Pewnego razu na Placu św. Piotra zabił lancą pięć byków, a szóstego pozbawił głowy jednym cieciem miecza. Buchard pisał: „Był tak spragniony widoku krwi, że podobnie jak cesarz Kommodus, dokonywał rzezi jedynie dla podtrzymania swej żądzy”. Pewnego dnia posunął się tak daleko, że nakazał otoczyć Plac św. Piotra palisadą, a następnie zagonił do środka więźniów – tak mężczyzn, jak kobiety i dzieci. Następnie nakazał związać im ręce i nogi, po czym sam uzbrojony dosiadł rączego rumaka i przypuścił na nich straszliwy atak. Niektórych zastrzelił, innych ściął mieczem, tratując kopytami końskimi. W niecałe półgodziny krążył w koło w kałużach krwi, pośród martwych ciał swych ofiar, podczas gdy Jego Świątobliwość i madame Lukrecja cieszyli się na balkonie widokiem tej makabrycznej sceny. Prześcignął swego ojca nawet w uganianiu się za kobietami. Swego czasu uprowadził żonę pewnego mężczyzny, zgwałcił ją, a następnie zamordował. Gdy zaś syfilis coraz bardziej dawał mu się we znaki, stał się nieczuły na wdzięki kobiet – „a jedyną łaską, jaką obdarzał młode damy, było służenie przez kilka dni w jego rozpuście, po czym wrzucał je do Tybru”. Cezar nigdy nie czul się dobrze w roli duchownego. Nad odprawianie mszy przedkładał polowania i uwodzenie kobiet. Po śmierci Juana pragnął przejąć piastowana przez niego funkcję naczelnika papieskich wojsk. Najpierw jednak potrzebował tytułu i odpowiedniego stanowiska. Sądził również, że do jego obowiązków należy zapewnienie dalszego trwania rodu Borgiów, co wiązało się oczywiście z posiadaniem dzieci. Podczas pobytu w Neapolu, gdy negocjował warunki zawarcia drugiego małżeństwa Lukrecji, Cezar spotkał Carlottę, pracowitą córkę króla Federigo. Wkrótce wystąpił z propozycją jej poślubienia, ale wtedy król Federigo zaznaczył słusznie, że przecież jest on kardynałem. Po czym Federigo oświadczył papieżowi: „ Jeżeli znajdziesz syna, który poślubi mą córkę i pozostanie kardynałem, wtedy rozwiążę tę propozycję”. W rzeczywistości Federigo grał na zwłokę. Aż nadto dobrze zdawał sobie sprawę, że jeżeli Cezar poślubi jego córkę, grozi mu śmierć, jako że jedynie on stałby wtedy na drodze Cezara do objęcia neapolitańskiego tronu. W wieku dwudziestu dwu lat Cezar zwrócił się z prośbą o opuszczenie Świętego Kolegium, wciąż mając na względzie poślubienie Carlottę. Aleksander wyraził zgodę, ponieważ w owym czasie twarz Cezara pokrywały już pręgi i ciemne krosty drugiego stadium syfilisu. Jeden z kardynałów wtrącił jednak, że jeżeli wszyscy mogliby rezygnować z tak trywialnych przyczyn, to zapewne nikt by tam nie pozostał. W owym czasie Carlotta przebywała we Francji. Król Ludwik XII Francuski obiecał Cezarowi udzielenie pomocy w zamian za uzyskanie rozwodu z obecną żoną, Jeanne de Valois. Pragnął bowiem poślubić Annę Angielską. Wkrótce Jeanne zmuszono do złożenia oświadczenia, że małżeństwo nie zostało skonsumowane z powodu jej wad anatomicznych, a wtedy Cezar dopełnił resztę formalności. Po zdjęciu kardynalskiego kapelusza Cezar uzyskał tytuł księcia Valentinois, po czym udał się do Paryża, gdzie próbował wywrzeć odpowiednie wrażenie na Carlottcie. Prezenty ślubne i inne bagaże kosztowały fortunę. Na przetransportowanie ładunku z Civitavecchia do Marsylii potrzebował aż sześciu francuskich galer. Cezarowi towarzyszył orszak składający się z bodaj dwustu osób. On sam nosił strój z aksamitu i adamaszku, a jego rumaka podkuto srebrnymi podkowami. Jego paziowie przywdziali tuniki wyszyte srebrną i złota nicią. Na szyjach mieli naszyjniki ze szmaragdów i szafirów, a ich buty przyozdabiały perły. Gdy zbliżano się do Paryża, podkuto złotem nawet muły transportujące zapasy, choć tak wiele z nich po drodze straciło owe drogocenne podkowy. A jednak Carlotta nie dała się zwieść tym zewnętrznym oznakom bogactwa. Odrzuciła starania Cezara. Wiedziała też, że jej ojciec sprzeciwia się planowanemu związkowi. Zadecydował wszakże fakt, że w owym czasie Carlotta była już zakochana w bretońskim szlachcicu, a poza tym mówiła, że nigdy nie poślubi syna z nieprawego łoża kapłańskiego. Wtedy włączył się Aleksander. Nalegał, by tak czy owak planowany ślub się odbył, ponieważ w przeciwnym razie ród Borgiów stanie się pośmiewiskiem całej Europy. Prawdę mówiąc Carlotta wcale nie uchodziła za osobę szczególnie atrakcyjną, co wszakże nie przeszkadzało Cezarowi, który pragnął jedynie wynikającej z tego związku władzy. Co więcej na francuskim dworze uznano go za „najprzystojniejszego mężczyzną epoki” i to pomimo wysuszonej syfilisem cery i szpecącej wysypki. Tak czy owak afront od niezbyt urodziwej kobiety był dla niego ogromnym poniżeniem. Sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót, gdy pojawili się emisariusze od króla Federigo. Przynosili wiadomość, która głosiła: „Papieskiemu dziecku z nieprawego łoża król nie zamierza oddać nie tylko prawowitej córki, ale nawet dziecka bękarta”.
|