Czterogodzinny skrót festiwalu Legendy gitary, na którym wystąpiła istna plejada znakomitości, reprezentujących różne rodzaje muzyki gitarowej, został pokazany w Stanach w systemie pay-per-view (odbiorcy telewizji kablowej płacą osobno za wybrany program). Jednorazowe obejrzenie występów w Sevilli kosztowało 19,95 dolara, ale przed Stonesami wyrastała już konieczność przeprowadzenia transakcji, w której w grę wchodziły miliony. Czekało ich podpisanie nowego kontraktu. Negocjacje zakończyły się 19 listopada i przyniosły lepsze rezultaty, niż można było tego oczekiwać. Zespół The Rolling Stones podpisał z wytwórnią Virgin kontrakt na nagranie trzech albumów, poczynając od 1993 roku. Stonesi otrzymali od nowego szczęśliwego (zaszczyconego?) „nabywcy" 44 miliony dolarów i lekką ręką dorzucili do transakcji prawa do dystrybucji katalogu Rolling Stones Records. Był to najbardziej lukratywny kontrakt płytowy wszech czasów. Zachwycony sfinalizowaniem umowy właściciel Virgin - pan Richard Branson -przyznał się Stonesom, że mając 18 lat widział ich na żywo w Hyde Parku. Ale już cztery miesiące później... sprzedał Virgin koncernowi Thorn-EMI, który jest dystrybutorem płyt Stonesów do dzisiaj! Business jest business. Umowę opijano do bladego świtu w ekskluzywnej londyńskiej restauracji Mosimann's - w radosnej imprezie nie wziął jednak udziału Bill Wyman. I nie pozostało to nie zauważone... Już w połowie lutego Bill udzielił wywiadu radiowego, emitowanego następnie przez kilka amerykańskich stacji, w którym - w sposób dotychczas niewyobrażalny w obozie Stonesów - zdystansował się do kolegów z zespołu. Mick był według niego „tuzinkowo brzmiącym wokalistą", Keith „wcale nie grał tak dobrze", a Charlie był tylko „prymitywnym perkusistą". Najciekawsza ocena - z ust nietuzinkowego i bardzo dobrze grającego wyrafinowanego basisty - przypadła w udziale najmłodszemu Stonesowi: „Ronnie zapomina wszystkie swoje solówki. Wydaje tylko z gitary jakieś koszmarne dźwięki i biega w kółko jak głupi". Kiedy w marcu Stonesi kręcili w Nowym Jorku teledysk do (skazanego na niepowodzenie) utworu Highwire - jako adekwatna scenografia posłużyło nabrzeże Pier 3 nad East River, niegdyś miejsce okrętowania wojska - nie było z nimi Billa. Jego nieobecność podsyciła już wtedy pogłoski na temat odejścia Wymana z zespołu. Nasilały się także doniesienia prasowe na ten temat, nadal brak było jednak oficjalnego komunikatu. Biuro prasowe Rolling Stonesów odmawiało ustosunkowania się do braku podpisu Billa na kontrakcie grupy z Virgin, ograniczając się do stwierdzenia: „Bill Wyman nie podjął jeszcze decyzji, dotyczącej jego przyszłości w zespole The Rolling Stones". Jednak w wywiadzie dla „Daily Mirror" Mick Jagger mówił o odejściu Billa tak, jakby było ono faktem: „Jeżeli będziemy zmuszeni znaleźć innego basistę, zrobimy to. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, ja sam zagram na basie. Bill nie ma już ochoty tego ciągnąć, ma poczucie, że zrobił już wszystko, co do niego należało. Próbowałem mu to wyperswadować - niestety bezskutecznie". Przyszłość The Rolling Stones po raz kolejny stała się niewiadomą... 277 Co, na szczęście, nie zbiło z tropu ani „Błyszczących bliźniaków", ani żadnego z prymitywów akompaniujących im w tuzinkowy sposób. Już w listopadzie ukazał się koncertowy album Richardsa, pod nieco przydługim, ale za to czytelnym, tytułem KEITH RICHARDS & THE X-PENSIVE WINOS LIVE AT THE HOLLYWOOD PALLADIUM, DECEMBER 15, 1988. Zawierał aż dziewięć z jedenastu (!) piosenek z TALK IS CHEAP oraz cztery numery z - szeroko pojętego -repertuaru Stonesów: Too Rude, Time Is On My Side, Happy oraz Connection. Keith pytany o powody wydania tak nietypowej płyty (czytaj: nietypowej dla polityki wydawniczej wielkich wytwórni) odpowiedział, że album jest przeznaczony dla zbieraczy bootlegów, którzy przepłacają z nawiązką za płyty słabej jakości - sam zaproponował im więc bootleg, znakomity pod względem technicznym. Wydaniu płyty towarzyszyło wydanie kasety wideo pod tym samym - lepiej go nie powtarzajmy - tytułem. Zadowolony ze swego dzieła Richards nazwał ów film „szkoleniowym". Nie dodał, czy dla publiczności, czy dla muzyków. A jeśli dla muzyków, to czy dla początkujących czy zaawansowanych. Keith miał wkrótce więcej powodów do zadowolenia. Już w styczniu - na dorocznej ceremonii - wprowadził (pośmiertnie) do Rock'n'Roll Hall of Famę twórcę gitary elektrycznej, konstruktora Leo Fendera. Na uroczystości w hotelu Waldorf Astoria w Nowym Jorku zabawiał zgromadzonych luminarzy show-busi-nessu udając, że czyta z jadłospisu, zamiast z przygotowanej przemowy, po czym stwierdził krótko: „Geniusz Fendera najpełniej objawił się nie tylko w tym, że wynalazł gitarę elektryczną, ale w tym także, że skonstruował towarzyszący jej wzmacniacz. Dał nam broń do ręki!..." A w marcu - po kilku tygodniach intensywnych prób w Nowym Jorku - gitarzysta zjechał do San Rafael w Kalifornii, w miłej kompanii kolegów z X-Pensive Winos. Zespół przystąpił do nagrywania nowego materiału w ekskluzywnie wyposażonym studiu The Site, łączącym wymogi nowoczesnego studia nagraniowego z warunkami pięciogwiazdkowego hotelu. Keith nagrywał tam przez dwa tygodnie - tylko nocą. We wrześniu ukończył pracę nad albumem - płyta nosiła tytuł MAIN OFFENDER i ukazała się już w październiku. Kiedy Richards podpisywał płytę w nowojorskim sklepie Tower Records, mieszczącym się na Broadwayu - przybyło tam około 3000 fanów. Jedynym sposobem na dostanie się do sklepu okazała się wręczona strażnikowi łapówka -stawkę szybko ustalono na 20 dolarów. Po ludzku. Keith Richards & The X-Pensive Winos nie zwlekając ruszyli w drogę. Wystąpili tym razem w tak egzotycznych miejscach, jak np. stadion Velez Sarsfield w Buenos Aires, gdzie oglądało ich 45 000 żywiołowo reagujących Argentyńczyków. Nie obyło się bez „europejskiego skrzydła" tournee. W legendarnym klubie Marquee w Londynie, zespół znanego gitarzysty oglądali znani bracia (jeden bardziej), Mick i Chris Jagger. Występ gitarzysty był udany, jednak bracia opuścili klub przed zakończeniem - bardziej znany z braci był dość natrętnie zaczepiany na widowni. Ale sam Mick także świetnie się bawił. Ukończył swój trzeci solowy album - WANDERING SPIRIT - dla wielu słuchaczy najlepszy z trzech. Wydawał single, realizował teledyski - kiedy w grudniu Jagger kręcił 278
|