i komnata, w której ich przetrzymywano, były dokładnie, wręcz precyzyjnie wyrąbane 63 @ Han Solo i utracona fortuna w skale, wyraźnie...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
teorii grodowej i dworskiej ró¿ni¹ siê w pogl¹dach na cele, jakie zawiadowcy gospo-darki monarszej mieli na widoku, a wiêc i na to, jakie rozwi¹zania by³y z ich...
»
Po wejœciu Wooda do zespo³u, choæ na razie tylko tymczasowym, zaczê³o siê wyczuwaæ obecnoœæ elementu przyjaŸni, o której w przypadku Taylora trudno w³aœciwie by³o mówiæ...
»
DziesiÄ™cioletnie bliżniaczki ze ZÅ‚otego Brzegu stanowiÅ‚y caÅ‚kowite przeciwieÅ„stwo tego, jak ludzie wyobrażajÄ… sobie bliźniacze siostry — byÅ‚y do...
»
W środku zastałem ledwie garstkę ludzi, czemu trudno się dziwić, ponieważ żniwa były w pełni, a do zmierzchu zostało wciąż pięć, sześć godzin...
»
RozdziaÅ‚ piÄ…tyInspektor policji ByÅ‚y inspektor policji...
»
– Czy pani Leben też zalicza siÄ™ do grupy, w której jest Gavis? – spytaÅ‚ Julio...
»
- Skąd ona ją wzięła?- Kazała zrobić zaraz po twoim wyjeździe z Cimmury i przywiozła tu z sobą, pewnie dla tej samej przyczyny, dla której rybak zawsze ma w...
»
Psychoterapia grupowa ma szereg zalet, których nie ma terapia indywidualna: l) pacjent znajduje siê itu w naturalnej sytuacji spo³ecznej, w której dowiaduje siê, ¿e jego...
»
Dalszymi czêsto wymienianymi, egoistycznymi motywami by³y, wed³ug prowadz¹cych TW: udzielanie pomocy formalnej i nieformalnej, a wiêc lepsza pozycja w tocz¹cym siê...
»
pokrytych czerwonym aksamitem owinięte były spiralnie białe koronki: przez całą długość salonu biegły zwoje gipiur; na ladach piętrzyły się wielkie...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Ich ściany, podłogi i
sufity umocnione były dodatkowo betonem, tworząc solidną, praktycznie niezniszczalną
konstrukcję. Wszystkie pomieszczenia ogrzewano płytami termicznymi, jednak Han
nigdzie nie dostrzegł żadnego urządzenia odwadniającego, chociaż musiało się ono
niewątpliwie gdzieś znajdować. Wszystko, co widział, wskazywało na zastosowanie
technologii o wiele bardziej zaawansowanej od tej, którą zdawali się dysponować
Pozostali Przy Życiu. Han skłonny był uznać, że wszelkie prace konserwacyjne obecnych
mieszkańców kompleksu ograniczały się do zera, a wiedza ich pierwotnych budowniczych
zginęła wraz z nimi całe wieki temu.
Nagle, po raz pierwszy dostrzegł dwóch Pozostałych Przy Życiu, których głowy nie były
osłonięte hełmami. Niczym szczególnym nie różnili się od przeciętnych ludzi.
Więźniowie przesuwali się teraz wzdłuż ogrzewanych, dobrze oświetlonych,
hydroponicznych korytarzy. Świecące jarzeniówki i płyty termiczne świadczyły o tym, że
gdzieś musi znajdować się źródło energii, równie stare, jak i cały kompleks, być może
był to nawet prehistoryczny reaktor atomowy.
— To przykÅ‚ad regresji — rzekÅ‚ Badure. — Może ta baza zostaÅ‚a wybudowana przez
jakichś zagubionych badaczy czy wczesnych kolonistów.
— To nie tÅ‚umaczy ich niechÄ™ci wobec wszystkich innych tubylców — wtrÄ…ciÅ‚ Skynx.
— Zauważcie, że przecież oni zrobili wszystko, by ukryć siÄ™ przed oczami innych, mimo
przebywania na zupełnie niezaludnionych...
Przerwał w połowie zdania, pchnięty lufą karabinu jednego ze strażników. Rozmowa
urwała się. Han przyznał Bolluxowi rację, kompleks niewątpliwie budowany był z myślą
o większej ilości mieszkańców niż było ich obecnie. W niektórych pomieszczeniach nie
działało oświetlenie ani ogrzewanie, albo odcięto dopływ energii, albo też uległy one
awarii.
Przechodzili teraz obok sali, z wnętrza której dobiegały dziwne, rytmiczne dźwięki. Gdy
mijali prowadzące do niej drzwi, Han kątem oka zajrzał do wnętrza.
Kolorowe lampiony rozjaśniały ciemności, odbijając się od ścian i sufitu, pokrytych
dziwnymi wzorami i malowidłami. Ktoś śpiewał pieśń w lokalnym dialekcie, której słowa
podkreślano pulsowaniem transsonicznego syntetyzatora, bardziej odczuwalnego niż
słyszalnego.
Han prawie że stanął, zdumiony tym, co zobaczył.
Hipnoza uzależniająca!, pomyślał. Prymitywna, lecz stuprocentowo pewna, jeżeli poddaje
się jej odpowiednio młodych pacjentów. Biedne dzieciaki. Wiele mu to wyjaśniło.
W chwilę później poczuli na twarzach muśnięcie chłodnego, nocnego powietrza, a ich
oddechy znaczyły się smugą pary. Opuścili podziemne państwo innymi drzwiami, niż
zostali tam wniesieni.
Sztuczne lądowisko sprawiało w nocy zupełnie inne wrażenie niż za dnia. Teraz
przemieniło się w scenę barbarzyńskiej ceremonii. Gwiazdy i dwa księżyce planety
Dellalt oraz pręty oświetleniowe i latarki, których światła odbijały się od płyty lądowiska
sprawiły, że było prawie tak jasno, jak w dzień. Na krawędzi rytualnego pola, tuż u
zaśnieżonego stoku, który opadał ku rozciągającej się poniżej dolinie, ustawiono dużą
klatkę z belek, połączonych metalowymi prętami. Wejście do niej zamykane było grubą,
metalową płytą z potężnym zamkiem.
Tuż przy klatce, na metalowej ramie, podwieszono lśniący, metaliczny krąg, o średnicy
równej wzrostowi Hana. Jego powierzchnia pokryta była inskrypcjami, wśród których
przeważały kręte spirale i dziwne litery, poprzedzielane kropkami i ideografami.
Opodal środka świetlnego kręgu ustawiono szeroki, metalowy stół, do złudzenia
przypominający stół z przyszpitalnego laboratorium. Obok niego leżały złożone broń
64 @
Han Solo i utracona fortuna
i inne przedmioty, należące do pojmanych. Przeznaczenie tego stołu było oczywiste
— miaÅ‚ on siÄ™ stać oÅ‚tarzem ofiarnym.
Han był zdecydowany przystąpić do ataku natychmiast. Zwalista klatka była jednak tak

Powered by MyScript