ła usta serwetką i spojrzała groźnie na wcielenie niewinności spoglądające na nią rado- śnie...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
Durnik spojrzał na postrzępione kontury kilu o powierz­chni dwóch stóp kwadratowych, które tarły ściany, gdy rufa okrętu kołysała się leniwie na...
»
dotknąć Boga? Jak pod spojrzeniem słońca śnieg osuwa się z gór i z lodowca, który groził niebu, czyni potok w dolinie, tak w moje serce spływało...
»
- A teraz niespodzianka - podjął Max tak tajemniczo, że Atros, Ted i Anna spojrzeli po sobie z lekkim niepokojem...
»
Po upływie trzech czy czterech godzin zbudził się, spojrzał w dółi przeliczył oczyma zgraję napastników...
»
- Chcesz, qrde, pokonać Voldemorta, czy nie? – Snakes spojrzał na mnie ze złością i zniecierpliwieniem...
»
Mary Margaret spojrzała w jego stronę i z okrzykiem radości podbiegła, by rzucić mu się na szyję...
»
Jednakże gdy opuścił swe zakrwawione ręce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniały i napuchły tak, że nie mógł dłużej wytrzymać dotyku...
»
– Czy możesz przysiąc, że to nie twoja sprawka, Morgiano?Spojrzałam jej prosto w oczy...
»
Dwukrotnie otwierał jeszcze usta, żeby się do mnie odezwać, zanim się oddaliłem, i nawet zrobił krok za mną, lecz zatrzymał się i uderzając biczem po nogach...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


— Oficerowie, którzy próbują być mądrzejsi od swych kapitanów, mają przed sobą
krótką karierę, panie Cardones — poinformowała go.
— Mówi się trudno, ma’am. Przynajmniej picie kakao jest mniej odrażającym nało-
giem niż żucie gumy.
— Ty się rzeczywiście prosisz o kłopoty — oceniła Susan Hibson.
Po czym spokojnie sięgnęła do kieszeni, wyjęła paczkę gumy do żucia i prowokacyj-
nie wolno odpakowała jedną, włożyła do ust i powoli zaczęła żuć. Cardones wzruszył
bezradnie ramionami z miną uciśnionej niewinności, ale widząc błysk w jej zielonych
oczach, nie podjął wyzwania.
Wokół stołu rozbrzmiała kolejna fala śmiechu.
Honor rozsiadła się wygodniej i założyła nogę na nogę. Ta kolacja była formą uczcze-
nia pierwszego zwycięstwa i cieszyła się, że upłynęła w luźnej i wesołej atmosferze. Poza
Tschu i Kanehamą w przestronnej jadalni kapitańskiej obecni byli wszyscy starsi ofice-
rowie okrętu. Kanehama miał wachtę, a Tschu w ostatniej chwili zatrzymały jakieś pro-
blemy w siłowni numer jeden. Nie wyglądały na zbyt poważne, ale podobnie jak Honor
Tschu wyznawał zasadę, że należy się zajmować problemami natychmiast, gdy się poja-
wią, a nie dopiero wtedy, gdy stają się krytyczne.
158
— Jak poszło z gubernatorem, ma’am? — zainteresowała się Jennifer Hughes.
— Idealnie... w teorii.
— W teorii, ma’am? — powtórzyła zdziwiona Hughes.
— Gubernator Hagen zamknął ich jak należy w areszcie i podziękował, tylko coś
dziwnie spieszno mu było, żebyśmy sobie już odlecieli. — Honor spojrzała na Hibson,
która dowodziła konwojem.
Piraci zostali dostarczeni skuci, zgodnie z przepisami, ale Susan Hibson była zbyt
doświadczonym oficerem Korpusu, by pewne drobiazgi nie wzbudziły jej podejrzeń...
mimo że nie miała treecata, który przekazywałby jej uczucia innych. Na przykład ol-
brzymiej ulgi tłustego kapitana na widok gubernatora. Co zdecydowanie nie należało
do normalnych odczuć przestępcy na widok sędziego.
— Faktycznie, strasznie mu się spieszyło — potwierdziła Hibson z niesmakiem.
— I nie spodobała mu się pani decyzja o zniszczeniu ich okrętu, ma’am. Zauważyła
pani?
— Zauważyłam i nie uwierzyłam, że chciał go przekazać celnikom na patrolowanie...
cóż, nie pierwszy raz nas to spotyka, zgadza się? Obawiam się, że przeżyję jego nieza-
dowolenie, natomiast oni nie przeżyją, jeśli, jak podejrzewam, gubernator ich wypuści
i da inny okręt.
— To znaczy, że mówiła pani poważnie o tym, co ich czeka przy powtórnym spo-
tkaniu, ma’am? — spytała Hibson i widząc potakujący gest Honor, dodała z satysfakcją:
— To dobrze.
Susan Hibson mierzyła nieco mniej niż sto sześćdziesiąt centymetrów i była drob-
nej budowy, ale w jej rysach, a zwłaszcza w oczach nie było nic miękkiego. Była Marine
do szpiku kości, a Marine nienawidzili piratów. Honor podejrzewała, że istotnym ele-
mentem tej nienawiści był fakt, iż to oni stanowili większość grup abordażowych i ja-
ko pierwsi mogli naocznie przekonać się, jakie zbrodnie popełniali piraci na pokładach
zdobytych okrętów.
— Osobiście wolałabym ich nie rozstrzeliwać: to zajęcie dla katów, nie dla Marines
— odezwała się po chwili Honor — ale jeśli okaże się to jedynym sposobem fizycznego
uniemożliwienia im powrotu do zawodu, to nie będziemy mieli wyjścia. I tak najpierw
ich uczciwie osądzimy. Z pragmatycznego punktu widzenia może się okazać, że będzie-
my musieli zrobić to tylko raz: reszcie wystarczy świadomość, że nie żartujemy.
— To podobnie jak ze szczepieniem profilaktycznym, milady — dodała ciemnowło-
sa chirurg komandor porucznik Angela Ryder słynąca z roztargnienia objawiającego się
częstym noszeniem lekarskiego kitla zamiast uniformu. — Nie lubię zabijania ludzi, ale
jeśli ta lekcja zadziała, to w ogólnym rozrachunku będziemy zmuszeni zabić ich znacz-
nie mniej.
159
— O to właśnie mi chodzi, Angie — potwierdziła Honor. — Jak miałam poprzednio
okazję zauważyć, piratami zostają dość specyficzni ludzie. Są przekonani, że są zbyt do-
brzy, zbyt sprytni i mają zbyt wiele szczęścia, by skończyć jako nieboszczycy po złapa-
niu przez władze i po procesie. Wiedzą naturalnie, że części z nich przytrafia się podob-
ny finał, ale jest to wiedza teoretyczna, bowiem im samym nic się nie może przytrafić.
I przykro to przyznać, ale większość ma rację, choć nie jest to ich zasługa. Konfederacja
obejmuje sferę o średnicy stu pięciu lat świetlnych, czyli obszar jakichś sześćdziesięciu

Powered by MyScript