Cienka smuga dymu ulatywała w przejrzyste, niebieskozielone niebo przed kolumną jeźdźców...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
16|98|Kiedy recytujesz Koran, to szukaj ucieczki u Boga przed szatanem przekletym!16|99|Nie ma on bowiem zadnej wladzy nad tymi, którzy uwierzyli i którzy ufaja...
»
co są najgotowsi do ofiary? Posłuchajcie! Chcecie walki? Macie ją przed sobą; godna Polski i polskich dzieci, będzie to bój nie mniej srogi, nie mniej...
»
— czyż nie Å›miano siÄ™ z mitycznych bogów? Nawet zjawiska peÅ‚ne powagi, ba — tragiczne, bywajÄ… przedmiotem żartów...
»
— Wszystko w porzÄ…dku? — Jane podeszÅ‚a szybko, przed fotelem Adriana, do łóżka męża...
»
Po jakichś pięciu minutach zapadałem zwykle w rodzaj półsnu, po czym roztaczałem przed sobą taką wizję: Oto w moim ciele wyraża się doskonałość Boga...
»
276Diddleya, i wyst¹pi³ przed szeœciotysiêczn¹ widowni¹ festiwalu zapowiedziany przez Boba Dylana, z którym jamowa³ wczeœniej w znanym temacie Shake, Rattle And...
»
Tak twierdzi Brandes, żyd z Kopenhagi, który przez 22 lata był przeciwnikiem sjonizmu, aż wreszcie wyraźnie wyznał przed światem całym, że nie widzi...
»
Pewnego dnia obserwowany przez Serkisofa chłopak znów wyruszył przed siebie bez celu i wtedy na dworcu autobusowym udało mu się odnaleźć „to coś", co mogło...
»
– Dom, z którego przed chwilÄ… wyszÅ‚aÅ› – przytaknÄ…Å‚ kot...
»
Simonides i Estera przybyli przed kilku dniami z Antiochii; ciężka to była podróż dla kup- ca, bo przebył ją w lektyce, do dwóch umocowanych wielbłądów,...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Brede skulił się pod kurtką, żeby osłonić uszy przed wiatrem, kiedy oddział z trudem szedł przez kopce ubitego śniegu na drodze do Fenardu.
W przeciwieństwie do Brede’a Kadara miała na głowie wełnianą czapkę. Oboje nosili grube, obszyte baranicą rękawice.
– PrzeklÄ™ty wiatr...
– Zawsze coÅ› przeklinasz, Vorban.
– Zamknij jadaczkÄ™, Sestal.
Brede i Kadara wymienili spojrzenia i pokręcili głowami.
– A niby dlaczego? Za wiele narzekasz. Przynajmniej nam pÅ‚acÄ…. Chcesz być wieÅ›niakiem? Siedzieć zagrzebany w tym Å›niegu i czekać, aż wiosna zamieni wszystko w bÅ‚oto?
– Za co pÅ‚acÄ…... za odmrażanie tyÅ‚ków przy Å›ciganiu zÅ‚odziei, którzy nie sÄ… zÅ‚odziejami? Tylko patrzeć, jak bÄ™dziemy walczyć z żoÅ‚nierzami Certis. I co wtedy?
– Już dobra – warknÄ…Å‚ dowódca oddziaÅ‚u.
Kadara wpatrywała się w dym.
– ZaÅ‚ożę siÄ™, że to nastÄ™pny handlarz.
– W powrotnej drodze – dodaÅ‚ Brede.
– SkÄ…d możesz wiedzieć? – zapytaÅ‚ Vorban jadÄ…cy za Brede’em.
Brede odwrócił się w siodle.
– W ten sposób dostajÄ… swoje towary i pieniÄ…dze, a Spidlar nic z tego nie ma. Nie krzywdzi to ich kupców, tylko naszych.
– Już dobra – powtórzyÅ‚ dowódca oddziaÅ‚u.
– ...już dobra... – przedrzeźniaÅ‚ Vorban na tyle cicho, żeby sÅ‚yszeli to tylko jadÄ…cy obok.
Jeźdźcy posuwali się mozolnie przez ubity, pokryty cienką warstwą lodu śnieg, który zamarzł, stopił się i znowu zamarzł.
– Sprawdźcie broÅ„.
Na wzgórzach na wprost nich płonął ogień, a na wzgórza na wschodzie wjeżdżała kłusem grupka jeźdźców, prowadząc trzy konie i zostawiając za sobą dymiące wozy, Mieli na sobie ciemną purpurę Gallos.
– ...psiakrew... – wymamrotaÅ‚ Vorban.
Brede i Kadara spojrzeli po sobie bez słowa.
– ...Å›wiatÅ‚o i ciemność... psiakrew... – powtórzyÅ‚ Vorban.
LXXV
Szczupły mężczyzna w bieli spojrzał ponownie na przedmiot na stole, a potem na skrzynkę, z której go wyjął. Cofnął dłonie od ciemności, która otaczała jedno i drugie.
– Gdzie to dostaÅ‚eÅ›, Fydel?
– U kupca imieniem Willum. W Fenardzie – odpowiedziaÅ‚ brodaty mężczyzna, również w bieli, chociaż on nie nosiÅ‚ ani biaÅ‚o-zÅ‚otych gwiazd na koÅ‚nierzu, ani amuletu na szyi.
– WyglÄ…da na coÅ› z Recluce.
– Przy pogardzie czarnych do skomplikowanych zabawek? – prychnÄ…Å‚ flegmatyczny biaÅ‚y mag. – Nie twierdzisz chyba, że ci twardogÅ‚owi konserwatyÅ›ci pozwoliliby na coÅ› takiego, co, Jeslek?
– Raczej nie. Ale poÅ‚Ä…czenie naturalnego drewna, czarnego żelaza i Å‚adu... kto jeszcze mógÅ‚by to wytworzyć? Czy kupiec powiedziaÅ‚, gdzie to dostaÅ‚?
– Z poczÄ…tku nie chciaÅ‚. PrzycisnÄ…Å‚em go trochÄ™. SpociÅ‚ siÄ™, ale nie powiedziaÅ‚. Zanim mnie zobaczyÅ‚, mówiÅ‚ ludziom, że to cudowna zabawka, którÄ… przywiózÅ‚ z daleka. KtoÅ› zapytaÅ‚ go, czy zrobiÅ‚y jÄ… te czarne diabÅ‚y. RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ tylko i powiedziaÅ‚, że nie pochodzi z aż tak daleka. DopadÅ‚em go później... odpowiedziaÅ‚ na parÄ™ pytaÅ„. Zanim... ach...
– Nie użyÅ‚eÅ› chyba ognia chaosu, idioto?
– Nie jestem aż taki tÄ™py. Normalne tortury dziaÅ‚ajÄ… zupeÅ‚nie dobrze. Potem wywieźliÅ›my go na głównÄ… drogÄ™ i upozorowaliÅ›my jeszcze jeden rabunek na trakcie. Ludzie z Gallos tak wÅ‚aÅ›nie pomyÅ›leli.
– JesteÅ› straszliwie pÅ‚odny w iluzje. Czy to rozsÄ…dne?
Fydel wzruszył ramionami.
– Spalony i splÄ…drowany wóz byÅ‚ realny.
– Czego siÄ™ dowiedziaÅ‚eÅ›?
– RzemieÅ›lnik, który to zrobiÅ‚, mieszka w Diev. Nazywa siÄ™ Dorrin. Nikt o nim nie sÅ‚yszaÅ‚.
– Gdzie jest Diev? To gdzieÅ› w pobliżu Westhorns, prawda?
– To niewielki port i górnicze miasteczko na wybrzeżu. JakieÅ› sto kayów na północny zachód od Spidlarii.
– MogÅ‚oby być nawet gorzej – zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na gÅ‚os wyższy mag o zÅ‚otych oczach.
– Co? – Wzrok powolnego maga przeniknÄ…Å‚ ku zabawce na biaÅ‚ym dÄ™bowym stole.
– Hm... wiÄ™c podnieÅ› jÄ… i potrzymaj.

Powered by MyScript