Grupa objęta badaniami była zresztš a. W 60 lat póniej przeprowadziłem analogiczne badania. Okazało *; że liczba takich studentów medycyny w Warszawie sięgała 46%. **wicie w sytuacji, kiedy to powszechnie głoszono tezę o znacz- przyspieszeniu inicjacji, taki wynik musiał budzić zainteresowa- - i wštpliwoci. Sięgnęlimy po dane na temat pochodzenia stu- tów medycyny w końcu XIX w. Okazało się, że wywodzili się oni ůe ze sfer mieszczańsko-kupieckich, wolnych zawodów i w nie- *kim stopniu ziemian. Chłopskiej młodzieży było niewiele. Otóż *:*60 łat póniej takiego rodowiska w ogóle nie było. * " ' Po prostu analogicznej grupy znaleć nie sposób. Jednak różnica 1 Wyniki badań opublikował w czasopimie "Zdrowie" w 1898 r. * * Biologiczne i medyczne. . . 97
wyników jest tak duża, że nie można mówić o przyspieszeniu inicja- cji, ale raczej o jej opónieniu. Jak ocenić fakt wczesnej, przedmałżeńskiej inicjacji seksualnej młodzieży? Sprawa nie jest prosta. Nie majš wštpliwoci ortodok- syjni autorzy katoliccy (K. Winiewska-Roszkowska: Eros zbłška- ny), których argumenty opierajš się na przesłankach filozoficzno- -religijnych. Dla nich aktywnoć seksualna przed małżeństwem jest nie do zaakceptowania i musi być zwalczana. Stojšc na stanowisku laickim, trzeba stwierdzić, że zjawisko jest tak częste, że nie można skwitować go tylko prostym zakazem. Zresztš w tym zakresie zakazy nie działajš. Oczywicie, czym innym jest przedmałżeńskie współżycie seksualne ludzi już dojrzałych, ma- jšcych przy tym często plany rodzinne, czym innym - współżycie seksualne ludzi naprawdę bardzo młodych, niedojrzałych, nieuwia- domionych. To już poważny problem pedagogiczny. Oczywicie, każdy pedagog będzie kierował się w swej pracy tak- że przesłankami filozoficznymi i własnym przekonaniem opartym na stosunku do relig. I to jest prawo każdego wychowawcy, zwłaszcza jeżeli ujawnia on doć otwarcie ródła inspiracji swoich poglšdów. Pedagodzy laiccy nie majš takiej łatwoci, muszš kierować się racjo- nalnymi przesłankami i przytaczać w rozmowach z młodzieżš rzeczo- we argumenty. Mylę, że wszyscy sš przekonani, że na inicjację powinien przyjć właciwy czas. Tylko nikt nie wie, kiedy jest ten właciwy czas. Na pewno nie jest dobrze, jeżeli współżycie rozpoczyna się zbyt wcze- nie. Ale czy nie jest le, jeżeli zbyt póno? Czym ryzykujš młodzi ludzie rozpoczynajšcy współżycie w wieku poniżej 18 lat? W naszym kraju 18 lat to wiek pełnoletnoci i- słusznie czy nie - ludzi tych powinnimy traktować już jako doro- słych. Najpoważniejszym powikłaniem współżycia seksualnego osób młodych jest niewštpliwie cišża. Istnieje co prawda jakby samo- obrona natury w postaci niepłodnoci okresu dojrzewania, przynaj* mniej stwierdzona u dziewczšt, ale i tak przypadków cišży nieletnicb jest dostatecznie dużo, by uznać to za poważny problem. Każde roz- wišzanie - urodzenie dziecka nie chcianego, dziecka, dla którego nie ma miejsca na wiecie, ezy też przerwanie cišży - jest wyjciem złym, niedopuszczalnym. Oczywicie takie stwierdzenie jest tylka 'ęknš figurš retorycznš, bo jakie rozwišzanie problemu musi tšpić. I następuje. Jednak zawsze złe. Nawet na Zachodzie, *r krajach, w których trudno mówić o zaniedbaniach w tym zakresie, 'e nieletnich - nie chciane i nie planowane nie należš do wyda- ń wyjštkowych. Jeżeli pierwszy stosunek jest wielkim wydarze- ,*em, jest czym wyjštkowym i niepowtarzalnym, to trudno oczeki- *r*ć, by młodzi myleli o tym, by zabezpieczyć się, by kupić prezer- ,*vatywę itp. Nic jednak nie zwalnia wychowawców od mšdrego propagowania *zttykoncepcji. :y Kolejnym niebezpieczeństwem niedojrzałych inicjacji jest możli- *oć przeżycia negatywnych odczuć, co może prowadzić niekiedy .*rost do szoku, a kiedy indziej zacišżyć na dalszej przyszłoci tycznej. To niebezpieczeństwo zasadniczo dotyczy dziewczšt. łopcy rzadko pierwszy stosunek przeżywajš jako co negatywne- *Ó, najczęciej zresztš to oni sš inicjatorami. Ale jeżeli chłopak *est uwiedziony przez starszš kobietę, to takie uczucia, jak niesmak, zawód, a także awersja, mogš powstać. Czy często? Nie wiem. Ale ń1e jest to wykluczone. Dziewczęta pierwszy stosunek traktujš z reguły znacznie głębiej **v*r zwišzku z nim przeżywajš wiele wštpliwoci, lęków itp. I znów *"badań Z. Izdebskiego wynika, że tylko 19% dziewczšt w czasie ***rwszego stosunku nie bałó się. Pozostałe przeżywały jakie lęki. **t to i tak poprawa, bo w badaniach sprzed 12 lat w ogóle nie było *tEwczšt, które niczego by się nie bały. Czego boj š się dziewczyny? Kolej no : cišży (ponad 50%a ), tego, ię niewłaciwie zachowa, że się skompromituje przed partnerem (*6,5"%), chorób wenerycznych (tylko 1,2%, co akurat nie wiadczy * - chorobš można zarazić się zasadniczo tylko od partnera nie- ego), że popełnia grzech (13%), rodziców (13%). Mylę, że *e ostatnie grupy można potraktować jako wspólnš kategorię- *'tadomoć naruszania norm, działania wbrew uznawanym zasa- . Do tego dochodzi lęk przed defloracj š, j ako czym nieodwra- *lnym, stygmatyzujšcym, a także niekiedy przed bólem. U wielu :ewczšt także widok nagiego mężczyzny w stanie podniecenia seksualanego budził przerażenie. Większoć dziewczšt w czasie pierwszego stosunku nie doznaje *y*fakcji seksualnej, a już orgazm należy do rzadkoci. W ogóle 98 99
młode dziewczęta nie sš dojrzałe do orgazmu, a technika współżycia seksualnego stosowana przez młodych, nieopanowanych i nie dou- czonych chłopaków także nie stwarza nadziei na sukces. Pierwszy stosunek jest więc dla dziewczyny czym bardzo znaczš- cym, ale - niestety - raczej w sensie negatywnym. Jeżeli dziewczy- na kocha chłopaka, to po prostu spełnia ofiarę na jego rzecz- i to może być dla niej ródłem niekłamanej satysfakcji. Ale jeżeli nie kocha naprawdę, a ulega tylko modzie, namowie lub presji otoczenia? H. Malewska stwierdziła, że dziewczyna, która odbywa pierwszy stosunek płciowy z nie kochanym mężczyznš, ryzykuje oziębłociš płciowš. To wydaje się przekonywajšce i oczywiste. Jednakże bada- nia Grodzkiego (powtórzone po 25 latach badania Malewskiej) wykazały, że praktycznie kobiet oziębłych nie ma. Albo więc dziew-
|