Jak? W jakich warunkach? Byłoby z korzyścią dla każdego z nas umieć powiedzieć sobie: „W porządku, tu zawiodłem. Czego mógłbym nauczyć się z tego doświadczenia, abym nie znalazł się znowu w podobnej sytuacji?” Można to osiągnąć kilkoma sposobami: 1) przez poznanie własnych mechanizmów obronnych i tendencji do redukowania dysonansu; 2) przez uświadomienie sobie, że popełnienie głupiego czy niemoralnego czynu nie musi wcale oznaczać, iż bezpowrotnie jesteśmy ludźmi głupimi czy niemoralnymi; 3) przez osiągnięcie dostatecznej siły ego, aby móc tolerować własne błędy; 4) przez zwiększenie swojej zdolności do zrozumienia korzyści, jakie daje przyznanie się do błędu. Oczywiście, znacznie jest łatwiej wyliczyć te sposoby, niż je realizować. W jaki sposób człowiek zapoznaje się z własnymi mechanizmami obronnymi i tendencjami do redukowania dysonansu? W jaki sposób możemy uświadomić sobie, że inteligentni, moralni ludzie, tacy jak my, mogą niekiedy popełnić czyn głupi lub niemoralny? Nie wystarczy wiedzieć to powierzchownie; aby umieć spożytkować tę wiedzę, człowiek zwykle potrzebuje doświadczenia i praktyki w posługiwaniu się nią. W rozdziale 8 omówimy pewną sytuację*, która zachęca do tego rodzaju praktyki. * Autor posługuje się koncepcją dysonansu poznawczego dla wyjaśnienia mechanizmu różnych form zachowania społecznego i antyspołecznego (oszukiwanie, kradzież, brutalność i agresja). Istnieje szereg alternatywnych koncepcji psychologicznych mówiących o warunkach sytuacyjnych i przesłankach osobowościowych determinujących występowanie zachowania społecznego i antyspołecznego (przyp. red. nauk.) Rozdział 5. Agresja u człowieka* Przed kilku laty oglądałem w telewizji serwis informacyjny, w którym Walter Cronkite mówił o obrzuceniu napalmem przez samoloty amerykańskie pewnej wsi w Wietnamie Południowym, domniemanej twierdzy Vietcongu. Mój najstarszy syn, który miał wówczas ok. 10 lat, zapytał żywo: „Tato, a co to jest napalm?” „Ach - odpowiedziałem niedbale - o ile wiem, to jest środek chemiczny, który pali się, przywierając do podłoża; jeśli więc dostanie się na skórę człowieka, to nie można go usunąć i płonący napalm powoduje bardzo niebezpieczne oparzenia”. Po czym nadal oglądałem dziennik telewizyjny. Po kilku minutach spojrzałem przypadkowo na syna i zobaczyłem, że łzy spływają mu po twarzy. Patrząc na chłopca odczułem przestrach i wzburzenie, gdyż uprzytomniłem sobie, co się ze mną stało. Czy do tego stopnia uległem znieczuleniu, że na takie pytanie mogłem odpowiedzieć w sposób tak beznamiętny i rzeczowy - jak gdyby syn zapytał mnie, z czego zrobiona jest piłka do baseballu lub jakie są funkcje liścia? Czy aż tak przywykłem do ludzkiej brutalności? * Na mój sposób myślenia o psychologii agresji wpłynęły i wzbogaciły go liczne przypadkowe rozmowy, jakie toczyłem z dr. Leonardem Berkowitzem z Uniwersytetu Wistonsin w okresie, gdy byliśmy kolegami w Ośrodku Badawczym Nauk Behawioralnych (Center for Advanced Study in the Behaviaral Sciences). Miło mi wyrazić tu swoją wdzięczność wobec dr. Berkowitza. (przyp. autora)
|