć, co przekonany, że jesteśmy gotowi stawić czoło losom wszechświata.
sne siły, miałem jednak niepokojące wrażenie, że nic nie jest w stanie przygotować
Mój błąd był odwrotnością jego błędu, a jednak nie równoważył go, tylko potęgował.
mnie na to, co tam zastanę.
Arogancja i głupota takiego myślenia uderzyła mnie po chwili z całą mocą. Luke
Kiedy wbiegałem na ostatnie schody, odebrałem kaskadę nowych wrażeń. Na
Skywalker pokonał Dartha Vadera i Imperatora oraz jego klona. Jeśli to nie były po-
szczycie świątyni wyczułem obecność innych studentów i ich emocje wypełniające sze-
twory, to znaczy, że potwory nie istnieją. Mistrz Skywalker był jak najbardziej w sta-
rokie spektrum: od szoku i oburzenia po smutek i rozpacz. Kiedy wydostałem się na
nieje pokonać, co sprawiało, że jego obecny stan był tym bardziej zatrważający i nie-
szczyt, zobaczyłem kalamariańską ambasador, Cilghal, układającą głowę Luke'a na
zrozumiały.
swoich kolanach. Streen pochylał się nad nią z oczami wypełnionymi strachem.
Spojrzałem na jego ciało. Cilghal rozprostowała skurczone członki Luke'a. Nawa-
- Czy on żyje? Nie słyszę go.
liłem, i to bardzo, a teraz on leży tu przed nami. Nie miałem oczywiście gwarancji, że
Cilghal skoncentrowała się na Luke'u, a po chwili potrząsnęła pomarańczową gło-
gdybym postąpił inaczej, wynik byłby odmienny, ale może rzeczy przybrałyby inny,
wą w plamy koloru alg. Poinformowała nas, że wyczuwa puls i płytki oddech.
bardziej korzystny obrót. Zawiodłem go, a tymczasem miałem dość tupetu, by myśleć,
- Ale nie mogę znaleźć tam jego. Kiedy próbuję dotknąć go Mocą, czuję tylko
że to on nas zawiódł.
wielkie, puste miejsce.
Koniec z zawodami, pomyślałem. Zacisnąłem szczęki.
Rozciągnąłem zmysły i spróbowałem znaleźć to, czego ona nie mogła wyczuć. Z
- Nie jesteśmy sami. Mamy siebie nawzajem. Może nie staliśmy się jeszcze ryce-
wielkim wysiłkiem wplotłem nieco zewnętrznej Mocy w strumień mojej wewnętrznej
rzami Jedi, ale nie czujmy się bezsilni.
energii i próbowałem zobaczyć, czy uda mi się znaleźć w ciele Luke'a iskierkę jego
Czarownica z Dathomiry spojrzała na mnie i powtórzyła swoje pytanie:
obecności. Przypomniałem sobie, jak mówił, że jesteśmy świetlistymi istotami, a nie
- Co możemy zrobić?
zlepkiem surowej materii, ale trudno było mi uwierzyć, że Luke opuścił swoje ciało.
- Możemy zrobić to, co jest oczywiste, prawda? - Wskazałem palcem w kierunku
Jednak dowód leżał tu przede mną, bo nie byłem w stanie wyczuć obecności Luke'a w
|