Z drugiej strony, ludzie rozwijają się, a więc często uczą się na swoich błędach...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Chyba nie — odparł — ale przecież wszyscy jesteście nomami, nie? A miejsca tu starczy dla każdego, więc spędzanie czasu na kłótniach o...
»
Mazouje gentis sua persuasione princeps existebat et signiier, a zatem dopiero po jegomierci istnia czyli funkcjonowa (existebat) z wasnego przekonania, a wic...
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
teorii grodowej i dworskiej rni si w pogldach na cele, jakie zawiadowcy gospo-darki monarszej mieli na widoku, a wic i na to, jakie rozwizania byy z ich...
»
Kiedy więc King robiąc któregoś wieczoru rundkę po restauracjach i klubach trafił na * MacIntosh, jego córkę, psa i dwoje innych ludzi, spożywających późną...
»
Chciałeś zbiec, bo ich hymen wróżył ci katusze; Ale hymen zerwany, więc cóż mąci duszę? Toż miłość cię zaprasza do siebie najsłodziej...
»
- A więc twierdzi pani, że to pani walizka? - zapytał...
»
— Więc nie zdziwiliście się wczoraj, kiedy wam powiedział, że już nie musicie przychodzić?— Nie, proszę pana...
»
Jeśli więc wczytać się w opakowanie zwykłych pończoszek-pijawek z Chmielnej, znajdzie się na nim wypisane marzenia pragnienia i potrzeby Europejek końca XX...
»
Charakom jczcym w ndzy?Wic pan tej jedwabnej przdzyNie chcia zwleka przez hajdukiI zostawi zote bruki,Po ktrych chodzi...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Jak? W jakich warunkach? Byłoby z korzyścią dla każdego z nas umieć powiedzieć sobie: „W porządku, tu zawiodłem. Czego mógłbym nauczyć się z tego doświadczenia, abym nie znalazł się znowu w podobnej sytuacji?” Można to osiągnąć kilkoma sposobami:
 
1) przez poznanie własnych mechanizmów obronnych i tendencji do redukowania dysonansu;
 
2) przez uświadomienie sobie, że popełnienie głupiego czy niemoralnego czynu nie musi wcale oznaczać, iż bezpowrotnie jesteśmy ludźmi głupimi czy niemoralnymi;
 
3) przez osiągnięcie dostatecznej siły ego, aby móc tolerować własne błędy;
 
4) przez zwiększenie swojej zdolności do zrozumienia korzyści, jakie daje przyznanie się do błędu.
 
Oczywiście, znacznie jest łatwiej wyliczyć te sposoby, niż je realizować. W jaki sposób człowiek zapoznaje się z własnymi mechanizmami obronnymi i tendencjami do redukowania dysonansu? W jaki sposób możemy uświadomić sobie, że inteligentni, moralni ludzie, tacy jak my, mogą niekiedy popełnić czyn głupi lub niemoralny? Nie wystarczy wiedzieć to powierzchownie; aby umieć spożytkować tę wiedzę, człowiek zwykle potrzebuje doświadczenia i praktyki w posługiwaniu się nią. W rozdziale 8 omówimy pewną sytuację*, która zachęca do tego rodzaju praktyki.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
* Autor posługuje się koncepcją dysonansu poznawczego dla wyjaśnienia mechanizmu różnych form zachowania społecznego i antyspołecznego (oszukiwanie, kradzież, brutalność i agresja). Istnieje szereg alternatywnych koncepcji psychologicznych mówiących o warunkach sytuacyjnych i przesłankach osobowościowych determinujących występowanie zachowania społecznego i antyspołecznego (przyp. red. nauk.)
 
Rozdział 5.
Agresja u człowieka*
 
 
Przed kilku laty oglądałem w telewizji serwis informacyjny, w którym Walter Cronkite mówił o obrzuceniu napalmem przez samoloty amerykańskie pewnej wsi w Wietnamie Południowym, domniemanej twierdzy Vietcongu. Mój najstarszy syn, który miał wówczas ok. 10 lat, zapytał żywo: „Tato, a co to jest napalm?” „Ach - odpowiedziałem niedbale - o ile wiem, to jest środek chemiczny, który pali się, przywierając do podłoża; jeśli więc dostanie się na skórę człowieka, to nie można go usunąć i płonący napalm powoduje bardzo niebezpieczne oparzenia”. Po czym nadal oglądałem dziennik telewizyjny. Po kilku minutach spojrzałem przypadkowo na syna i zobaczyłem, że łzy spływają mu po twarzy. Patrząc na chłopca odczułem przestrach i wzburzenie, gdyż uprzytomniłem sobie, co się ze mną stało. Czy do tego stopnia uległem znieczuleniu, że na takie pytanie mogłem odpowiedzieć w sposób tak beznamiętny i rzeczowy - jak gdyby syn zapytał mnie, z czego zrobiona jest piłka do baseballu lub jakie są funkcje liścia? Czy aż tak przywykłem do ludzkiej brutalności?
 
 
 
* Na mój sposób myślenia o psychologii agresji wpłynęły i wzbogaciły go liczne przypadkowe rozmowy, jakie toczyłem z dr. Leonardem Berkowitzem z Uniwersytetu Wistonsin w okresie, gdy byliśmy kolegami w Ośrodku Badawczym Nauk Behawioralnych (Center for Advanced Study in the Behaviaral Sciences). Miło mi wyrazić tu swoją wdzięczność wobec dr. Berkowitza. (przyp. autora)
 

Powered by MyScript