- Życzenie Waszej Wysokości jest dla mnie rozkazem...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
— Pewnie zechce pan zobaczyć zwłoki?— Ależ nie! Zwłoki mnie nie interesują...
»
Wtedy z nagła ozwał się z niebios cudowny głos, wychwalający mój czyn miłosierny:— Niech mnie wszyscy diabli, synu! To ci będzie policzone!— A niech...
»
Dzwoniono na Angelus, kiedy zjawił się obok mnie wieśniak włoski na ośle swoim i obadwa zdjęliśmy kapelusze, po krótkiej modlitwie wraz przez toż uczestnictwo w...
»
Dwukrotnie otwierał jeszcze usta, żeby się do mnie odezwać, zanim się oddaliłem, i nawet zrobił krok za mną, lecz zatrzymał się i uderzając biczem po nogach...
»
Chłopiec przez cały czas obserwował mnie uważnie i chyba odgadł moje myśli, gdyż powiedział: - Ten człowiek był prawdziwym czarownikiem, prawda? O mało...
»
88 — E! — powiada on do mnie ze słodkawą miną...
»
W drodze do Dachau Po aresztowaniu, gdy mnie ciupasem transportowana do obozu koncentracyjnego w Dachau, podróż przedstawiała się w ten sposób, że w...
»
— Posłano mnie tutaj, żebym dowiedział się, czego potrzebujecie — zwrócił się do najstarszej kobiety...
»
— Nie wiem, o co mnie oskarżasz — powiedziała i właściwie nie do końca było to kłamstwem...
»
Będziecie nazywali mnie Camille i będziecie rozmawiali tylko ze mną...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Ale Eminencja wie przecież, że nosi on tylko tonsurę, ani z niego subdiakon, ani diakon, ani nawet nie ma święceń kapłańskich.
- To bagatelka - przerwał regentowi Dubois. - Biskup z Nantes powie Jego Wysokości, że wszystkie te stopnie mogą być nadane w ciągu jednego dnia.
- Przecież nigdy jeszcze nikt nie piął się po tej drabinie z taką szybkością!
- Owszem, powołam się tu na świętego Ambrożego.
- A zatem - roześmiał się regent - skoro masz, księże, za sobą ojców Kościoła, nie mogę pisnąć ani słowa. Oddaję cię pieczy biskupa de Tressan.
- I ja zwrócę go Waszej Wysokości z pastorałem i mitrą.
- Ale trzeba przecież mieć licencjat - zauważył regent, którego zaczęła w końcu bawić owa dyskusja.
- Mam to obiecane przez uniwersytet w Orleanie.
- Potrzebne ci jeszcze inne świadectwa, biskupie pismo przyzwalające...
- Od tego jest Besons!
- A świadectwo moralności, dobrych obyczajów?
- Otrzymam je, i to z podpisem kardynała de Noailles.
- Och, księże, szczerze ci tego odradzam!
- Wasza Wysokość zatem wystawi mi sam świadectwo. I, do diaska, podpis regenta Francji będzie miał nie mniejszy kredyt w Rzymie niż podpis byle kardynała.
- Dubois - ozwał się regent - proszę o nieco więcej respektu dla książąt Kościoła.
- Wasza Wysokość ma rzeczywiście rację, bo czy można przewidzieć, kim się kiedyś człowiek stanie?
- Ty miałbyś zostać kardynałem! Coś takiego! - zawołał regent wybuchając śmiechem.
- Skoro Wasza Wysokość nie chce ofiarować mi błękitnej wstęgi z orderem Ducha Świętego, bom nie szlachcic - powiedział Dubois - muszę zadowolić się purpurą, czekając na coś lepszego.
- Na coś lepszego, kardynale?!
- Bo i dlaczego nie miałbym zostać pewnego dnia papieżem?
- Istotnie. Borgia nim był!
- Bóg obdarzył nas obu dobrym zdrowiem, a więc Wasza Wysokość długo pożyje i może jeszcze zobaczy wiele innych rzeczy.
- Dalibóg! - odparł regent. - Wiesz dobrze, że kpię sobie ze śmierci.
- Niestety! Aż nadto.
- Czyżbyś chciał, abym przez ciekawość został tchórzem?
- Nic by w tym nie było złego; i tak na początek Wasza Książęca Wysokość postąpiłby słusznie, zaprzestając swoich nocnych eskapad.
- A to dlaczego?
- Nade wszystko dlatego, że Wasza Wysokość ryzykuje życiem.
- Ech, co mi tam!
- I z innej przyczyny również.
- Z jakiej?
- Z takiej, że dla Kościoła są one przedmiotem skandalu - powiedział Dubois z miną hipokryty.
- A idź do diabła!
- No i proszę - zwrócił się Dubois do Tressana - pośród jakich to libertynów i zatwardziałych grzeszników jestem zmuszony żyć! Mam nadzieję, że Eminencja weźmie pod uwagę moją sytuację i nie okaże się nazbyt surowy wobec mnie.
- Zrobimy, co się tylko da, księże biskupie - odparł Tressan.
- Kiedy to nastąpi? - spytał Dubois nie chcąc tracić ani chwili.
- W momencie, kiedy ksiądz będzie gotów.
- Proszę o trzy dni.
- Doskonale! Czwartego dnia będę na usługi.
- Dziś jest sobota, do wtorku zatem!
- Do wtorku - zgodził się Tressan.
- Muszę tylko uprzedzić księdza zawczasu - dodał regent - że przy twojej sakrze zabraknie pewnej dość znacznej osobistości.
- Kto ośmieliłby się znieważyć mnie w ten sposób?
- Ja.
- Wasza Książęca Wysokość stawi się niezawodnie i zasiądzie w oficjalnej loży.
- Mówię ci, że nie.
- Zakładam się o tysiąc ludwików.
- A ja ci daję na to moje słowo honoru.
- Podwajam stawkę.
- Cóż za bezczelność!
- Do wtorku, Eminencjo; do spotkania na mojej sakrze, Wasza Książęca Mość.
I Dubois wybiegł uradowany, aby rozgłaszać wszędzie wieść o swoich awansach.

Powered by MyScript