-      ZostaÅ‚em zatrzymany...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
return replaceStream;}// sprawdza, czy obiekt zapisu nie został już zainicjowanyif (replaceWriter != null) {throw new IOException("Obiekt zapisu...
»
– Avalon jest piÄ™kny – westchnÄ…Å‚ – i gdybym mógÅ‚ caÅ‚e królestwo uczynić tak spokojnym, jak to miejsce, chÄ™tnie bym tu zostaÅ‚ na zawsze i...
»
który to ród ze zdumiewaj¹c¹ zrêcznoœci¹ zmienia³ stronnictwa,syn wielkiego rebelianta Jerzego i brat marsza³ka wielkiego ko-ronnego Stanis³awa, zosta³...
»
Podobnie jak próba opisania pojęcia sekty ma charakter teologiczny, tak również próba podziału sekt została dokonana opierając się na kryteriach...
»
W środku zastałem ledwie garstkę ludzi, czemu trudno się dziwić, ponieważ żniwa były w pełni, a do zmierzchu zostało wciąż pięć, sześć godzin...
»
Większość w popłochu odeszła do swoich rodzin, ale ci nieliczni, których jedynym domem była Lipowa Aleja, zostali wierni, by służyć swojej umiłowanej pani...
»
Nieco później magnetyzm zwierzęcy zastąpiła hipnoza, która została w pewnym stopniu zaakceptowana przez naukę dzięki wysiłkom szkockiego chirurga,...
»
Deklaracja niepodleg³oœci by³a pocz¹tkiem nowej fazy konfliktu, który przesta³ byæ wy³¹cznie problemem w stosunkach Rodezji z Wielk¹ Brytani¹, ale zosta³ przeniesiony...
»
W Warszawie, jako zastępcy Rządu Tymczasowego, zostali trzej ludzie: Stefan Bobrowski, Władysław Daniłowski i Witold Marczewski: pierwsi dwaj młodzi,...
»
organizacyjnych, p r z e p i s ó w s ł u ż b o w y c h lub polecenia w y ż s z e g o p r z e ł o ż o n e g o zostałp o d p o r z ą d k o w a n y kierownikowi innej komórki organizacyjnej...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

I w żaden sposób nie mogłem się wyrwać.
-      Zabrany na bezludnÄ… wyspÄ™? W miejsce, gdzie nie ma telefonów? Nawet z komisariatu masz prawo zadzwonić.
-      SÄ…dzisz, że tam wÅ‚aÅ›nie byÅ‚em? Na policji?
-      Nie wiem ani mnie to nie obchodzi.
- Zostawiłem wiadomość u szefa sali. Nie mogłem do ciebie zadzwonić, bo nie dałaś mi swojego numeru - powiedział, a następnie zdecydowanie zmienił
264
 
ton. - Zbierz konia! Więcej energii i nie tak szybko. No, dawaj, dosiądź go porządnie.
Zebrałam konia, prawie zatrzymując go w miejscu. Kopyta rytmicznie uderzały o piasek.
-      Starasz siÄ™ mnie poderwać na darmowÄ… lekcjÄ™ jazdy?
-      Nic nie jest za darmo, Elle Stevens - odrzekÅ‚. - Przeprowadź go teraz do stÄ™pa. Niech idzie delikatnie, jak opadajÄ…ce piórko.
Starałam się postępować wedle jego wskazówek, ale z powodu mojego zdenerwowania efekt był marny.
-      Nie pozwól mu gubić kroku w taki sposób! - krzyknÄ…Å‚ Van Zandt. - Chcesz, żeby straciÅ‚ równowagÄ™?
- Nie.
-      To dlaczego pozwalasz, by tak siÄ™ wybijaÅ‚? - zapytaÅ‚, dajÄ…c mi do zrozumienia, że przyczynÄ… jest moja gÅ‚upota. - Dalej! Jeszcze raz do galopu! I wiÄ™cej energii przy trawersach.
Powtarzaliśmy to samo ćwiczenie raz za razem. Przy każdym powtórzeniu coś było źle, zawsze z mojej winy. Pot pokrył masywną szyję d’Artagnana. Moja koszulka również była całkiem mokra. Rozbolały mnie mięśnie pleców, ramiona drżały mi ze zmęczenia.
Zaczęłam zastanawiać się, czy nie postradałam rozumu. Nie mogłam przecież siedzieć w siodle przez cały dzień, bo gdy Van Zandt skończy mnie torturować, osunę się na ziemię bezwładnie jak worek. Widziałam też, że pokrzykiwanie na mnie sprawia mu dużą przyjemność.
-      ...i pozwól, żeby przeszedÅ‚ w powolny chód tak, jak opada pÅ‚atek Å›niegu.
Zwolniłam, wstrzymując oddech w oczekiwaniu na kolejny wybuch.
-      Lepiej - przyznaÅ‚ niechÄ™tnie.
- Wystarczy - powiedziałam, wypuszczając wodze. - Próbujesz mnie zabić?
-      Czemu tak sÄ…dzisz, Elle? JesteÅ›my przyjaciółmi, czyż nie?
-      Tak myÅ›laÅ‚am.
-      Ja też tak myÅ›laÅ‚em.
Czas przeszły. Zastosowany celowo, pomyślałam, a nie wskutek błędu przy użyciu języka, pewnie trzeciego lub czwartego, jakim się biegle posługiwał.
265
 
-      WpadÅ‚em wczoraj do restauracji późnym wieczorem - powiedziaÅ‚. - Szef sali powiedziaÅ‚, że w ogóle siÄ™ nie pojawiÅ‚aÅ›.
-      Ja tam byÅ‚am. To ciebie nie byÅ‚o, wiÄ™c wyszÅ‚am - skÅ‚amaÅ‚am. - Nie widziaÅ‚am szefa sali. Może byÅ‚ w toalecie.
Van Zandt rozważył moją historyjkę.
-      Dobra jesteÅ›.
-      W czym? - zapytaÅ‚am, jadÄ…c powoli po okrÄ™gu i czekajÄ…c, aż oddech konia siÄ™ uspokoi.
-      W dresażu, ma siÄ™ rozumieć.
- Właśnie spędziłeś pół godziny, wrzeszcząc na mnie i zmuszając mnie do wykonania jednego znośnego przejścia.
-      Potrzebujesz ostrego trenera. JesteÅ› samowolna i nieposÅ‚uszna.
-      Nie musisz mnie obrażać.
-      MyÅ›lisz, że jestem nieuprzejmym dupkiem? - zapytaÅ‚ gÅ‚osem wypranym z emocji, który nagle wydaÅ‚ mi siÄ™ gorszy od jego zwykÅ‚ego tonu. - Ja po prostu wierzÄ™ w dyscyplinÄ™.
-      I pokazujesz mi, gdzie jest moje miejsce?
Nie odpowiedział.
-      Po co przyjechaÅ‚eÅ› tak wczeÅ›nie? - zapytaÅ‚am ponownie. - Bo chyba nie po to, żeby przeprosić za wczorajszÄ… noc?
-      Nie mam powodu przepraszać.
-      Nie rozpoznaÅ‚byÅ› takiego powodu nawet gdyby uderzyÅ‚ ciÄ™ w twarz. PrzyszedÅ‚eÅ› do Seana w sprawie Tino? Czy twoja klientka z Wirginii już przyjechaÅ‚a?
-      Tak. Wczoraj w nocy. I wyobraź sobie jej zaskoczenie, gdy w domu zastaÅ‚a wÅ‚amywacza.
-      KtoÅ› wÅ‚amaÅ‚ siÄ™ do waszego domu? To straszne. CoÅ› zginęło?
-      Dziwne, ale nie.
-      Nic siÄ™ jej nie staÅ‚o, mam nadziejÄ™? Niedawno oglÄ…daÅ‚am w telewizji program o parze staruszków, do których mieszkania wtargnęło dwóch HaitaÅ„czyków z maczetami.
-      Nie, nie jest ranna. WÅ‚amywacz uciekÅ‚. Pies Lorindy goniÅ‚ za nim, ale wróciÅ‚ tylko z kurtkÄ….
Znów poczułam ścisk w żołądku. Pomimo upału dostałam gęsiej skórki na ramionach.
266
 
-      Gdzie twoja pomoc? - zapytaÅ‚ Van Zandt, patrzÄ…c w kierunku stajni. - Czemu jej tu nie ma, by zabrać konia?

Powered by MyScript