Claudia nie potrafiła się powstrzymać i sapnęła, a oddech ugrzązł jej w gardle...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
W ciągu kilku następnych sesji Cletus pracował wraz z całą grupą nad tym, by wszyscy potrafili osiągnąć uczucie unosze­nia się, nie zapadając przy tym w sen...
»
na wiwat wystrzelić, wlazłszy na stół potrafiłem zdjąć karabinek, a kilka dni pracując, nale- życie wyczyściłem, nabiłem i już miałem wybiec, gdy...
»
własności konsultant potrafi szybko obmyślić nowy sposób przedstawienia korzyści produktu trafiający do klienta, z którym właśnie rozmawia...
»
- Potrafię odgrzać zawartość puszki równie dobrze jak ty - odcięłam się, wskazując rząd puszek stojących na półce nad kominkiem...
»
Za powrotem chciała ostro wołać na Jagnę, ale Jaguś usnęła, równy, cichy oddech szedł od łóżka, a ją znowu chwyciły wątpliwości różne i żale, i jak te...
»
Zaczynał się już męczyć, a Błękitni Bracia napierali coraz bardziej, aż wreszcie zmęczony opadł na kolana; jego urywany oddech dochodził aż do uszu Springera...
»
- Każdy - powiedziała zimno Delarmi - potrafi wymyślać znakomite hipotezy i przedstawiać je w sugestywnych zdaniach...
»
Pozostając całkowicie skoncentrowanym na oddechu, bez wysiłku poszerz swoje postrzeganie, aby poczuć, jak w czasie oddychania bije serce...
»
Egwene wypuściła wstrzymywany od dawna oddech, usłyszała, że Nynaeve i Elayne postąpiły podobnie...
»
Nie potrafię powiedzieć, jak długo tam leżałem...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Było to najpiękniejsze zwierzę, jakie kiedykolwiek widziała. Olbrzymi kot, o wiele większy, niŜ oczekiwała, smukły, błyszczący i złoty. Zwierzę obróciło głowę i
spojrzało prosto na nią. Zobaczyła, Ŝe jego gardło przypomina miękki krem, a od
długich, białych wąsów odbił się promień słońca. Uszy były owalne i ozdobione na
końcach czarnymi plamami, podniesione, nasłuchujące. Oczy – Ŝółte, równie
nieprzeniknione i świecące, jak kamienie księŜycowe, a tęczówki zmniejszone niczym czarne strzałki, kiedy zwierzę spojrzało przez polanę na ścianę kryjówki.
Claudia wciąŜ nie mogła złapać tchu. Ogarnęło ją nagłe podniecenie i strach, gdy
uświadomiła sobie, Ŝe zwierzę się jej przygląda. Dopiero kiedy kot odwrócił głowę i spojrzał na wiszącą na gałęzi przynętę, Claudia powoli wypuściła powietrze z płuc.
„Nie zabijaj go. Proszę, nie zabijaj go”, błagała w myślach intensywnie, aŜ
odniosła wraŜenie, iŜ ojciec musi usłyszeć jej słowa. Z ulgą spostrzegła, Ŝe ojciec nawet nie drgnął, a dłoń Seana nadal spoczywała na jego łokciu, powstrzymując go od ruchu.
Dopiero w tej chwili uprzytomniła sobie, Ŝe lew nie ma grzywy i Ŝe jest to
samica. Claudia nasłuchała się obozowych rozmów i wiedziała, Ŝe polują na
dorosłego lwa, za zabicie lwicy zaś są przewidziane cięŜkie kary: wysokie grzywny, a nawet więzienie. Rozluźniła się trochę i oddała całkowicie kontemplacji
oszałamiającego piękna zwierzęcia. Lwica rozejrzawszy się wokół siebie i
upewniwszy, Ŝe miejsce jest bezpieczne, otworzyła pysk i wydała lekki, miaukliwy
pomruk.
Niemal natychmiast z krzaków wybiegły trzy lwiątka, kłębiąc się wokół matki.
Wyglądały niczym dziecinne zabawki miękkie i ozdobione ciemnymi plamkami.
Przewracały się przez łapy lwicy, które były dla nich zbyt wysoką przeszkodą, a po kilku chwilach wahania, kiedy matka wydawała się nie zwracać na nie uwagi, zaczęły
dziko baraszkować, siłując się i przewracając wzajemnie z groźnymi, kocimi pomrukami.
Lwica zignorowała je i podniosła się na tylne nogi ku zwisającej z drzewa
padlinie. Wsadziła głowę w rozpruty brzuch, z którego zwisały wnętrzności, i zaczęła się poŜywiać. Rząd ciemnych sutek na jej brzuchu był napęczniały od pokarmu, a
futro naokoło nich lśniące od śliny lwiątek. Lwica nie odstawiła ich jeszcze od piersi, więc zajęte zabawą kociaki nie zwracały uwagi na pochłaniane przez nią mięso.
Po chwili na polankę wyszła druga lwica, a za nią podąŜały dwa podrośnięte
lwiątka. Ta samica była znacznie ciemniejsza, niemal niebieska na grzbiecie, a jej skórę znaczyły stare blizny – świadectwa wielu polowań, ślady kopyt, rogów i kłów.
Brakowało jej połowy jednego ucha, a przez pooraną skórę wystawały Ŝebra. Lwica
była stara. Dwa na wpół wyrośnięte koty, które stały obok niej, były pewnie jej
ostatnim miotem. Za rok, kiedy opuści ją potomstwo i będzie zbyt słaba, Ŝeby
nadąŜyć za stadem, padnie ofiarą hien, ale na razie utrzymywała się przy Ŝyciu dzięki olbrzymiemu doświadczeniu i sprytowi.
Pozwoliła młodej lwicy pierwszej wyjść do przynęty, bo wcześniej widziała juŜ
dwa lwy zabite w sytuacji, gdy zbliŜyły się do soczystego mięsa zwisającego z
drzewa, i węszyła w tym jakiś podstęp. Nie zaczęła się od razu poŜywiać, lecz krąŜyła wokół polanki, z ogonem nieustannie kołyszącym się ze strony na stronę, zatrzymując się co kilka kroków i spoglądając nieufnie w stronę trawiastej ściany na końcu
polanki.
Jej małe spoglądały łakomie na padlinę, siedząc na ogonach i pomrukując z głodu
i Ŝałości, gdyŜ mięso było najwidoczniej poza ich zasięgiem. W końcu śmielszy z
dwóch młodych lwów cofnął się o kilka kroków i wykonał skok na przynętę.
Zaczepiwszy się przednimi łapami, gdy jego tylne nogi dyndały w powietrzu, usiłował
oderwać zębami jak największy kawałek, ale młoda lwica zwróciła się z wściekłością przeciw niemu, warcząc i spychając go łapami, aŜ opadł na ziemię na plecy. Lwiątko podniosło się zgrabnie na nogi i niechętnie wycofało.
Stara lwica nie stanęła w obronie swoich małych. W stadzie obowiązywały
Ŝelazne reguły: dorośli myśliwi, najbardziej wartościowi członkowie stada, muszą się poŜywić pierwsi. Stado mogło przetrwać tylko dzięki ich sile. Dopiero gdy dorosłe
lwy się nasyciły, młode mogły się zbliŜyć do upolowanej zdobyczy. Kiedy zaś
nastawały trudne czasy i brakowało poŜywienia lub gdy teren był zbyt trudny do
polowania, młode i słabe osobniki pierwsze padały ofiarą głodu, a dorosłe samice
stawały się okresowo bezpłodne, póki nie zmieniły się warunki i stado znowu miało
poŜywienie. Tylko w ten sposób miały szansę.
Odgonione lwiątko wycofało się do miejsca, gdzie siedział jego brat, i zaczęło z
nim walczyć o kawałki mięsa, które lwica wyszarpała z brzucha bawołu i upuściła
niechcący na ziemię.
Kiedy wreszcie opadła na cztery łapy, widocznie zmęczona niewygodną pozycją,
Claudia z obrzydzeniem zobaczyła, Ŝe cała jej głowa pokryta jest białymi robakami, które wypełzły z mięsa. Lwica potrząsnęła łbem, rozrzucając je niczym ziarna ryŜu.
Następnie zaczęła zawzięcie pocierać łapami futrzaste uszy, by je oczyścić z tłustych robaków, które usiłowały się tam dostać. Wreszcie wyciągnęła szyję i silnie
wydmuchnęła pozostałe resztki z nosa.
Małe najwidoczniej przyjęły to jako zaproszenie do zabawy albo jedzenia. Dwa
lwiątka podskoczyły, czepiając się jej uszu, podczas gdy trzecie pobiegło do brzucha i przyssało się do jednego z sutków, niczym olbrzymia, brązowa pijawka. Lwica nie
zwracając na nie uwagi, ponownie wstała na tylne nogi, Ŝeby kontynuować posiłek.
Przyczepiony do sutka malec wisiał przez dwie, trzy sekundy, aŜ wreszcie opadł na
ziemię, a lwica zdeptała jego malczą dumę, przesuwając się do tyłu i ciągnąc do siebie
mięso. Malec wyczołgał się spomiędzy jej nóg, pobrudzony i potargany.
Claudia nie mogła się powstrzymać i zachichotała. Starała się jednocześnie zdusić
śmiech, zasłaniając usta obiema dłońmi. Sean natychmiast dźgnął ją palcem w dolne
Ŝebra.
Tylko stara lwica zareagowała na cichy odgłos śmiechu. W czasie kiedy reszta
stada była zbyt zajęta poŜywianiem się, ona przycupnęła, kładąc uszy po sobie i
spoglądając z natęŜeniem na wejście do kryjówki. Patrząc na nią Claudia straciła
ochotę do śmiechu i wstrzymała oddech.
„Nie moŜe mnie widzieć”, powiedziała sobie bez przekonania. „Chyba nie moŜe
mnie zobaczyć?” Jednak przez długie sekundy oczy lwicy paliły nieruchomym
spojrzeniem jej własne źrenice.

Powered by MyScript