- Jak mogłam mu powiedzieć, że jestem mężatką? Wówczas twój wuj mógłby zacząć wątpić, czy naprawdę jesteśmy małżeństwem, czy nie jestem bigamistką, czy nasze dzieci nie są... hm, takie jak twoja matka. Potem zapomniałam mu powiedzieć, a kiedy się dowiedziałam, że mój pierwszy mąż prawdopodobnie nie żyje, było już za późno na tłumaczenie rzeczy, o których i tak należało zapomnieć. Rozumiesz. - Tak samo jak z twoim prawdziwym wiekiem. - Tak jest. Natomiast stary Chang... cóż, w 1950 roku komuniści rozprawili się ze wszystkimi posiadaczami. Wsadzili Changa do więzienia, gdzie po torturach przyznał się, że jest właścicielem wielu firm, ma na sumieniu oszustwa i handel opium. Orzekli, że jest winny, i rozstrzelali go w publicznej egzekucji. Ruth wyobraziła to sobie. Choć z zasady była przeciwniczką kary śmierci, poczuła satysfakcję, że człowieka, który przysporzył jej babce i matce tylu cierpień, spotkał zasłużony koniec. - Lud skonfiskował też jego dom, zmusił żonę do zamiatania ulic, a wszystkich synów wysłano do pracy na powietrzu w Wuhanie, gdzie jest tak gorąco, że ludzie woleliby wykąpać się w kadzi wrzącego oleju niż tam jechać. Mój ojciec i matka cieszyli się, że już są biedni i ominęła ich taka kara. - A Siostra Yu, Nauczyciel Pan? Miałaś od nich jakieś wiadomości? - Mój brat miał - wiesz, Jiu Jiu w Pekinie. Pisał, że Siostra Yu wiele razy awansowała, osiągając w końcu bardzo wysokie stanowisko w partii komunistycznej. Nie wiem, jaki miała tytuł, coś z właściwą postawą i reformami. Ale podczas rewolucji kulturalnej wszystko przewróciło się do góry nogami i Siostrę Yu okrzyknęli przykładem złej postawy, bo w przeszłości pracowała u misjonarek. Rewolucjoniści wsadzili ją do więzienia i trzymali tam długo, traktując ją bardzo źle. Jednak kiedy wyszła, nadal cieszyła się, że jest komunistką. Potem chyba umarła ze starości. - A Nauczyciel Pan? - Jiu Jiu pisał, że któregoś roku w kraju urządzono wielką uroczystość na cześć Chińczyków, którzy pracowali przy odkryciu Człowieka z Pekinu. W artykule z gazety, który mi przysłał, pisano, że Pan Kai Jing - pierwszy mąż twojej matki - zginął jako bohater, nie chcąc zdradzić kryjówki partii komunistycznej, a jego ojciec, Nauczyciel Pan, przybył na uroczystość, żeby odebrać honorową nagrodę. Nie wiem, co się z nim potem stało. Teraz na pewno już nie żyje. To takie smutne. Kiedyś byliśmy jak jedna rodzina. Poświęcaliśmy się dla siebie nawzajem. Siostra Yu mogła pojechać do Ameryki, ale dała tę szansę mnie i twojej mamie. Dlatego mama dała ci po niej imię. - Myślałam, że po Ruth Grutoff. - Po niej również. Ale twoje chińskie imię jest po Siostrze Yu. Yu Luyi. Luyi znaczy “wszystko, czego sobie życzysz". Ruth zdziwiła się i zrobiło się jej bardzo miło, że matka włożyła tyle serca w nadanie jej imienia. Przez większą część dzieciństwa nie cierpiała obu swoich imion, amerykańskiego i chińskiego. “Ruth" brzmiało staroświecko i matka nie potrafiła go nawet wymówić, a “Luyi" bardziej pasowało do chłopca, boksera albo zbira. - Wiedziałaś, że twoja mama zrezygnowała z wyjazdu do Ameryki, żebym ja mogła jechać pierwsza? - Mniej więcej. - Bała się dnia, w którym GaoLing przeczyta we wspomnieniach matki dokładny opis, jakim sposobem uzyskała zgodę na swój wyjazd do Stanów. - Dziękowałam jej wiele razy i zawsze mówiła: “Nie, nie wspominaj o tym, bo będę na ciebie zła". Nieraz próbowałam jej się odwdzięczyć, ale zawsze odmawiała. Co roku zapraszamy ją, żeby pojechała z nami na Hawaje. I co roku mówi mi, że nie ma pieniędzy. Ruth kiwała głową. Ile to razy musiała wysłuchiwać utyskiwań matki na ten temat. - Za każdym razem mówię jej: “Zapraszam cię, po co pieniądze?". A ona na to, że nie pozwoli mi płacić za nią. Nie ma mowy! No więc mówię: “Weź pieniądze z konta Charlesa Schwaba". Nie, ona nie chce tych pieniędzy. Jeszcze nie będzie ich wydawać. - Co to za konto Charlesa Schwaba? - O tym ci nie powiedziała? Jej połowa pieniędzy twoich dziadków, które dostała po ich śmierci. - Myślałam, że zostawili jej tylko trochę.
|