Rauschning nie ukrywa, że boi się Hitlera; nazywa go „największym czarodziejem i arcykapłanem religijnych misteriów nazizmu”. Wydaje się oczywiste, że od początku ich znajomości Hitler uważał Rauschninga za człowieka, któremu może się zwierzyć; dyskutował z nim o sprawach, do których nie mieli dostępu wysocy rangą członkowie nazistowskiej hierarchii. Szczególnie dużo mówił o swej fascynacji mistycyzmem. Rauschning pisze: „Hitler kochał rozmowy na tematy mistyczne. Trudno nie myśleć o nim jako o medium. Przez większość czasu media wyglądają i zachowują się jak zwykli ludzie, by nagle ujawnić swoje nadnaturalne zdolności, stawiające ich ponad otoczeniem. Ta moc mediów przychodzi jak gdyby z zewnątrz – niczym gość z innej planety. Medium staje się nawiedzone. Kiedy zaś trans mija, powraca do przeciętności. Hitler był bez wątpienia nawiedzany w taki właśnie sposób”. Rezultatem poznania przez Rauschninga mistycznych cech Hitlera były dyskusje o nadludziach, którzy zgodnie z nadziejami tego ostatniego mieli pojawić się na Ziemi. Dwie z zanotowanych przez Rauschninga rozmów, jeżeli brać je dosłownie, zdają się potwierdzać, że Hitler rzeczywiście widział jedną z takich istot. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, iż opisy te są zwykłymi, niekontrolowanymi fantazjami, które führer niejednokrotnie prezentował. Tak czy inaczej dokumentują one głębię jego wiary w tę szczególną ideę. Przy pierwszej okazji, po dłuższej rozmowie na temat przyszłego nadczłowieka, Hitler zwierzył się nagle Rauschningowi: „Nowy człowiek jest już wśród nas. Jest tutaj! Jak się to panu podoba? Zdradzę panu pewien sekret. Miałem wizję nowego człowieka, człowieka nieustraszonego, przerażającego tak bardzo, że aż się cofnąłem”. Inne takie dramatyczne spotkanie Hitler miał przeżyć w swym „Orlim Gnieździe”, położonym w górach Bawarii gmachu o szklanych ścianach, pod którym aż gęsto było od tuneli, niczym w tak desperacko poszukiwanej przez wodza Szambali. Oto jak opowiada o tym zdarzeniu Rauschning: „Mój informator szczegółowo opisał dziwną scenę – nie uwierzyłbym w tę relację, gdyby nie pochodziła z wiarygodnego źródła. Hitler stał w swym pokoju, chwiejąc się i wodząc dookoła dzikim wzrokiem. »To on! To on! On tu był!« – wykrztusił. Usta miał zupełnie białe, po twarzy spływał mu pot. Nagle zaczął recytować liczby, dziwaczne słowa i urywane zdania; wszystko kompletnie pozbawione sensu. Brzmiało to okropnie. Używał dziwnie skonstruowanych i całkowicie niezgodnych z niemiecką składnią wyrażeń. Potem stanął nieruchomo, poruszał tylko ustami. Zrobiono mu masaż i zaproponowano coś do picia, ale nagle wybuchnął znowu: »Tam! Tam w rogu! Kto to?« Zaczął tupać i wykrzykiwać, jak miał w zwyczaju. Pokazano mu, że w pokoju nie ma nic niezwykłego, aż stopniowo się uspokoił”. Przypuszczano, że dziwne konstrukcje słowne używane przez Hitlera mogły być językiem ludu Vril-ya, opisanego przez Bulwera Lyttona, i że Hitler użył ich, usiłując porozumieć się z przybyszem. Jest to jednak czysta spekulacja. Szczegóły dotyczące organizowanych przez Hitlera ekspedycji prowadzą nas do pewnych, choć nieco rozczarowujących wniosków. Eric Norman, autor książki This Hollow Earth, pisze: „Przechwycone po upadku Trzeciej Rzeszy dokumenty nazistowskie wskazują na to, że Hitler i jego zwolennicy zorganizowali wiele nieudanych ekspedycji... Sfrustrowanym geografom i naukowcom niemieckim rozkazano odnaleźć tunele prowadzące do siedzib ludu Vril-ya. Kopalnie w Niemczech, w Szwajcarii i we Włoszech przeczesywano skrupulatnie w poszukiwaniu korytarzy wiodących do kraju podziemnych miast. Hitler nakazał nawet pewnemu pułkownikowi o zapędach intelektualnych zbadać dokładnie życie Bulwera Lyttona, mając nadzieję, że dowie się, kiedy i gdzie autor odnalazł groty Vril-ya... Od roku 1936 naziści w regularnych odstępach czasu wysyłali elitarne oddziały do jaskiń i kopalń Europy. Całe ekipy speleologów przeszukiwały jaskinie, polując na nowego, wysoko rozwiniętego człowieka”. Pomimo całej serii niepowodzeń, z których każde powodowało wściekłe tyrady Hitlera oraz żądania, aby starano się jeszcze usilniej, jedno zaledwie odkrycie miało jakieś realne znaczenie. Dokonano go w Czechosłowacji w 1939 roku. Jeszcze przed aneksją tego kraju szperacze hitlerowscy przeszukiwali archiwa Rzeszy pod kątem wszelkich europejskich legend, w których mowa o jaskiniach, tunelach czy kopalniach, co mogłoby wskazywać na istnienie w tych miejscach tradycji podziemnego świata. Legendy czeskie mówiły o wielu miejscach, w których miały żyć pod ziemią istoty wyższego rzędu. Jaskinia Borodla w pobliżu miejscowości Aggtelek na Węgrzech, którą badał Hitler w poszukiwaniu tunelu prowadzącego do Agharti. Dwie oddzielne ekipy wyruszyły, aby sprawdzić te wiadomości, nie zachowały się jednak żadne zapiski mówiące o wynikach ich badań. Cała czeska operacja zostałaby zapewne całkowicie zapomniana, gdyby jeden z uczestników powstania słowackiego nie odkrył w październik 1944
|