Książkę kupiono więc w Portugalii, a tam nie było dużo księgarni sprzedających angielskie wydawnictwa. Można było przypuszczać, że uda się ustalić, gdzie ją kupiono, a może nawet - kto ją kupił. Wkrótce ludzie z MI - 6 w Lizbonie powiadomili Kair, że znaleźli księgarnię, w której 3 kwietnia 1942 r. asystent attache wojskowego ambasady niemieckiej zakupił sześć książek. Podejrzenia, że “Rebecca” była kluczem do szyfru, potwierdzały się. - To, oczywiście, niewielkie poszlaki - “Toik” kończył opowieść o Epplerze - lecz pomyślałem, majorze, że pana to zainteresuje. - Tak, jak najbardziej - skwapliwie przytaknął Sansom, po chwili zreflektował się. - Pracujemy nad czymś podobnym. Pana uwaga może być nam pomocna. Poinformuje mnie pan o nowych rewelacjach tej dziewczyny? No, jak jej na.. - Oczywiście, poinformuję pana - “Toik” przerwał dość naiwną próbę poznania imienia dziewczyny. Tego samego dnia na nabrzeżu, przy którym cumowała łódka Epplera i Monkastera, pojawił się nowy żebrak. Każdego dnia przychodziło tam wielu nędzarzy przeszukujących kosze z odpadkami wyrzucanymi z łodzi, siedzących w kucki w cieniu muru magazynu lub wylotu wąskich uliczek, gdzie piekące słońce nie zaglądało nigdy. Nowy żebrak usadowił się w miejscu, z którego było doskonale widać łodzie Epplera i Hekmeth. Dokładnie notował w pamięci każdy ruch obserwowanych. Nie uszło jego uwagi, że wieczorami podjeżdżał na nabrzeże Zamalek samochód, z którego wysiadał brytyjski oficer... Major Sansom już następnego dnia po rozmowie z “Toikiem” otrzymał nowe materiały. Zgłosił się do niego intendent i wyjął z teczki kilkadziesiąt banknotów pięciofuntowych. - Są fałszywe - powiedział, rozkładając je równo na stole. - Zostały podrobione bardzo dobrze i dlatego należy podejrzewać, że pochodzą z państwowej wytwórni w Niemczech... Major wziął jeden z banknotów do ręki. - Skąd je pan ma? - przyglądał się uważnie, ale nie mógł dostrzec śladów fałszerstwa. - Ten, który pan trzyma... - intendent zawiesił głos, przyjrzał się numerowi banknotu i sprawdził w swoich notatkach - został wypłacony barmanowi w “Turf Club” dwa dni temu przez brytyjskiego kapitana. Barman nie zna go bliżej. - Wie pan, skąd pochodzą inne banknoty? - Tak, 300 funtów przyniósł do mojego biura grecki kupiec. Otrzymał je od człowieka mieszkającego na łodzi... - W Zamalek - przerwał mu Sansom. - Zgadza się. Dwaj mężczyźni zapłacili za dużą ilość jedzenia i picia. Wygląda na to, że przygotowywali przyjęcie... - Dziękuję panu - Sansom wstał. - To wszystko jest bardzo ważne. Po wyjściu intendenta major nakazał, aby cały rejon, w którym mieszkali Eppler i Monkaster, został otoczony przez żandarmerię. - Odpowiada pan za to, żeby ci ludzie nie zniknęli w gorącym powietrzu pustyni, poruczniku - zakończył rozkaz. Tego samego ranka Yvette weszła na pokład łodzi Epplera. Zapukała do drzwi kabiny, ale nikt nie odpowiedział. Weszła do środka. Na korytarzu walały się puste butelki po alkoholu, wszędzie widać było ślady nocnej libacji. Eppler spał w swojej kabinie i próby obudzenia go nie powiodły się. Yvette usiadła przy niewielkim biurku, zastanawiając się, czy zaczekać na przebudzenie Epplera. Doszła jednak do wniosku, że będzie trwało to za długo i postanowiła zostawić mu parę słów. Rozejrzała się po biurku w poszukiwaniu papieru i ołówka. Jej wzrok padł na książkę “Rebecca” i wystającą spomiędzy stronic kartkę. Widać było starannie zapisane długie kolumny cyfr. Yvette nie miała wątpliwości, że jest to szyfr. Zaczęła kartkować książkę, zwracając uwagę, że niektóre stronice są przybrudzone. Wynotowała dokładnie ich numery i spisała cyfry z kartki, którą następnie schowała z powrotem między stronice książki. Odłożyła ją na miejsce i upewniwszy się, że Eppler śpi, wymknęła się z łodzi. Przebiegła kilkanaście kroków i skręciła w uliczkę, gdzie powinny stać riksze.
|