Na przykład tatara z pysznym grzybkiem
marynowanym... Albo golonkÄ™... Ale do tego siÄ™ nie przyznajÄ™, bo golonka nie jest jedzeniem dla szanujÄ…cych siÄ™ kobiet.
– Borys! – krzyknęłam na psa, który wpakowaÅ‚ siÄ™ pod stół i tylko mu czarny ogon wystawaÅ‚. – Adam ciÄ™ przecież o coÅ› pyta!
Adam spojrzał na mnie z niepokojem, otworzył lodówkę i wyjął drugie piwo. Borys wyczołgał się spod stołu i położył mi łeb na kolanach, a ja go oczywiście przytuliłam.
– Jak bÄ™dziesz niegrzeczny, zabronimy ci oglÄ…dać telewizjÄ™ – zagroziÅ‚am. – I nie bierz przykÅ‚adu z tatusia, nigdy, ale to nigdy nie pij dwóch piw naraz, od razu po przyjÅ›ciu z pracy, bez sÅ‚owa do ukochanej istoty, obiecaj...
Borys machnÄ…Å‚ bez przekonania ogonem i zsunÄ…Å‚ siÄ™ z kolan.
– Ukochana istoto – powiedziaÅ‚ Adam – jestem skonany, czy możemy zacząć porozumiewać siÄ™, jak odpocznÄ™?
– OczywiÅ›cie – powiedziaÅ‚am czarujÄ…co – przecież mówiÅ‚am do psa, a nie do ciebie.
Zjesz coÅ›?
– Z przyjemnoÅ›ciÄ….
To sobie weź! – warczÄ™, wyjmujÄ™ garnek z lodówki i rzucam na kuchenkÄ™. Facet! TaÅ„cz koÅ‚o niego i choruj na krzÄ…tawicÄ™! SÅ‚uż i broÅ„! Å»yw i opiekuj siÄ™! Garnek siÄ™ przewraca i caÅ‚e miÄ™so spÅ‚ywa na palniki, otwieram gaz i zapalam wszystkie naraz, ogieÅ„ bucha pod sufit, chwytam rondel z wczorajszÄ… pomidorowÄ… i wylewam na gaz, syczy, przygotowanym talerzem rzucam w okno...
Otworzyłam oczy. Przecież to mój Niebieski!
– Zaraz ci podgrzejÄ™ – powiedziaÅ‚am i otworzyÅ‚am lodówkÄ™.
Przychodzi człek zmarnowany z pracy, a tu niezadowolona kobieta, lekko nie jest, ja go rozumiem. Właściwie. Zapaliłam najmniejszy palnik i postawiłam garnek na ogniu. Mięso przyjemnie zaskwierczało, dolałam pół szklanki wody, żeby nie spalić.
– Kochana jesteÅ› – powiedziaÅ‚ Niebieski i odszedÅ‚ w sinÄ… dal, ze zdrajcÄ… Borysem przy nodze.
Obrałam ziemniaki i w trakcie tej pożytecznej czynności doszłam do wniosku, że właściwie najwyższy czas coś postanowić, bo człowiek nie może żyć w niepewności. I jeśli ja nie zacznę tej rozmowy, to nigdy już, być może, nie będziemy rozmawiać. On sobie pojedzie, a mnie samą zostawi, a przecież jednak skoro tak napiera na ten ślub, to może byśmy przed wyjazdem zdążyli... Zamiast jechać na urlop, co mi Niebieski obiecał w zeszły czwartek.
Nastawiłam ziemniaki, otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej kawał żółtego sera. Francuzi jedzą sery oprócz obiadu, to ja też mogę.
Kiedy pakowałam w swoje naczynia krwionośne duże dawki cholesterolu, sprytnie ukrytego w serze, do kuchni wpadła Tosia i wrzasnęła:
– Co ty robisz?
Cholesterol wraz z talerzykiem, na którym był umieszczony, upadł mi na podłogę.
– Jem – odpowiedziaÅ‚am spokojnie, niepomna na to, że Å›rednica moich naczynek krwionoÅ›nych zmniejsza siÄ™ z każdym dniem. ZastanawiaÅ‚am siÄ™ zresztÄ…, czy nie przyspieszyć decyzji o Å›lubie, zanim do reszty mi uniemożliwi przepÅ‚yw krwi do mózgu.
Borys pojawił się znikąd, zaczął wcinać aż miło mój pyszny serek. I mlaskać.
OczywiÅ›cie, mogÅ‚am siÄ™ zdenerwować. Jestem specjalistkÄ… w denerwowaniu siÄ™ byle czym, ale w obliczu matury Tosi – przecież zdaje za gÅ‚upie dziewięć miesiÄ™cy – gÅ‚upi cholesterol może mi tylko pomóc znieść ten ciężki stres.
– Tosia, czemu krzyczysz?
– Dlaczego ty jesz takie Å›wiÅ„stwa? – Tosia popatrzyÅ‚a na mnie z obrzydzeniem. – I dlaczego rzucasz talerzami?
– Z nerwów – odpowiedziaÅ‚am po chwili, ponieważ prawda wydaÅ‚a mi siÄ™
najodpowiedniejsza.
– Przecież wszystko jest w porzÄ…dku – powiedziaÅ‚a niepewnie Tosia.
– No wÅ‚aÅ›nie – westchnęłam filozoficznie.
Tosia popatrzyła na mnie nie bez ubolewania, a potem podniosła pokrywkę.
– Przypalisz – powiedziaÅ‚a.
– Nie przypalÄ™.
Podniosłam się, talerz włożyłam do zlewu i podjęłam męską decyzję: porozmawiam teraz, natychmiast, z Adamem, bo zwariuję.
Adam siedziaÅ‚ na fotelu z nogami na stoliku i czytaÅ‚ gazetÄ™. PomyÅ›laÅ‚am sobie, że dawniej przy mnie nie czytaÅ‚, ale cóż. I wÅ‚aÅ›ciwie najwyższy czas, żeby parÄ™ rzeczy ustalić –
termin, czy co takiego, skoro mu tak bardzo zależy na ślubie.
– Adam?
– Hm? – Nawet nie podniósÅ‚ oczu.
Odrzuciłam szybko poczucie, że jestem odrzucana i postanowiłam nawiązać rozmowę.
– Musimy parÄ™ rzeczy ustalić przed twoim wyjazdem.
– Taaa... – zza gazety.
– Może nie chcesz w tej chwili rozmawiać?
– Nie... przecież rozmawiam.
|