Z pewnością — pomyślał Fache...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Ha! Pora ci już, pora rozejrzeć się za jaką głupią panną…Było rzeczą powszechnie wiadomą, że John Nieven jest nieprzejednanym wrogiem kobiet,...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
miejskiej partyzantki? Baader (z odpowiednim naciskiem) — a czy wasza interwencja nie jest niezbitym dowodem na to, że taka partyzantka jest...
»
Uszczęśliwieni chłopcy natychmiast pobiegli na dwór, Una poszła pomóc cioci Marcie przy zmywaniu — choć gderliwa staruszka niechętnie przyjmowała jej...
»
W moich rozmowach ze Stanisławom Beresiem znajduje się kilka miejsc wykropkowanych — wtedy już pozwalano znaczyć w taki sposób ingerencje cenzury...
»
Że ktoś ze mną zagra w berka, Lub przynajmniej w chowanego… Własne pędy, własne liście, Zapuszczamy — każdy sobie I korzenie...
»
— Czy moglibyśmy zwabić Gurboriana w pułapkę za pomocą rzekomego listu Voloriana? Przypuśćmy, że twój stryj zapragnął poznać prawdziwe...
»
— Mam nadzieję, że żądam większej forsy od tych tanich drani! I nie fałszywek, które ostatnio wpakowały mnie w takie tarapaty...
»
Ów największy Memnóg wstał i tak mi powiedział:— Czcigodny ojcze, wiemy dobrze, że będziemy potępieni i męczeni do końca świata, i...
»
— To, że jestem jednym z Cayhallów? Nie zamierzam mówić każdemu, kogo spotkam, ale nie będę zaskoczony, jeśli wkrótce się to wyda...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Niepoczytalny. Teabing wykazał niezwykłą precyzję w konstruowaniu planu, który w każdej sytuacji miał wykazać jego niewinność. Wykorzystał zarówno Watykan, jak i Opus Dei — instytucje, jak się okazało, zupełnie niewinne. Brudną robotę wykonywali za niego nieświadomi sytuacji fanatyczny mnich i zdesperowany biskup. Jeszcze większego sprytu dowiódł, umieszczając centrum podsłuchowe w miejscu, do którego nie mógł dotrzeć człowiek niepełnosprawny. Podsłuchiwał jego służący, Rémy — jedyna osoba, która znała prawdziwą tożsamość Teabinga — teraz jakże wygodnie dla niego rażona śmiertelną reakcją alergiczną.
Trudno byłoby to nazwać działaniami kogoś, komu brakuje piątej klepki — pomyślał Fache.
Z informacji nadchodzących od Colleta z Château Villettc wynikało, że matactwa Teabinga były tak przemyślne, że sam Fache mógłby się czegoś od niego nauczyć. Aby ukryć pluskwy w gabinetach najbardziej wpływowych ludzi Paryża, brytyjski historyk sięgnął po inspirację do Greków. Konie trojańskie. Osoby, które Teabing namierzał, otrzymywały bezcenne dzieła sztuki w prezencie, inni nieświadomie kupowali je na aukcjach, na których Teabing oferował bardzo konkretne obiekty. Jeśli idzie o Saunieré’a, otrzymał on zaproszenie na kolację do Château Villette, aby omówić możliwości ufundowania przez Teabinga w Luwrze nowego skrzydła poświęconego Leonardowi da Vinci. Zaproszenie zawierało pozornie niewinne postscriptum, które wyrażało fascynację Teabinga robotem w postaci rycerza, którego, jak mówiono, Sauničre sam zbudował. Proszę go przywieźć na kolację — poprosił Teabing. Sauničre tak właśnie zrobił i pozostawił rycerza bez opieki na tak długo, że Rémy Legaludec zdołał dodać do niego niewielki element, nie wzbudzając niczyich podejrzeń.
Teraz, siedząc w tyle taksówki, Fache zamknął oczy. Jest jeszcze jedna rzecz, której muszę dopilnować, zanim wrócę do Paryża.
* * *
Sala pooperacyjna w szpitalu Świętej Marii była wypełniona słońcem.
— Jesteśmy wszyscy pod wrażeniem — powiedziała pielęgniarka radośnie. — Można powiedzieć, że to prawie cud.
Biskup Aringarosa uśmiechnął się blado.
— Nieodgadnione są ścieżki Pana.
Pielęgniarka skończyła rutynowe czynności przy jego łóżku i zostawiła go samego. Światło słońca rozlewało się ciepłem po jego twarzy. Poprzednia noc była najciemniejszą nocą jego życia. Rozgoryczony i zasmucony pomyślał o Sylasie, którego ciało odnaleziono w parku. Wybacz mi, mój synu.
Aringarosa chciał, żeby Sylas włączył się w jego wspaniały plan. Wczoraj wieczorem jednak Aringarosa odebrał telefon od Bezu Fache’a, w którym ten pytał biskupa o związki z zakonnicą, którą zamordowano w Saint-Sulpice. Aringarosa zdał sobie wtedy sprawę, że wypadki tego wieczoru niespodziewanie zmieniły bieg i potoczyły się w przerażającym tempie. Wieści o czterech pozostałych morderstwach zmieniły jego przerażenie w głęboki ból. Coś ty zrobił, Sylasie! Biskup nie był w stanie nawiązać kontaktu z Nauczycielem, wiedział, że wszelkie więzy łączące go z nim zostały odcięte. Wykorzystał cię. Jedynym sposobem zatrzymania przerażającego łańcucha zdarzeń, które pomógł wprawić w ruch, było wyznać wszystko Fache’owi i od tego momentu Aringarosa i Fache rzucili się w pościg, żeby dotrzeć do Sylasa i zrównać się z nim, zanim Nauczyciel każe mu znowu kogoś zabić.
Potwornie zmęczony Aringarosa zamknął oczy i słuchał relacji telewizyjnej na temat aresztowania ogólnie znanego brytyjskiego historyka, któremu królowa nadała tytuł szlachecki, sir Leigha Teabinga. Nauczyciel był nagi i wszyscy mogli go zobaczyć. Teabing dowiedział się, że Watykan dąży do rozłączenia z Opus Dci, i wybrał Aringarosę jako idealne narzędzie do wykonania swojego planu. W końcu kto szybciej rzuci się na ślepo szukać Świętego Graala, niż człowiek taki jak ja, który ma wszystko do stracenia? Graal dałby potężną władzę każdemu, kto wszedłby w jego posiadanie.
Leigh Teabing bardzo zmyślnie osłaniał swoją tożsamość — udając francuski akcent i religijność, żądając jako zapłaty jednej jedynej rzeczy, której nie potrzebował — pieniędzy. Aringarosa był zbyt zaangażowany w plan, żeby cokolwiek podejrzewać. Cena, którą Nauczyciel wyznaczył — dwadzieścia milionów euro — była niczym w porównaniu z nagrodą, jaką jest Graal, i niczym w porównaniu do wypłaty watykańskiej dla Opus Dei za niezależność, a zatem od tej strony wszystko układało się bardzo zgrabnie. Ślepy widzi to, co chce zobaczyć. Największą obrazą ze strony Teabinga było oczywiście żądanie wypłaty w obligacjach watykańskich, tak aby w razie czego śledztwo skierowało się ku Rzymowi.
— Cieszę się, że widzę Waszą Eminencję w dobrym zdrowiu. Aringarosa rozpoznał głos mężczyzny stojącego w drzwiach, ale takiej twarzy się nie spodziewał — twarz o poważnym wyrazie, zdecydowanych oczach, mężczyzna o czarnych, gładko zaczesanych do tyłu włosach i byczym karku, który rozpychał kołnierzyk koszuli, i ramionach niemal rozrywających ciemny garnitur.
— Kapitan Fache? — spytał Aringarosa. Współczucie i troska, którą kapitan okazał Aringarosie i jego krucjacie poprzedniego wieczoru, zrodziły w jego wyobraźni obraz twarzy o znacznie łagodniejszych rysach.
Kapitan podszedł do łóżka i postawił na krześle dobrze mu znaną ciężką czarną teczkę.
— To chyba należy do księdza.
Aringarosa spojrzał na teczkę wypełnioną obligacjami i natychmiast odwrócił oczy, czując wstyd.
— Tak... Bardzo dziękują. — Przerwał, gniotąc palcami prześcieradło, a potem powiedział: — Długo o tym myślałem, panie kapitanie, i chcę pana poprosić o pewną przysługę.
— Proszę bardzo.

Powered by MyScript