Charłakom jęczącym w nędzy?–Więc pan tej jedwabnej przędzyNie chciał zwlekać przez hajdukiI zostawił złote bruki,Po których chodził...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
ł S-Wyb˘r drukarki łł B-Przesuniţcie do obţoţenia łł N-Liczba kopii łł U-Wielokrotnoţţ kopii generowana przez łł G-Jakoţţ grafiki łł T-Jakoţţ...
»
Przez wiÄ™kszÄ… część nastÄ™pnego miesiÄ…ca — czyli od koĹ„ca wrzeĹ›nia, kiedy ucie- kĹ‚yĹ›my, do koĹ„ca paĹşdziernika — moja pani wahaĹ‚a siÄ™...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
Opisane przez nas dÄ…ĹĽenie odwrotne — dÄ…ĹĽenie do przeĹ‚amania skorupy odrÄ™bnoĹ›ci i uwolnienia siÄ™ z wynikajÄ…cych z niej ograniczeĹ„ i izolacji — jest...
»
Tej to duszy przysługuje istnienie, a pośrednio dopiero ciału zorganizowanemu przez duszę,podczas gdy zwierzętom i roślinom istnienie przysługuje jako jUŻ...
»
zdaniami, ograniczony do związków formalnych lub uwzględniający równieŜ związki treściowe; (2) przez określenie punktu wyjścia i punktu dojścia...
»
obowiązującego w zakresie nie uregulowanym lub niedostatecznie uregulowanym przez prawamiejscowe, który zarazem stapiał koncepcje prawa rzymskiego i prawa...
»
Krasnoludy ruszyły do przodu zwartą grupą, przez cały czas walcząc z ogarniającą ich rozpaczą, a Hornborin wysoko uniósł rękę z Pierścieniem i ruszył w...
»
Palec Ĺ›rodkowy krzywo wykrÄ™ca przez handlowe Ĺ›rĂłdmieĹ›cie, obok sklepu Herky’s Merkentile & Pharmacy, obok dealera Hondy, u  ktĂłrego piÄ™trzÄ… siÄ™ i...
»
Drugi element, który będzie miał wpływ na polską politykę celną, to system preferencji handlowych, udzielanych przez Unię Europejską krajom Afryki, Karaibów i Pacyfiku...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

..
A gdyby co były warte
Okna,co patrzały wieki
Niby źrennice tęczowe,
Które anioł w ołtarz wsłupił,
W skrwawioną Chrystusa głowę:
Tobyś je,panie,wyłupił,
A potem nosząc przedawał
Kawał szkła – za ziemi kawał.
Łan tęczy za łan pszenicy.–
Ja wiem,że w twojej winnicy,
Gdy zbierzesz,coć urodziła,
Nie będzie ptaszyna piła
Słodkiej rubinowej wody
Z żadnej sierocej jagody;
I zaćwierka gdzieś na płotach
Mówiąc:„Jak ci ludzie Bozi
Zapomnieli o sierotach!...”
Lecz ksiądz,co Bogu uwozi
I ucieka z Nim za bramy?
Tego my jeszcze nie znamy
W Polsce od dawnego wieku!
A co ty wiesz?ty,człowieku!
Czy Bóg nie chce zostać z nami
I patrzeć,jak umieramy?
I karmić sakramentami?
I dusz naszych wszelkie plamy
Krwią swoją obmywać drogą?
A co ty wiesz?czyli trwogą
Włożon do twoich zanadrzy
Duch sakramentów nie zadrzy?
I nie zlęknie się tych kości,
Gdzie żaden już duch nie gości?–
A co wiesz?czy tajemnice
Po sakramentach zamknięte
Nie pierżchną by gołębice,
Nie zlecą się w jedno święte
Miejsce – gdzie były już miecze.
A teraz jest pokój Boży –
W to biedne serce człowiecze,
W moją pierś,co się otworzy
Pełna radośnej boleści
I wszystkie!wszystkie pomieści!
Nie – Boga nie weźmiesz zgoła.
Boć to nie jest tobie dane...
Oto idę do kościoła,
Sakramenta porwę w dłonie
I pójdę – i śród kul stanę.
KS.PRZEŁOŻONY
Temu księdzu na ambonie
Tumanić ludem zakażę.
Wychodzi
KS.MAREK
Idźcie!idźcie!– a ja w Barze
Z ostatkiem ludu zostanę.
Zbiorę całą moją rzeszę,
Tęcze moje chorągwiane
Na miejskich wałach rozwieszę
I odprawię nabożeństwo
Święte do krwawego krzyża:
A Pan,co ludy uniża,
Da mi tryumf – lub męczeństwo
I swoją wolę pokaże.
Wychodzi z resztą szlachty.Wchodzi Żyd Rabin.
RABIN
Teraz my tu gospodarze.
Zamiećmy izbę po panach.
Nu – jest zysk na tych dywanach.
Kto zyska,a kto też straci
Na tej to konfederacji –
A Moskal dywany kupi.–
Judyt!Judyt!– hejne!hejne!
Woła do drzwi bocznych.Wchodzi Judyta
RABIN
Nu,co ty,szejne morejne,
Zapłakana?– Szlachcic głupi
Nagadał się i wychodzi...
A mnie pan marszałek dobrodziej
Nie zapomniał!pan kochany!Podarował mi dywany.
Nu,czemu ty,głupia,szlochasz?
JUDYTA
Ojcze,jeśli ty mnie kochasz,
To porzuć te darowizny.
Na co nam?– My bez ojczyzny!
Na co nam takie wystawy?
RABIN
To dobrze,ale te ławy
I te makatne pościele
Ja schowam na twoje wesele,
Aby ty na nich usiadła.
JUDYTA
Obwiniesz mnie w prześcieradła,
Złożysz trupa na drabinie,
Każesz wynieść,nim zadniało...
A jak goim spotka ciało,
To przeżegna się i minie,
A jak dziecko – to będzie się bało
I u matki się rozpłacze,
I pod rantuchem ukryje...
Nu,a jak kruk – to zakracze.
Nu – a jak pies – to zawyje.
A jak księżyc – to pobladnie.
A jak gwiazda – to upadnie.
A jak słońce...Nie,my Żydzi,
Nas nigdy słońce nie widzi
W prześcieradła obwiniętych,
Szybko na cmentarz niesionych;–
Bo my na prawach przeklętych
Pośród ludzi,przerażonych
Nasza modlitwą gorącą,
Naszą mogiłą stojącą,
Krwią białych macowych przaśnic
I blaskiem naszych szabaśnic,
I tajnych komor ciemnością,
I tą żółtą naszą złością.
Co się w oczach jadem kręci:
My tu na wieki wyklęci
Jak ogromne cherubiny,
Co w trumnach zamkniętych siedzą.
Nu – a ci ludzie nie wiedzą.
Co ja mogę – kiedym sroga.
Co ja wiem – od Pana Boga.
Jaki ja im garnek z gliny
Ulepię – co duchem zrobię...
Jaki duch w mojej osobie?
Nu – ja wczora na konwalie
Na mogiłki poszła nasze
I patrzała na batalie,
Na działa i na pałasze –
A w prochu był obłok jazdy,
A kule jak srebrne gwiazdy,
A bomby nad nimi w górze
Jako płomieniste róże,
A wystrzelone harmaty
Jeszcze do góry dymiące
Jak z ogniów siarczanych kwiaty,
A podkowy koniów – jak miesiące!
Nu!– ja tak patrząc z mogiłek
Na te ognie,na te krew,
Zmarszczyła na czole brew,
Wzięła gliny kilka bryłek,
Wzięła z grobu trochę piasku
I przeciwko temu blasku
Rzuciła – że poszli w nic
Jak tysiąc zagasłych świec,
Gdy wiatr przeleci bożnicą.–
Bo ja była błyskawicą!
Duchem,co krwią pole broczy!
Śmiercią – gaszącą ich oczy!
Naszej wiary tajemnicą!
Aniołem na boskich posyłkach,
Który piorunami strzela!
Zmartwychwstaniem Izraela,
Stojącym już na mogiłkach!
A przed Bogiem – małą mrówką.
Przed aniołami – aniołem;
A śród popiołów – popiołem.
A przed ludźmi – jak zawsze Żydówką
Pogardzoną.
RABIN
Nu,Judyta –
Ty pierwszy raz jesteś taka?
Słyszę tam pana Polaka,
Co się o austerie pyta.
Zakryj się – bo ty w płomieniach
Za jasna na jego oczy.
Wchodzi Klemens Kosakowski.
KOSAKOWSKI
do sług za karczmą
Niechaj tu Grzegórz zatoczy
Mój karaban...a tu w sieniach
Powiązać moje brytany...
A tu ćwieki wbić do ściany
I pozawieszać szturmaki,
Szable,kindżały,kulbaki.
A wymieść dom Żyda brodą.
do rabina
Żydzie!staję tu gospodą.
RABIN
A panie,a kto ty taki?
KOSAKOWSKI
Niech tego Żyda wywiodą
I zakneblują mu pyski.
Kto ciekawy,szpiega bliski.
RABIN
Nu,żartuje pan wielmożny.
KOSAKOWSKI
Żydzie,ze mną bądź ostrożny,
Bo u mnie – Żyda powiesić
To tak jak w pejsy go trzepnąć.
RABIN
Nu – a czy ty umiesz wskrzesić?
Ty możesz,człeku,oślepnąć
Patrząc na niewinną krew.
KOSAKOWSKI
Patrz,pierś mam taką jak lew,
A nozdrza takie jak koń,
A w żyłach gwałtowną skroń,
A włos koloru płomieni.
Biada!kto mię zarumieni,
Ale temu stokroć biada,
Przed którym twarz mi się blada
Stanie – by opłatek Boży.
Lew się ducha we mnie sroży
I rzuca się,i rwie ludzi,
Wprzód nim się rozum obudzi.
do Judyty
Żydówka,ściągnij mi buty.

Powered by MyScript