13 W tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego kluczowe tu słowo distinct nie zostaje oddane: "Kochali się, jedna była/ Istota miłości dwojga;/ Jedność żyła wśród obojga:/ Ich...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
Rzymianie nazywali starożytnych Brytów Pretani, imieniem pochodzącym z języka Cymric dawnych Walijczyków, w którym cała główna wyspa była nazywana...
»
Większość w popłochu odeszła do swoich rodzin, ale ci nieliczni, których jedynym domem była Lipowa Aleja, zostali wierni, by służyć swojej umiłowanej pani...
»
W praktyce, przy wycieczce tak niewinnej i krótkiej, jaką była wymiana klisz w studzience, ten, który zostawał, mógł, otwarłszy dwoje drzwi - kuchenki i...
»
Deklaracja niepodległości była początkiem nowej fazy konfliktu, który przestał być wyłącznie problemem w stosunkach Rodezji z Wielką Brytanią, ale został przeniesiony...
»
Przyczepa była pusta, a ślady stóp prowadziły z obozowiska w różnych kierunkach, toteż po chwili zastanowienia Boone wspiął się na pagórek leżący na zachód...
»
A poza tym, co to za pytanie: dlaczego pies je? A dlaczego nie? Jak bym była psem i ktoś by mi postawił coś dobrego, to też bym zjadła...
»
Owa silna dominacja głowy państwa widoczna była też w jej prawie do mianowania wyższych urzędników państwowych...
»
Simonides i Estera przybyli przed kilku dniami z Antiochii; ciężka to była podróż dla kup- ca, bo przebył ją w lektyce, do dwóch umocowanych wielbłądów,...
»
Rozdział 40Podczas śniadania głównym tematem rozmów była Brazylia i wszyscy starali się patrzeć z jak najlepszej strony na projekt Angela związany z...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Feniks i turkawka, w: Wiersze i poematy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977, s. 191.
28
Strach przed kontaminacją
przed kontaminacją
29
a Marlowem, ponieważ triumf Szekspira pomaga zrozumieć, na czym polega "odrębność" jego sposobu przedstawiania postaci, oraz rzuca nieco światła na sam proces poetyckiego wpływu.
Marlowe jest tak daleki od wiernego przedstawienia ludzkiego charakteru i osobowości, że kiedy porównujemy go z dojrzałym Szekspirem, wydaje się groteskowy. Podobnie jak Edmund z Króla Leara (będący czymś w rodzaju szekspirowskiego sądu ostatecznego nad Marlowem), ani sam Marlowe, ani jego protagoniści nie przejawiają niczego, co przypominałoby ludzkie uczucia. Jako poeta Marlowe bliższy jest Rimbauda czy Harta Crane'a niż Szekspira. Retoryczność i świadomość lingwistyczna zastępują samoświadomość, inwokacja i inkantacja stają się poetycką normą. Trudno uwierzyć, że Szekspir tak długo pozostawał pod wpływem Marlowe'a. Wpływ ten jest widoczny jeszcze w Królu Janie (najpóźniej 1594), słabnie jednak, kiedy bękart Faulconbridge kończy opłakiwać Jana; od tego momentu wchodzimy już w świat Ryszarda Drugiego (1595). Przez jakieś sześć lat po napisaniu pierwszej części Henryka Szóstego Szekspir miał twórczą obsesję na punkcie Marlowe'a, co uważam za najbardziej zdumiewający fakt jego biografii. Co go fascynowało w tym najmniej adekwatnym z prekursorów? Jaki błąd w odczytaniu Marlowe'a sprawił, że Marlowe pozostał tak długo w umyśle Szekspira? Znaczenie Marlowe'a jako wielkiego innowatora dramatu elżbietańskiego nie podlega dyskusji. Jego "potężna fraza", "śmiałe ziemskie tematy", o których opowiadał w swej pełnej egzaltacji retoryce, a także uwolnienie teatru od dziedzictwa teologicznego moralizatorstwa, musiały wywrzeć niemały wpływ na Szekspira - tak jak na Bena Jonsona. Jednak Jonson nie czuł się prześladowany przez Marlowe'a, a Szekspir tak, i to co najmniej przez sześć lat. W końcu złożył mu ostatni hołd w postaci Jak wam się podoba (1599), sztuki zupełnie nie przypominającej dramatów Marlowe'a, a napisanej sześć lat po jego śmierci. Szekspir rzuca w kierunku Marlowe'a ostatnie, szelmowskie spojrzenie w Królu Learze, kreując postać Edmunda, najzimniejszego ze wszystkich szekspirowskich drani. Jeszcze długo po zakończeniu egzor-cyzmów Szekspir posługiwał się wzorem bohatera-złoczyńcy (który w Ryszardzie Trzecim jest jeszcze kopią postaci marlowiańskich, ale
;UŻ w Makbecie zupełnie ich nie przypomina). Nie ulega wątpliwości, że Biblia oraz dzieła Owidiusza i Chaucera wywarły większy wpływ na Szekspirowski sposób tworzenia postaci, ale tylko Marlowe wzbudzał w Szekspirze ambiwalentne uczucie lęku. Nie jest możliwe, by Szekspir i Marlowe nie znali się osobiście, zwłaszcza między 1590 a majem 1593 (kiedy Marlowe został zabity). W tym okresie na londyńskich scenach wystawiano równolegle Tamerlana, The Jew of Malta i Edwarda Drugiego oraz trzy na wskroś marlowiańskie sztuki Szekspira: Henryka Szóstego, Titu-sa Andronicusa i Ryszarda Trzeciego. Nie znamy żadnych anegdot łączących obu dramaturgów, więc zapewne nie byli bliskimi przyjaciółmi (jak Szekspir i Jonson), ani nawet dobrymi znajomymi (jak Szekspir i George Chapman). Zarazem jednak Szekspir znał Chapmana, Kyda, Nashe' a - osoby z literackiego kręgu Marlowe' a. Na początku lat 90. XVI wieku było niewiele ponad dwudziestu dramatopisarzy dostarczających sztuki zespołom teatralnym. An-thony Burgess w pośmiertnie wydanej powieści o życiu Marlowe'a, Śmierć w Deptford]4 - będącej próbą uczynienia dla Marlowe'a tego, co wcześniej, w Nothing Like the Sun, udało mu się uczynić dla sfabularyzowanej wersji postaci Szekspira - oferuje nam niestety tylko jeden dialog między oboma pisarzami, dotyczący ich, mało zresztą prawdopodobnej, współpracy nad pierwszą częścią Henryka Szóstego. Nie potrafię nic dodać do tej wymyślonej rozmowy, chcę jednak użyć wszystkich dostępnych nam źródeł inter-tekstualnych, by odtworzyć, najdokładniej jak to możliwe, poetycką wersję takiej konwersacji. Marlowe jest twórcą agresywnym, ale pozbawionym subtelności. Jego "ateizm" czy też "epikureizm" (są to określenia jego współczesnych) znajduje wyraz w postaciach Tamerlana i Barabasza, ale w sposób, który wydaje się nam dwuznaczny - zarówno jako rodzaj wiary, jak też i jej brak. Siła Marlowe^ jest jednak nieomylna; akcja pierwszej części Tamerlana i The Jew of Malta toczy się z nieubłaganą energią, której nie może oprzeć się żadna publiczność (ani żaden początkujący dramatopi-sarz). Z czasem Szekspir nauczył się pisać jeszcze bardziej energe-
14 Anthony Burgess, Śmierć w Deptford, przeł. Ola i Wojciech Kubińscy, PIW, Warszawa 1999.
30
Strach przed kontaminacjt $trach przed kontaminacją
31
tyczne sztuki; akcja Makbeta ma iście piekielną siłę, jeszcze większą niż Doktor Faustus'. Szekspir nie kojarzy się z żadnym wybranym tropem retorycznym, podczas gdy Marlowe jest synonimem hiperboli. Szekspir ironiizuje i opatruje swoje przesadnie mnóstwem, zastrzeżeń. Trudno sądzić, by przy swoim mistrzostwie językowym, przy niezwykłej, mozartowskiej łatwości kompozycji, Szekspir dal się uwieść wyłącznie stylowi Marlowe'a. U Szekspira, nawet z okresu największej faiscynacji Marlowem, można odnaleźć ślady ostrej ambiwalencji, jednak w dramatach autora Tamerlana było coś, co przynajmniej doi 1593 roku nie dawało Szekspirowi spokoju.

Powered by MyScript