Regiment powoli zbierajÄ…cy siÄ™ w drogÄ™ powrotnÄ… po krótkim odpoczynku i ugaszeniu pragnienia nad rzekÄ…. Grey pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… – każdy, kto posiadaÅ‚ lunetÄ™, mógÅ‚ ze wzgórz po drugiej stronie rzeki policzyć, ile Å‚at ma pies Ruysdale’a, wiÄ™c trudno byÅ‚o siÄ™ spodziewać, by nie miaÅ‚ pojÄ™cia o obecnoÅ›ci artylerzystów siedzÄ…cych na pagórku od paru dni. Co siÄ™ zaÅ› tyczyÅ‚o informacji o ruchach wojsk angielskich czy hanowerskich, to ponieważ ani Hicks, ani Ruysdale nie orientowali siÄ™, dokÄ…d czy kiedy wyruszÄ…, Cyganie nie byli w stanie sprzedać tej informacji nieprzyjacielowi. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i pożegnaÅ‚ z porucznikiem, zdecydowany porozmawiać o Cyganach ze Stephanem. Może byli niegroźni, ale należaÅ‚o to sprawdzić, choćby dlatego że wiedzieli, jak maÅ‚e siÅ‚y broniÄ… mostu. A jakoÅ› nie podejrzewaÅ‚, by Ruysdale zdecydowaÅ‚ siÄ™ speÅ‚nić polecenie Hicksa, choć Grey mu je powtórzyÅ‚. PomachaÅ‚ artylerzystom, którzy zajÄ™ci oprawianiem Å›winiaka ledwie zwrócili na niego uwagÄ™. OdwzajemniÅ‚ mu siÄ™ jedynie chÅ‚opak zajÄ™ty wycinaniem odpowiednich na rożen gaÅ‚Ä™zi. PodjechaÅ‚ do mostu i zatrzymaÅ‚ konia, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ uważnie. Za rzekÄ… teren poczÄ…tkowo byÅ‚ pÅ‚aski, szybko jednak zaczynaÅ‚ falować, tworzÄ…c Å‚aÅ„cuch coraz wyższych wzgórz. Najwyższe miaÅ‚y już strome Å›ciany i tam wÅ‚aÅ›nie ponoć obozowali Francuzi. WyjÄ…Å‚ z kieszeni rozkÅ‚adanÄ… lunetÄ™ i starannie obejrzaÅ‚ szczyty najpotężniejszego pasma. Nie zauważyÅ‚ żadnego ruchu: ani konia, ani ludzi, ani sztandarów. Ale unosiÅ‚ siÄ™ tam dym wyraźnie widoczny na tle bÅ‚Ä™kitnego i bezchmurnego nieba. A tyle dymu musiaÅ‚o pochodzić z wielu ognisk... Francuzi rzeczywiÅ›cie obozowali na wzgórzach. NastÄ™pnie Grey dokÅ‚adnie zlustrowaÅ‚ niższe, Å‚agodnie pofaÅ‚dowane wzgórza, ale nie zauważyÅ‚ Å›ladów cygaÅ„skiego taboru czy obozowiska. Ani też Å›ladu dymu. Powinien ich odszukać i wypytać, ale byÅ‚o już popoÅ‚udnie, a jego czekaÅ‚a daleka droga do zamku. Dlatego ruszyÅ‚ z powrotem, nawet nie spoglÄ…dajÄ…c na zalesiony pagórek, który zajmowali pruscy artylerzyÅ›ci. ChÅ‚opak musi nauczyć siÄ™ ukrywać swoje preferencje seksualne albo stanie siÄ™ materacem dla każdego, kto bÄ™dzie miaÅ‚ na niego chęć. A wielu bÄ™dzie miaÅ‚o, gdyż Wulfie miaÅ‚ racjÄ™: po miesiÄ…cach w polu żoÅ‚nierze nie byli wybredni. A chÅ‚opak z delikatnÄ… skórÄ… i peÅ‚nymi, czerwonymi wargami byÅ‚ zdecydowanie atrakcyjniejszy od owcy. Karolus potrzÄ…snÄ…Å‚ Å‚bem i zwolniÅ‚, gdyż Grey za bardzo Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ wodze. Nie zdawaÅ‚ sobie z tego sprawy, gdyż dÅ‚onie same zacisnęły siÄ™ na rzemieniach. ZmusiÅ‚ siÄ™ do odprężenia i poklepaÅ‚ ogiera po szyi, przemawiajÄ…c do niego cicho i Å‚agodnie. Potem, gdy obaj siÄ™ już uspokoili, trÄ…ciÅ‚ go piÄ™tami i ruszyli w dalszÄ… drogÄ™. TÄ™ odruchowÄ… reakcjÄ™ wywoÅ‚aÅ‚o wspomnienie najgorszych chwil w życiu. ZostaÅ‚ zaatakowany nocÄ… w obozie w Szkocji po bitwie pod Culloden. KtoÅ› zaszedÅ‚ go od tyÅ‚u i zÅ‚apaÅ‚ za szyjÄ™. ByÅ‚ pewien, że zginie, ale napastnikowi nie o to chodziÅ‚o. Nie odezwaÅ‚ siÄ™ ani sÅ‚owem, a to, co zamierzaÅ‚, zrobiÅ‚ sprawnie i brutalnie. I zniknÄ…Å‚, zostawiajÄ…c go skulonego na ziemi i niezdolnego do wydania żadnego dźwiÄ™ku. Szok, ból i upokorzenie byÅ‚y zbyt silne. Na szczęście wszystko odbyÅ‚o siÄ™ w cieniu rzucanym przez wóz taborowy, toteż nikt go nie zauważyÅ‚, gdy leżaÅ‚, dochodzÄ…c do siebie. Nigdy nie dowiedziaÅ‚ siÄ™, kim byÅ‚ napastnik ani czy zareagowaÅ‚ on na coÅ› w jego zachowaniu, czy też po prostu skorzystaÅ‚ z nadarzajÄ…cej siÄ™ okazji. ZdajÄ…c sobie sprawÄ™ z niebezpieczeÅ„stwa, nikomu nie powiedziaÅ‚, co zaszÅ‚o, i niczym siÄ™ nie zdradziÅ‚. Nim pojawiÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy ludźmi, obmyÅ‚ siÄ™ i starannie poprawiÅ‚ ubranie. A potem chodziÅ‚ prosto, pewnie stawiaÅ‚ kroki, mówiÅ‚ normalnie i patrzyÅ‚ wszystkim w oczy. DziÄ™ki temu nikt nie podejrzewaÅ‚, co kryje siÄ™ pod spodniami mundurowymi. Ten, który go zaatakowaÅ‚, zachowywaÅ‚ siÄ™ tak samo i niczym siÄ™ nie zdradziÅ‚. Ani wówczas, ani potem. Mogliby nawet jeść przy jednym stole, a Grey i tak nie miaÅ‚by o tym pojÄ™cia. Ale od tego dnia zawsze nosiÅ‚ przy sobie nóż. I nigdy już nikt nie dotknÄ…Å‚ go wbrew jego woli. SÅ‚oÅ„ce powoli chyliÅ‚o siÄ™ ku zachodowi i jadÄ…c do zamku, Grey rzucaÅ‚ coraz dÅ‚uższy cieÅ„. Jak zawsze pozbawiony twarzy. V. Mroczne sny Grey ponownie spóźniÅ‚ siÄ™ na kolacjÄ™, ale tym razem przyniesiono mu jÄ… do salonu, tak że mógÅ‚ jeść, sÅ‚uchajÄ…c rozmów reszty towarzystwa. DopilnowaÅ‚a tego osobiÅ›cie księżna Louisa darzÄ…ca go tego wieczora zaskakujÄ…cÄ… uwagÄ…. Ponieważ jednak byÅ‚ zmÄ™czony po caÅ‚ym dniu spÄ™dzonym na koÅ„skim grzbiecie, odpowiadaÅ‚ na pytania raczej zdawkowo, toteż szybko oddaliÅ‚a siÄ™, zostawiajÄ…c go sam na sam z jakimÅ› zimnym miÄ™siwem, grzybami i cebulÄ…. Prawie skoÅ„czyÅ‚ jeść, gdy poczuÅ‚ na ramieniu masywnÄ…, ciepÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„. – WiÄ™c byÅ‚eÅ› u moich artylerzystów koÅ‚o mostu? – Bardziej stwierdziÅ‚, niż spytaÅ‚ von Namtzen. – Wszystko u nich w porzÄ…dku? – W jak najlepszym – odparÅ‚, uznajÄ…c, że nie ma sensu... jeszcze wspominać mu o najmÅ‚odszym kanonierze. – PowiedziaÅ‚em im, że Ruysdale podeÅ›le posiÅ‚ki. Mam nadziejÄ™, że to zrobi. – Most? – zainteresowaÅ‚a siÄ™ księżna wdowa, przerywajÄ…c rozmowÄ™ i marszczÄ…c brwi. – Nie musi siÄ™ pan martwić. Most jest bezpieczny. – Jestem tego pewien, madam. – Stephan skÅ‚oniÅ‚ siÄ™, strzelajÄ…c obcasami. – I zapewniam, że takim pozostanie. Obaj z majorem Greyem ochronimy was, moje panie. Stara dama wyglÄ…daÅ‚a na lekko rozbawionÄ… tym stwierdzeniem. – Most jest bezpieczny – powtórzyÅ‚a, dotykajÄ…c przypiÄ™tego do sukni medalionu. – Od trzystu lat żaden wróg nie przekroczyÅ‚ mostu w Aschenwaldzie. I żaden go nigdy nie przekroczy! Stephan spojrzaÅ‚ na Greya i odchrzÄ…knÄ…Å‚ cicho. Grey odchrzÄ…knÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›niej i pochwaliÅ‚ jedzenie. Gdy księżna wdowa oddaliÅ‚a siÄ™, Stephan potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. – SÅ‚yszaÅ‚eÅ› o tym moÅ›cie? – spytaÅ‚. – Nie, a powinienem? CoÅ› w nim jest dziwnego?
|